Recenzja filmu

30 dni mroku (2007)
David Slade
Josh Hartnett
Ben Foster

We will survive!!!

Pierwsze, konkretne wieści o planach filmowej adaptacji "30 dni nocy" z miejsca wywołały u mnie ogromne nadzieje związane z tym projektem. Solidna podstawa, jaką jest niebanalna forma i treść
Pierwsze, konkretne wieści o planach filmowej adaptacji "30 dni nocy" z miejsca wywołały u mnie ogromne nadzieje związane z tym projektem. Solidna podstawa, jaką jest niebanalna forma i treść komiksu, w połączeniu z ręką obiecującego reżysera, który wcześniej zabłysnął ciekawym obrazem "Pułapka", zdecydowanie pozwalały mieć nadzieje na nadejście wyjątkowo dobrego filmu. Czego oczekiwałem? Sugestywnej, posępnej, miejscami nawet groteskowej scenografii, mocnych i zapadających w pamięć scen rodem z klasycznych horrorów, charyzmatycznych bohaterów oraz, przede wszystkim, twardego i wciągającego klimatu. Gdyby moje wyobrażenia przedstawić jako przykłady pobrane z innych filmów, to określiłbym to tak: konstrukcja wprost ze "Świtu żywych trupów" Zacka Snydera, ubrana w scenografię z "Silent Hill" Christophera Gansa, osadzona w realiach bliskich "Coś" Johna Carpentera. Szczerze przyznam, że uwielbiam każdą z tych pozycji i odpowiednie połączenie tych elementów mogłoby sprawić, że nie oderwałbym się od telewizora, przez wiele długich wieczorów. Czy było tak gdy w końcu obejrzałem "30 dni nocy"?- Nie. A czy się zawiodłem? Nie do końca… Główna oś fabularna jest stosunkowo mało skomplikowana. W miasteczku Barrow na Alasce zapada noc, która trwa długie 30 dni. Mieszkańcy tej, wręcz odseparowanej od reszty świata, mieściny zdecydowanie nie mają szczęścia, gdyż tym razem postanowiła ich odwiedzić grupa krwiożerczych wampirów. Jucha leje się na wszystkie strony, a trup ściele się gęsto - jest wszystko czego od horroru można oczekiwać, nie mniej, nie więcej. Pomimo swej prostoty historia jest jednak ciekawa i wciągająca. Oczywiście gdzieś tam na dalszym planie snuje się wątek miłosny i parę innych koncepcji, ale raczej nie zwraca się na nie specjalnie uwagi. Po części spowodowane jest to pewnie tym, że każdy z tych motywów widziało się już co najmniej 50 razy, w innych produkcjach. Najważniejsze jest jednak to, że nie zakłócają one odbioru całości, tylko po prostu stanowią tylko drobne smaczki urozmaicające rozrywkę. Żeby nie było żadnych wątpliwości: scenografia i kostiumy wymiatają. Położone na krańcach cywilizacji, skąpane w śniegu miasteczko jest naprawdę świetnie przedstawione. Klimat potrafi naprawdę zassać widza już od napisów początkowych. Nie jest strasznie, nie ma tu efektu "atmosfera wgniata w fotel, a widz zasłania oczy w strachu". Jest twardo, ale tak jakby… groteskowo i wciągająco, a niżeli przerażająco - jak w "Silent Hill". Spełniono 2/3 moich oczekiwań. Tylko tyle i aż tyle zarazem. O stronie dźwiękowej nie będę się rozwodził, gdyż nawet bezpośrednio po seansie byłem w stanie przypomnieć sobie zaledwie dwie melodie z paru końcowych scen, więc powiem tylko, że mogło być lepiej. Podobnie nie ma co kontemplować gry aktorskiej - postacie po prostu są i tyle. Nie wybijają się, ale też nie tracą w oczach, tak jak "Manekin" Skywalker. Jest jednak jeden wyjątek - laury zwycięstwa w kategorii najlepsza postać tego filmu przyznałbym Benowi Fosterowi, który ponownie pokazał jak z pomniejszej roli można zrobić prawdziwą perełkę. Pełen respekt i uznanie dla tego człowieka! Teraz przejdę do tego, co najbardziej chciałem z siebie wyrzucić - minusów. Największy burak leży po stronie reżyserii i montażu. David Slade świetnie poradził sobie z filmem, którego prawie cała akcja dzieje się w jednym budynku, ale kompletnie nie sprostał ogarnięciu złożoności całego miasteczka. Główna scena ataku wampirów na mieszkańców swą realizacją po prostu wymiata. Widać walkę, krew i zniszczenia… a potem już nic z tego nie zostaje! Najpierw masakra, a w kolejnych scenach nie da się nawet poznać że coś takiego miało miejsce. Podobne błędy występują również w przedstawieniu jak mieszkańcy się ukryli i próbują doczekać świtu. Ok, na początku są w jakimś, niby ukrytym, strychu, potem natomiast po prostu łażą po kolejnych budynkach i w ogóle nie starają się zakamuflować. Tak jakby stwory mówiące w pradawnym języku (przynajmniej mam wrażenie, że o taki efekt chodziło reżyserowi) i nawijające o bogu nie wpadły na to, że każdy budynek trzeba przeszukać dokładniej niż tylko do niego wejść i pochodzić po głównych pokojach. Krew zalewa jak się to widzi! Gdyby nie naprawdę udana realizacja pozostałej części filmu, ten fakt mógłby naprawdę przekreślić całą produkcję. Dalej, na szczęście, jest już tylko lepiej, każda kluczowa scena jest niemal symboliczna i całkowicie zapada w pamięć: Pierwszy widok maszkar, atak, przynęta z człowieka, walka, przemiana w wampira itp. są świetnie zrealizowane. Często występuje tu trzęsąca się kamera, którą Slade bawił się już przy realizacji "PułapkDavid Sladei". W przeciwieństwie jednak np. do "Krucjaty Bourne’a" tutaj jest ona świetnie wyważona. Rzeczywiście buduje klimat, ale nie jest na tyle dynamiczna, żeby widz nie wiedział co się dzieje. Kolejne słowa uznania. "30 dni nocy" to film klimatyczny i wciągający. Niestety jego realizacja całkowicie wpada z jednej skrajności w drugą. W jednej chwili na twarzy, pod wpływem tego co nam przedstawiono, maluje się szczery uśmiech, by za moment o mało nie trafił nas szlag z powodu kolejnej, skrajnej głupoty w konstrukcji i naiwnej sceny. Na szczęście jakieś 70% tego obrazu jest naprawdę świetnie zrealizowane, więc dałbym mu ocenę właśnie 7/10. Byłoby więcej gdyby autorzy trochę bardziej się postarali. Nie wiem czy te braki są spowodowane granicą budżetu, brakiem talentu, czy wytycznymi producentów, ale jedno jest pewne: Nie przekreślają one całości. Wciąż jest to film szczerze wart obejrzenia i chciałbym go polecić. Naprawdę można się nieźle bawić!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Świat filmu po raz kolejny zalewa wampirza fala. A zaczęło się bardzo niewinnie od niemego "Nosferatu" z... czytaj więcej
Kiedy wydawało się, że kinem grozy rządzą tylko gore i slashery, na ratunek przybyła wspaniała produkcja... czytaj więcej
Najlepszy horror ostatnich lat, tak? Guzik prawda, moim skromnym zdaniem. Trailer może zwodzić na manowce... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones