Recenzja filmu

Kula w łeb (2012)
Walter Hill
Sylvester Stallone
Sung Kang

Revenge never gets old

Będący ostatnio na fali Sylvester Stallone kontynuuje udaną passę. Po ogromnych sukcesach "Rocky'ego Balboy" i " Johna Rambo" – sequeli starych serii, jak również "Niezniszczalnych 2" – typowego,
Będący ostatnio na fali Sylvester Stallone kontynuuje udaną passę. Po ogromnych sukcesach "Rocky'ego Balboy" i " Johna Rambo" – sequeli starych serii, jak również "Niezniszczalnych 2" – typowego, klasycznego obrazu akcji, rodem z lat osiemdziesiątych, legendarna ikona kina akcji łączy swoje siły z Walterem Hillem (twórcy, znanego przez nieco starszych wyjadaczy, "48 godzin" czy "Championa") w mrocznym thrillerze "Kula w łeb".

Najnowsze dzieło Stallone'a przywodzi na myśl popularne z ery VHS-ów obrazy, rozchwytywane w latach osiemdziesiątych jak świeże bułeczki. Odniesień do tamtego okresu w produkcji Waltera Hilla jest całkiem sporo. Starsi kinomani przeżyją prawdziwą podróż w czasie podczas seansu "Kula w łeb", zaś młodsi będą mieć okazję przekonać się, co bawiło ich rodziców i dziadków.

Historia jest klasyczna. Poznajemy płatnego zabójcę, Jimmy'ego Bobo (w rolę "czyściciela" wciela się Sylvester Stallone), który w wyniku niefortunnego zlecenia będzie musiał zgodzić się na współpracę z młodym i ambitnym detektywem, Taylorem Kwonem (postać tę odgrywa obiecujący i utalentowany, znany jak na razie przede wszystkim z serii "Szybcy i wściekli", Sung Kang). Obu panów łączy ten sam cel – pragną dopaść tego samego człowieka. Różnią się tylko ich motywy działania. Chociaż współpraca, zwłaszcza na początku, niezbyt się im układa, to egzotyczny duet wpada trop przestępcy, który zaprowadzi ich na sam szczyt władz Waszyngtonu.

Głównym motorem napędzającym film jest partnerstwo pomiędzy czołowymi postaciami produkcji. Oprócz wspólnego celu różni ich praktycznie wszystko. Sposób działania, motywy oraz podejście do wykonywanej roboty. Zestawienie dwóch przeciwności, niedoświadczonego, jednak inteligentnego i pewnego siebie policjanta, z zaprawionym w fachu oraz skrupulatnym zabójcą to przepis na ciekawy i zabawny obraz. Duet Bobo–Kwon przywodzi na myśl innych charakterystycznych partnerów – Jacka Catesa i Reggiego Hammonda z "48 godzin". Skojarzenia są jak najbardziej poprawne, ponieważ oba filmy są wyreżyserowane przez tego samego człowieka. Dzięki tym dwóm protagonistom otrzymujemy zabawną oraz ciekawą produkcję. Kłótnie Bobo z Know potrafią czasem zwalić z nóg, zaś śledzenie ich wspólnego dochodzenia sprawia dużą przyjemność.

Sama historia jest przewidywalna i opiera się na schematach. Od początku wiemy, kto jest przeciwnikiem bohaterów i bez problemu domyślimy się, jak zakończy się całość. Jednak czy sanowi to jakiś problem? Nie. Scenarzyści odpowiednio prowadzą historię, czerpiąc garściami z klasyków. Odnajdziemy tutaj sporo przeróżnych nawiązań, na przykład do "Cobry" – starego hitu Stallone'a. Fani Sylvestra będą się przednio bawić na filmie Waltera Hilla, który jest poniekąd hołdem złożonym obrazom z lat osiemdziesiątych.

Całość posiada naprawdę intrygujący klimat, taki trochę mroczny – spowodowane jest to przede wszystkim odpowiednia stylistyką i faktem, że prawie cała akcja dzieje się nocą. Film nie zawodzi również pod względem efektów specjalnych. Scen akcji jest wystarczająco, zaś Stallone udowodnia, że ciągle ma krzepę, co można zaobserwować podczas sekwencji walk na pięści, gdzie daje swoim przeciwnikom niezły wycisk. Z kolei aktorstwo jest lepsze, niż można się było spodziewać. Sylvester zagrał jak zawsze, tzn. na przyzwoitym poziomie; od razu zżyłem się z wykreowaną przez niego postacią. Sung Kang spisał się nie gorzej. Doskonale wpasował się w rolę stróża prawa. Obaj wspomniani panowie świetnie uzupełniali się na ekranie. W filmie wystąpiła również Sarah Shahi jako córka czołowego protagonisty produkcji oraz nasza rodaczka Weronika Rosati, która zagrała jedynie epizodyczną rolę.

"Kula w łeb" to sprawnie zrealizowany thriller, dedykowany wszystkim fanon Stallone'a oraz kinomanom lubującym się w klasykach z lat osiemdziesiątych. Ci widzowie będą się najlepiej bawić na nowym dziele Waltera Hilla . Polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones