Recenzja filmu

Igrzyska śmierci (2012)
Gary Ross
Jennifer Lawrence
Josh Hutcherson

They're more than just a piece in their Games

"Igrzyska śmierci" to bardzo nietypowy film. Już sam początek, przedstawiający realia wykreowanej przez twórców rzeczywistości oraz wyjaśnienie, jak powstały igrzyska, wprowadza nas w ponury i
"Igrzyska śmierci" to naprawdę było coś... Na początku muszę zaznaczyć, że nie czytałem książki Suzanne Collins, nie doświadczyłem więc fenomenu tej wspaniałej, według wielu czytelników, powieści "na własnej skórze". Bardzo się cieszę z tego powodu, ponieważ zabierając się za "Igrzyska śmierci", nie wiedziałem, czego się spodziewać i byłem otwarty na pomysły twórców. Nie miałem wyrobionej wizji świata i bohaterów, tak jak domyślam się, prawie wszyscy fani książki, którzy wiązali ze wchodzącą do kin ekranizacją ogromne nadzieje. Byłem do filmu nastawiony zupełnie neutralnie, a nawet trochę sceptycznie, ale po zakończonym seansie zabrakło mi słów na parę dobrych minut.


"Igrzyska śmierci" to bardzo nietypowy film. Już sam początek, przedstawiający realia wykreowanej przez twórców rzeczywistości oraz wyjaśnienie, jak powstały igrzyska, wprowadza w ponury i przygnębiający klimat obrazu. Gdy spoglądamy oczami głównej bohaterki, Katniss Everdeen, na otaczający ją świat, dystrykt 12, w którym mieszka, budzą się w nas mieszane uczucia. To świat brudny, brzydki, obskurny, pełen nędzy i biedaków. Jednak nie to jest najgorsze - co roku z okazji upamiętnienia przywrócenia pokoju (stłumienia buntu) przez władzę - dobrotliwą, hojną oraz litościwą dla swoich poddanych - organizowane są w ramach zadośćuczynienia tytułowe Głodowe Igrzyska, w których bierze udział para dzieciaków, chłopak i dziewczyna w wieku od 12 do 18 lat, z każdego dystryktu. Zmagania odbywają się na wirtualnej arenie - toczą się na śmierć i życie do wyłonienia jednego zwycięzcy - oraz są oglądane przez cały świat. Muszę przyznać, że wizja świata przedstawiona przez twórców bardzo mnie zszokowała. Szerząca się propaganda (film wyświetlany podczas naboru zawodników) czy godzenie się społeczeństwa na mordowanie dzieci w jakiś tam zawodach, oburzyło mnie "nie na żarty". Już po pierwszych 20 minutach łzy spływały mi po policzkach, jak słuchałem rozmów Katniss z jej siostrą Primrose i przyjacielem Gale'em. Zapewnienia bohaterki, że wszystko będzie dobrze, że na pewno wybór nie padnie na jej krewną, bo jest przecież za mała, bo to jej pierwszy raz, i późniejsze zgłoszenie się na ochotnika w celu ratowania rodziny, wzruszają do łez.


Twórcy "Igrzysk śmierci" serwują tyle wątków, że w pewnym momencie trudno powiedzieć, który z nich jest najważniejszy, a który najciekawszy. Wszystkie są równie wciągające, bardzo często przeplatają się ze sobą, tworząc niezwykle smutną, szokującą oraz poruszającą historię. W produkcji będziemy mieć do czynienia z motywem poświęcenia, przyjaźni, miłości, polityki, rodziny, sławy oraz bardzo wieloma innymi... Mnie osobiście najbardziej spodobał się wątek romansowy pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów i motyw motyla (nawet w tak brutalnej rzeczywistości, gdzie zawodnicy bezlitośnie się mordują, na dłoni Katniss siada motyl - symbol nadziei i piękna). W produkcji jest też kilka niespodziewanych zwrotów akcji, które skutecznie wzmagają ciekawość. Jeśli dorzucimy do tego przewrotne, niebanalne oraz bardzo realne zakończenie, otrzymamy bardzo intrygujący oraz wymowny obraz.


"Igrzyska śmierci" dzielą się na dwie części. Pierwsza z nich jest typowym dramatem, który poruszy nawet najbardziej zatwardziałych kinomanów. Twórcy podczas niektórych scen "targają" naszymi emocjami oraz uczuciami. Ja przez cały seans byłem głęboko poruszony - obok większości fragmentów po prostu nie da się przejść obojętnie. Świetnym tego przykładem jest scena, w której Katniss wychodzi na wywiad z Caesarem Flickermanem. W tym momencie możemy poczuć to samo, co czuje bohaterka: strach, bezradność oraz bezsilność. Druga połowa filmu to z kolei dramat przeplatany z surwiwalem, coś na wzór "Uciekiniera" z Arnoldem Schwarzeneggerem. Dynamiczne pojedynki pomiędzy zawodnikami, przelatujące tu i ówdzie strzały, a nawet kule ognia czy porozkładane wszędzie miny, to tylko niektóre z atrakcji, które zobaczy zdemoralizowana publiczność z "Igrzysk śmierci". W tej części twórcy prezentują świetne efekty specjalne - wybuchy, pożar lasu, rzuty mieczami czy toporkami. Równie ciekawie zrealizowane zostały retrospekcje bądź halucynacje głównej bohaterki.

Wielkie wrażenie zrobiło na mnie udźwiękowienie oraz muzyka. Dobry pokład dźwiękowy idealnie oddaje to, co widzimy na ekranie. Warto wspomnieć o scenie, w której dochodzi do pierwszego starcia zawodników - odgłosy walk zostały w niej zupełnie wyciszone, zamiast nich słyszymy dynamiczną muzykę wzbudzającą niepokój. W innych fragmentach, w których bohaterka przemierza gęsty las, do ucha wpada bardzo intrygująca oraz tajemnicza ścieżka dźwiękowa. Manipulacja dźwiękiem to niewątpliwy plus "Igrzysk".


Film niesie też ze sobą pewną refleksję. Czy nasz świat nie zmierza do takiego upadku, jak ten przedstawiony przez twórców? Czy nie jesteśmy tacy sami jak ci żądni wrażeń i krwi ludzie, obserwujący tę całą masakrę? Dodajmy, że przyglądają się mordowaniu dzieci. Gdzie ich uczucia, emocje, moralność, poczucie dobra i zła? Czasem mam wrażenie, że niewiele nam brakuje do tych bezuczuciowych "potworów" skandujących imię swojego zawodnika, liczących na zyski i pieniądze. W filmie pada nawet stwierdzenie, że kiedyś była to kara, a teraz to tak jakby tradycja - szokujące słowa.

Plusem jest również aktorstwo. Główna bohaterka zagrana przez Jennifer Lawrence była wyrazista i bardzo przekonująca. Swoją grą przysłoniła innych aktorów, którzy również spisali się niczego sobie. Dziewczyna ma talent, w paru scenach, a szczególnie w tej, gdy przygotowywała się do wyjście na arenę, mogłem zobaczyć autentyczne przerażenie w jej oczach przed przystąpieniem do zawodów.


Pomimo wszystkich zalet w produkcji znalazło się parę niedomówień np., jak działała i w jaki sposób została zaprojektowana arena, na której walczyli główni bohaterowie. Twórcy zupełnie pominęli tę kwestię. Jednak "Igrzyska śmierci" to w mojej ocenie film wybitny, pokusiłbym się nawet o określenie go arcydziełem. Sposób, w jaki działa na nasze uczucia i emocje, tematy, jakie porusza, dobre aktorstwo i efekty specjalne, to dla mnie wystarczająco dużo. Drobne potknięcia, których nie sposób się ustrzec, są dla mnie, w tym wypadku, bez znaczenia. Film gorąco polecam wszystkim, a ja sam w najbliższym czasie będę musiał zabrać się za książkę Suzanne Collins, aby rozjaśnić sobie niewytłumaczone w produkcji motywy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ilość sprzedanych egzemplarzy "Igrzysk Śmierci", pierwszej części trylogii Suzanne Collins, musiała na... czytaj więcej
Jeszcze z ekranów nie zeszli szczęśliwi kochankowie z Angel Falls, a Hollywood znalazło kolejnych... czytaj więcej
W "Igrzyskach śmierci" uczestnicy z 12 dystryktów rywalizują na śmierć i życie. Zwycięzca może być tylko... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones