Recenzja serialu

Tajemnice Smallville (2001)
Miles Millar
Greg Beeman
Tom Welling
Kristin Kreuk

10-letnia przygoda z młodym Clarkiem Kentem

Zaledwie kilka tygodni temu, po dziesięciu latach zakończył się serial "Smallville" opowiadający o młodym Clarku Kencie i jego drodze do stania się Supermanem - największym wybawcy Ziemi.
Zaledwie kilka tygodni temu, po dziesięciu latach zakończył się serial "Smallville" opowiadający o młodym Clarku Kencie i jego drodze do stania się Supermanem - największym wybawcy Ziemi.

"Smallville" ukazuje losy Clarka Kenta od początku szkoły średniej do pracy w Daily Planet i stania się superbohaterem. W ciągu tych dziesięciu lat przez serial przewija się wiele postaci, wrogów oraz coraz to nowych i ciekawych wątków. Poznajemy rozterki miłosne młodego Kenta, jego pierwsze sympatie, pierwsze problemy i przeciwników. Z każdym sezonem coraz bardziej serial skłania się ku jego pochodzeniu i jego przyszłości.
Ogromnym plusem serialu, odróżniającym go od innych produkcji o eSie, jest ciągłe eksploatowanie uniwersum Człowieka ze Stali. Żadna produkcja aktorska nie wprowadziła tylu postaci z komiksów (np. Zor-El, Conner Kent, Ultraman, Dr Fate czy Zielona Strzała) ani nie ukazała tak szczegółowo historii Clarka (oraz jego przodków) i innych postaci.  Wszystkie inne produkcję (no może nie licząc tych o Superboyu) ukazywały nam Clarka jako dorosłego już Supermana. "Smallville" zaś ukazuje jego życie do momentu stania się legendarnym super herosem. Co więcej, fabuła idealnie wpasowuje się w inne produkcje, takie jak "Adventures of Superman" oraz "Superman: Powrót". Ostatnie odcinki "Smallville" wręcz tworzą wprowadzenie do serialu z Reevesem.

"Smallville" jest bardzo długim, jednak trzymającym się kupy serialem. Bardzo podobały mi się wątki związane z przeznaczeniem bohaterów. W końcu każdy z bohaterów w końcu dochodzi do momentu, gdy musi udźwignąć brzemię swojego przeznaczenia (np. Lex jako morderczy prezydent i nemezis eSa, czy Clark jako Superman). Twórcy wywiązali się z wcześniej ukazanych w serialu niejednokrotnych wizji, przepowiedni przyszłości i wszystko pięknie i zwięźle ułożyli, jednocześnie tworząc idealny wstęp do serii z Reevesem.

Oprócz fabuły, mocnym atutem serialu są aktorzy w nim występujący. Wg. mnie najlepiej spisał się Michael Rosenbaum wcielający się w postać Lexa Luthora. Uważam, że nikt w historii kina nie odegrał tej postaci tak rewelacyjnie jak on. Gene Hackman, Kevin Spacey czy John Shea mogą się schować przy panu Rosenbaumie. Idealnie oddał on wszystkie aspekty tej postaci. Jego Lex jest bardzo złożona postacią. Na tle całego serialu coraz bardziej staje się bliski wypełnienia swego przeznaczenia- bycia nemezis Clarka. W pierwszych sezonach Luthor jest postacią pozytywną, najlepszym przyjacielem Clarka. Jednak jego obsesja na punkcie mocy Clarka i wpływ ojca sprawiają, że skłania się coraz bardziej ku złu. W końcu jego chora obsesja doprowadza do rozpadu przyjaźni z Kentem, a to zaś sprawia, że Lex jeszcze bardziej skłania się ku złu, aż w końcu akceptuje swoją rolę - przeciwnika największego herosa w dziejach. Lex mimo tego, że staje się wrogiem Kenta, to jednak w głębi wciąż kocha go jak własnego brata. Zdecydowanie nikt nie odegrałby skomplikowanego charakteru Luthora oraz jego przemiany z dobrego człowieka w czyste zło tak dobrze jak Michael Rosenbaum. Jego następcy powinni brać z niego przykład.

Rewelacyjnie spisał się też serialowy ojciec Rosenbauma, John Glover grający Lionela Luthora. Bez wątpienia jest to jedna z najlepszych ról w całym serialu. W przeciwieństwie do Lexa, Lionel przechodzi zmianę na lepsze. Z czarnego charakteru zmienia się w bohatera pozytywnego, powiernika Clarka (by potem w 10 serii znów powrócić w złym wydaniu). Bez wątpienia jest to jedna z lepszych ról w całym serialu.

Kolejna aktorską perełką jest Callum Blue wcielający się w jednego z największych wrogów Kal-Ela - Zoda (co ciekawe, Michael Rosenbaum także odgrywał ta postać w dwóch odcinkach). Zod w jego wykonaniu jest po prostu świetny. Zdecydowanie dorównuje albo i przewyższa wersje Terenca Stampa. Nie wyobrażam sobie obecnie nikogo w tej roli oprócz Calluma. Dla mnie Blue jako Zod, jest niczym Heath Ledger w roli Jokera.

Prócz tych dwóch panów dobrze radzi sobie na ekranie także aktor wcielający się w rolę główną, Clarka Kenta - Tom Welling, grający sporadycznie także Bizarro i Ultramana, Jor-Ela oraz złą stronę Clarka - Kala. O ile jako Clark wypada średnio i czasami ma się go wręcz dość, o tyle jako czarne charaktery (Bizarro, Ultraman, Kal) wypada naprawdę bardzo dobrze. Kolejną pozytywnie wyróżniającą się aktorką w serialu jest Erica Durance wcielająca się w Lois Lane, największa miłość Clarka. Jako Lois wnosi sporo humoru do serialu. Gdy trzeba potrafi także pokazać pazur. Jest to jedna z najbardziej sympatycznych postaci w całej serii. Uważam, że obok Noel Neill, najlepiej odegrała postać drugiej połówki Supermana.

Ogromne wrażenie zrobił na mnie się także Terence Stamp w roli Jor-Ela (jak na ironię grał on w latach 80. jego największego przeciwnika - Zoda), a raczej jego głosu. Samym głosem Stamp potrafił oddać cały charakter tej postaci. W poszczególnych sezonach pojawiają się gościnnie także aktorzy z dużego ekranu m.in. Christopher Reeve.
Oczywiście nie brakuje w serialu słabszych aktorów, takich jak Allison Mack czy Justin Hartley. Poziom ich aktorstwa stoi na podobnym poziomie co aktorów z polskich telenowel typu "M jak miłość". Jednak da się ich strawić.

Mocną stroną serialu jest także jego muzyka. Świetna czołówka (Remy Zero- Save me) oraz wiele fajnych piosenek pojawiających się w serialu nadają mu niesamowitego (w początkowych sezonach bardzo młodzieżowego) klimatu.

"Smallville" ma oczywiście także i swoje wady. Chociażby wyżej wspomnianych gorszych aktorów. W serialu występuje kilka słabszych odcinków, dziur fabularnych czy na siłę podniosłych dialogów. Wielu będzie narzekać na brak Toma w kostiumie eSa. Jednak serial ten trzeba traktować jako losy Clarka zanim stał się Supermanem. Jeżeli ktoś chce zobaczyć co dalej, niech sięgnie po "Adventures of Superman". Miło ze strony twórców, że nawiązali przynajmniej do filmu Singera i użyli tego samego kostiumu, który pojawia się w "Superman: Powrót". Poza tym czasami efekty też nie powalają, jednak nie zapominajmy, że jest to produkcja telewizyjna.

Serialowi (głównie pierwszej serii) można też zarzucić schematyczność odcinków.
Jak każdy serial "Smallville" miało lepsze i gorsze momenty. O ile pierwsza seria w moim odczuciu była zaledwie dobra, to sezony 2-7 (zwłaszcza trzeci i czwarty) to po prostu rewelacja. W sezonie ósmym zabrakło niestety kilku postaci oraz aktorów jednak nadal nie było tragedii. Najsłabiej wypada seria dziewiąta. Gdyby nie Callum Blue jako Zod oraz wprowadzenie SMUGI, byłby to bardzo słabiutki sezon. Jednak dziesiąta i zarazem ostatnia seria zdecydowanie powraca do korzenie i poziomem dorównuje pierwszym sezonom. Powraca wiele bohaterów, zaś historia układa się w idealną całość.

Podsumowując, uważam, że "Smallville" to najlepsza dotychczasowa produkcja o przygodach Supermana (albo raczej Clarka Kenta). Warto go zobaczyć, nawet jeśli nie jest się fanem Człowieka ze Stali, gdyż serial ten to przede wszystkim przyjemna młodzieżowa produkcja SF. Z pewnością jest to jeden z lepszych prequeli / rebootów, jakie powstały. Zdecydowanie godna polecenia produkcja.
1 10
Moja ocena serialu:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W obecnych czasach podczas przeglądania stacji telewizyjnych trudno nie wpaść na jakiś serial o... czytaj więcej
Stacje telewizyjne starają się jak mogą, by zadowolić swoich widzów. Tworzą coraz to ciekawsze dzieła z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones