Recenzja filmu

Thelma i Louise (1991)
Janusz Dymek
Ridley Scott
Susan Sarandon
Geena Davis

Zapierające dech w piersiach

X muza ma różne oblicza. Bywa pasjonująca, subtelna, nierzadko bulwersująca. Także porywcza i widowiskowa. Właśnie te dwa ostatnie przymioty idealnie kreślą jedno z najwspanialszych dzieł kina
X muza ma różne oblicza. Bywa pasjonująca, subtelna, nierzadko bulwersująca. Także porywcza i widowiskowa. Właśnie te dwa ostatnie przymioty idealnie kreślą jedno z najwspanialszych dzieł kina drogi wszech czasów. Mowa o filmie "Thelma i Louise" Ridleya Scotta, który w 1992 roku został nagrodzony przez Akademię Filmową za najlepszy scenariusz oryginalny. Decyzja to bez wątpienia słuszna i zasadna. Niewiele jest bowiem obrazów, które potrafią tak autentycznie zachwycić i sprawić, że seans zamienia się w 2 godziny imponującej przygody...

Historia przedstawiona w filmie jest prosta i niezwykła zarazem. Tytułowe bohaterki Thelma (Geena Davis) i Louise (Susan Sarandon) (obydwie nominowane do Oscara w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa) wiodą niezbyt ciekawy żywot na amerykańskiej prowincji. Pewnego dnia postanawiają wyruszyć na weekend do wynajętego domku w górach, by móc wreszcie porządnie się zabawić. Thelma ma mnóstwo obaw co do wyjazdu ze względu na swojego męża despotę, jednakże w końcu się decyduje. W trakcie wypadu wstępują do miejscowego baru, w którym zdarza się coś, co staje się jakoby przyczynkiem do prawdziwej rewolucji w ich nudnym życiu. Od teraz zmuszone są do ucieczki przed policją. Rozpoczyna się bezbrzeżna podróż. Podróż pełna łez i smutków, ale również radości, poświęceń i wielu ważnych przemian. Krótko mówiąc: podróż do cna przesiąknięta życiem. I z całym bagażem nowych doświadczeń. 

"Thelma i Louise" to dzieło z całą pewnością bardzo emocjonujące i angażujące. Dowodem tego niech będzie chociażby fakt, że tuż po skończeniu seansu moje oczy świeciły się z wrażenia niczym dwie rozgrzane żaróweczki. Z wbitym w ekran wzrokiem uświadomiłem sobie wówczas, że to jest to. To, czego w filmie szukam i czego też od filmu oczekuję. Przygody aż po sam kres. Bezgranicznego poczucia wolności. W całym tym natłoku emocji tli się jeszcze jedno jakby niepozorne odczucie: tęsknota. Tęsknota za zakazanym, dzikim, pozornie nieosiągalnym. Wielu z nas pragnie zaczerpnąć życia i przeżyć coś absolutnie fantastycznego, lecz mimo tego trudno jest nam oderwać się od bezbarwnej i bezrefleksyjnej codzienności. Może nie chcemy niczego tracić lub zwyczajnie boimy się ryzyka i konsekwencji. Może właśnie tego typu zdarzenia mają sens wyłącznie wtedy, gdy czujemy wewnątrz, że nie mamy już nic do stracenia. Thelma i Louise nie bały się zaryzykować. W rytmie dziarskiej muzyki i pośród pustynnego błękitu nieba ukazały nam kawał solidnego kina. I za to je pokochaliśmy.

Pewien pisarz stwierdził niegdyś, że życia nie warto ani analizować, ni rozkładać na czynniki pierwsze. Trzeba po prostu ruszyć przed siebie i nie oglądać za tym, co pozostało gdzieś w tyle. Tylko w ten sposób człowiek może poczuć prawdziwy, pełnowartościowy smak życia. Cóż, wielu odrzekłoby, że łatwiej mówić, trudniej wykonać. I rzeczywiście. Ale z pewnością nie dla bohaterek "Thelmy i Louise". Te słowa mogłyby posłużyć jako piękna puenta ich egzotycznej przygody. Bo właśnie takie jest dzieło Scotta: motywujące do zmian i pobudzające wyobraźnię. I oczywiście zapierające dech w piersiach. A ostatnia scena to czysta poezja.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Thelma i Louise" to jak dla mnie jeden z najbardziej nietypowych filmów Ridleya Scotta. Kiedy tylko... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones