Recenzja serialu

Stawka większa niż życie (1967)
Janusz Morgenstern
Andrzej Konic
Stanisław Mikulski
Emil Karewicz

J-23 znowu nadaje

W latach 60. ciągle jeszcze świeżo w pamięci ludzkiej była II wojna światowa. Wszelkie okrucieństwa, jakie przyniosła, odcisnęły się piętnem na społeczeństwie, a zwłaszcza na Polakach. Zniszczony
W latach 60. ciągle jeszcze świeżo w pamięci ludzkiej była II wojna światowa. Wszelkie okrucieństwa, jakie przyniosła, odcisnęły się piętnem na społeczeństwie, a zwłaszcza na Polakach. Zniszczony krajobraz jeszcze wtedy w wielu miejscach ciągle straszył i przypominał o potwornych wydarzeniach. Dlatego nie dziwi, że w tamtych czasach kręcono głównie filmy i seriale wojenne. Mimo iż ludzie chcieli zapomnieć o wojnie, jednocześnie chcieli pamiętać o wygranej i poświęceniu, jakie ich to kosztowało. Właśnie takie poświęcenie i bohaterowie, którzy ryzykowali to, co najcenniejsze w obliczu gry o stawkę wyższą nawet niż własne życie – życie i wolność narodu – stały się motywem przewodnim tego serialu.

Fabuła "Stawki większej niż życie" kręci się wokół głównego bohatera, którym jest Stanisław Kolicki. To głęboko zakamuflowany agent wywiadu, działający pod kryptonimem J-23. Ponieważ jest łudząco podobny do schwytanego oficera Abwehry, Hansa Klossa, wciela się w jego postać. Kloss musi sprostać wielu niebezpiecznym zadaniom, aby jako tajny agent pomóc w wygraniu wojny. Pierwotnie główną rolę miał zagrać Andrzej May. Na szczęście (moim zdaniem) dla serialu rolę Klossa powierzono Stanisławowi Mikulskiemu. Postać J-23 przyniosła mu wielką sławę i właśnie z tą rolą jest najbardziej kojarzony. Role mundurowe były dla tego aktora niejako przypisane. Co tu dużo mówić, w mundurze prezentuje się najlepiej.



Autorzy scenariusza (Szypulski i Safjan) zostali zainspirowani przygodami Jamesa Bonda w "Doktorze No", który tym samym stał się pierwowzorem J-23. Można to wyraźnie zauważyć, obserwując otoczenie agenta i przewijające się ciągle piękne kobiety, które nieuchronnie stają się ofiarą uroku szpiega. Kloss, którego wygląd jednoznacznie kojarzy się z prawdziwym amantem, nie stroni od kobiet. O ile jest to konieczne do wypełnienia poszczególnych zadań (co, jak można się domyślić, nie ulega wątpliwości). Oczywiście i Kloss ma swojego Doktora No. Jest nim Sturmbannführer Hermann Brunner. Postać z założenia mroczna i budząca grozę została genialnie wykreowana przez Emila Karewicza. Jest to aktor wszechstronny. Wspomnę tylko jego rolę w "Krzyżakach", gdzie wcielił się w Jagiełłę. Aby zagrać te dwie, tak diametralnie różne role na tak wysokim poziomie, jak zrobił to Karewicz, trzeba być naprawdę profesjonalistą wysokiej klasy. Ozdobą tego serialu stała się gra, jaką toczyli między sobą obaj oponenci. Na stałe w naszym języku zagościły też zwroty: "Nie ze mną te numery, Brunner" oraz "Ręce, ręce, Kloss".



"Stawkę (...ę" kręcono z wielkim rozmachem, który wówczas był niespotykany podczas produkcji serialowej, nie tylko w naszym kraju. Zużyto 30 tys. metrów taśmy, co odpowiadało ilości potrzebnej do nakręcenia 12 różnych filmów fabularnych (serial liczył 18 odcinków). W "Stawce (...)" zagrało w sumie ok. 700 aktorów. Taką liczbą (nawet dziś) może się pochwalić niewiele telewizyjnych tasiemców. Kostiumy i dekoracje wiernie oddawały realia wojenne, ale to akurat nie dziwi. Często nie trzeba było specjalnie wyszukiwać miejsc zdjęciowych. Zniszczenia wojenne były ciągle wtedy jeszcze ponurą rzeczywistością. Nie zmienia to jednak faktu, że została tutaj wykonana olbrzymia praca. Dzięki temu całość zaprezentowała się tak dobrze.

Niestety, peerelowskie seriale i filmy spotykają się obecnie z falą krytyki na temat zakłamań ideologicznych (proradzieckich). Również "Stawce (...)" i jej twórcom za to się oberwało. Ale łatwo jest teraz krytykować. Czy wtedy można było kręcić inaczej? Jasne, że nie. Każdy, kto twierdzi inaczej, nie zna tamtych realiów i żyje chyba oderwany od rzeczywistości. Mało kto z tych krytyków wspomina, że w obliczu wszędobylskiej cenzury udało się także i w tym serialu przemycić zakamuflowane antyradzieckie wątki. Wystarczy, że wspomnę epizodyczny fragment o współpracy Armii Ludowej z (wyklętą wtedy) Armią Krajową czy najbardziej charakterystyczne dla mnie: pokazanie lektury "Dziadów" Mickiewicza.



Przygody Klossa zostały poprzedzone na szklanym ekranie 14-odcinkowym Teatrem Telewizji pod tym samym tytułem. Doświadczenie w realizacji tego spektaklu posłużyło również twórcom serialu, dzięki czemu obraz wojennych zmagań szpiegowskich jest do dziś tak pasjonujący. Sama "Stawka (...)" znalazła także odbicie we wszystkich niemal późniejszych serialach z lat 70. i 80. Najbardziej żałuję, że nie doszło do bezpośredniego spotkania J-23 z załogą Rudego w "Czterech pancernych". Byłaby to nie lada gratka, nie tylko dla mnie. Przygody bohatera, w którego wcielił się Mikulski, uwieczniono także w 20-zeszytowej serii komiksowej "Kapitan Kloss". Wielbiciele serialu powinni obowiązkowo się z tą serią zapoznać. Okazuje się, że przygody agenta są nadal obecne w świadomości publicznej. W 2009 roku otwarto w Katowicach nawet Muzeum Hansa Klossa. Nie mogę również nie wspomnieć o stosunkowo niedawnej premierze filmu fabularnego "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" w reżyserii Patryka Vegi. O celowości i skuteczności kontynuacji kultowego już serialu na dużym ekranie można sporo dyskutować. Jeśli dzięki temu filmowi młoda publiczność zainteresuje się starym Klossem, to jest to sukces. Natomiast jeśli film ten spowodował wśród nowych (potencjalnych) widzów zniechęcenie i podczas kolejnego wznowienia serialu w telewizji nie zasiądą oni przed ekrany, to sam zamysł okazał się zupełnie nietrafiony. Obawiam się, że jednak skutek jest negatywny. Obym się mylił.

Osobiście jestem wielkim fanem przygód J-23. Z niesłabnącą ochotą oglądam po raz kolejny "Stawkę większą niż życie" na małym ekranie. Chyba mi się nigdy nie znudzi - mam słabość do tego serialu. Oglądajcie przygody Klossa, ponieważ warto. A kiedy kolejna stacja zdecyduje się na powtórkę tego serialu i w głośnikach zabrzmi: "J-23 znowu nadaje", z pewnością zasiądę przed odbiornikiem. Mam nadzieję, że nie sam.
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Legenda polskiej popkultury, 18-odcinkowy serial "Stawka większa niż życie", powstał w latach 1967-1968.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones