Recenzja filmu

Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia (2013)
Francis Lawrence
Jennifer Lawrence
Josh Hutcherson

While the mockingjay live, the revolution lives

Najnowsza część "Igrzysk śmierci", o ciekawym i intrygująco brzmiącym podtytule, "W pierścieniu ognia", to dobry przykładna to, jak powinno siętworzyć sequele. Kolejna odsłona serii została
Najnowsza część "Igrzysk śmierci", o ciekawym i intrygująco brzmiącym podtytule, "W pierścieniu ognia", to dobry przykładna to, jak powinno siętworzyć sequele. Kolejna odsłona serii została zrealizowana według prostej zasady: "Więcej, lepiej, mocniej". Po rewelacyjnej pierwszej części, byłem niemal pewien, że "dwójka" w żadnym wypadku nie dorówna "jedynce" i podzieli los wielu przeciętnych sequeli, pozostając w cieniu pierwowzoru. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, następna część serii, będąca ekranizacją niezmiernie popularnego cyklu powieściowego dla młodzieży,autorstwa Suzanne Collins, zaskoczyła mnie i zszokowała równie dobrze, co poprzedniczka. Po seansie byłem w mentalnejrozsypce,nie potrafiłem pozbierać myśli, zaniemówiłem również z wrażenia.Twórcy nie tylko osiągnęli poziom poprzedniczki; oni zdecydowanie go przewyższyli.



Reżyserem najnowszej odsłony został utalentowany Francis Lawrence. Twórca takich hitów jak: "Jestem Legendą", "Constantine", czy "Woda dla słoni". Zmiana na stołku reżyserskim okazała się bardzo dobrym posunięciem. Wszyscy kinomani zaniepokojeni tym istotnym przetasowaniem w obsadzie, mogą odetchnąć z ulgą. Nowy twórca godnie przejął pałeczkę po swoim poprzedniku Garym Rossie, zachowując klimat oraz ducha serii, jak również wprowadzając nieco nowości i zmian, które dodały produkcji powiewu świeżości. W wyniku tych innowacji, "W pierścieniu ognia" jest filmem dynamiczniejszych i efektowniejszym niż jego poprzednik. Zacznijmy jednak od początku...

"Igrzyska śmierci vol. 2", to jak już wspominałem, ekranizacja drugiej części trylogii Suzanne Collins, pod tym samym tytułem; powieści opowiadającej o Katniss Everdeen, triumfatorce 74 Igrzysk Głodowych, która wraz z Peetą Mellarkiem (chłopakiem pochodzącym z dwunastego dystryktu; tego samego, co główna bohaterka) współzwycięzcą tegookrutnego turnieju, przygotowuje się do odbycia tradycyjnego, corocznego Tournée Zwycięzców. Jednak podczas odwiedzania kolejnych dzielnic, czołowa protagonistka jest świadkiem rodzącego się buntu przeciwko ciemiężącemu ludzi Kapitolowi i prezydentowi Snownowi. Katniss uświadamia sobie, że stała się wśród zastraszanego społeczeństwa symbolem nadziei; nadziei na normalne życie; nadziei na wolność. Jej działania podczas 74 Igrzysk Głodowych wznieciły płomień buntuw sercach ludzi, którzy nie boją się już chwycić za broń i walczyć w imięwolności, jak również w obronie swoich bliskich.Zaczęła się długo wyczekiwana rewolucja...



"W pierścieniu ognia" to dość wierna kopia powieści Suzanne Collins. Film stanowi bezpośrednią kontynuację historii opowiedzianej w poprzedniej części. Osoby nieznające poprzedniczki mogą się czuć lekko zdezorientowane na początku produkcji, ponieważ twórcy skrupulatnie korzystają z rozpoczętych zpoprzedniej odsłonywątków. Większość z nich dopiero tutaj znajdujeswoje rozwiązanie. Dowiadujemy się na przykład, w jaki sposób funkcjonowała arena, na której rozgrywały się coroczne Igrzyska Śmierci. Mimo to, scenariusz filmu jest przejrzysty; odpowiednio poprowadzona przez twórców historia nie wymaga znajomości literackiego pierwowzoru. Film stanowi logiczną całość i brak tutaj niedomówień.

Tak samo, jak poprzednio, "W pierścieniu ognia" mamy do czynienia z dojrzałą i złożoną opowieścią, pełną dramaturgii, z wyraźną wymową i dość gorzkim wydźwiękiem. Mianowicie zostaje nam przedstawiona szokująca wizja świataoraz zamieszkującego go społeczeństwa. Gdy Katniss wraz Peetą przemierzają dystrykty, możemy zobaczyć ich oczami wstrząsające obrazy -brudne i obskurne domostwa, pełne wycieńczonych od pracy ludzi, czy głodujących i zamarzających na dworze biedaków. Te kadry niewątpliwie budzą współczucie. Natomiast sceny w rezydencji Snowna, gdzie zamożne "persony" zażywają tabletki na wymioty, aby móc jeść dalej, podczas gdy inni umierają z głodu, wzbudzają najgorsze uczucia. Ten niezwykle wyraźny kontrast, obraz dystryktów zestawiony z obrazem Kapitolu, wywołuje skrajne emocje. Twórcy jednak na tym nie poprzestają. Kolejnym przykładem całkowitej demoralizacji społeczeństwa Kapitolu, rozkładu wartości wyższych oraz braku jakichkolwiek uczućsą Ćwierćwiecza Poskromienia, w których biorą udział zwycięzcy poprzednich Igrzysk. Już sam koncept Igrzyskbył bardzo dyskusyjny, jednak Ćwierćwiecza, gdzie dochodzi do walki trybutów w bardzo młodymoraz podeszłym wieku, wzbudza jeszcze więcej kontrowersji. "W pierścieniu ognia" to film, który szokuje znacznie bardziej niż "Igrzyska", uderza prosto w serce widza. Podczas tortur i egzekucji niewinnych ludzi, lub śmierci trybutów byłem bardzo poruszony. Scenarzyści targają uczuciami widzów w "okrutny" sposób. Na przemian szokują, prowokują, wzruszają, stawiają dylematy moralne, dostarczają i zabierają nadzieję. Dzięki temu nowa odsłona zmiękczy nawet najbardziej zgorzkniałych i cynicznych kinomanów. Taki emocjonalny odbiór produkcji nie osłabia nawet dość umownie przedstawiona brutalność. Wobrazie sama świadomość popełnianych zbrodni i mordów jest wystarczająca, aby wzbudzić współczucie, a nawet przerazić i obrzydzić widza.



Poza tym scenariusz jest wciągający i pomysłowy. Mimo powtórzenia wątku Igrzysk, produkcja tylko pozornie wydaje się kalką pierwszej odsłony. Tutaj nie chodzi już o przetrwanie, tylko o wyzwolenie dystryktów. Zmieniły się też zasady Igrzysk, jak i sama arena, na której toczy się batalia o przyszłe losy dzielnic. Tym razem czyny Katniss mają znacznie większą wagę, każda decyzja obarczona jest dużą odpowiedzialnością i konsekwencjami. Jeszcze większej dramaturgii dodaje fakt, że bohaterka staje przed naprawdę trudnymi wyborami, z których żaden nie jest jednoznacznie dobry lub zły. Dodatkowo film jest nieprzewidywalny, posiada kilka genialnych zwrotów akcji, jak również zaskakujące zakończenie, niewątpliwie zachęcające do wybrania się na kolejną część do kin. Dzięki temu produkcja zapewnia znakomitą 2,5 godzinną rozrywkę, podczas której trudno narzekać na nudy.

"W pierścieniu ognia" może się poszczycić świetnie zarysowanymi przez scenarzystów protagonistami. Bohaterowie filmu to nie odlane z foremki postaci, uosabiające jedną bądź dwie cechy. Nie. O ile Katniss i Peeta już w pierwszej części charakteryzowali się złożoną osobowością, o tyle zaskoczyła mnie ogromna ilość niemniej ciekawych, nowych trybutów, którzy pojawili się w drugiej odsłonie serii. Między innymi zagrany przez Sama Claflina Finnick Odair, który z początku stwarzał wrażenie kompletnego idioty pławiącego się w luksusie oraz ubóstwiającego swoją popularność, a okazał się pełnym empatii oraz zrozumienia człowiekiem, zdolnym do poświęceń. Również zachwyciła Jena Malone odgrywająca Johannę Mason. Bardzo dobra rola. Jej postać to intrygująca dziewczyna o ciętym języku, w znacznym stopniu różniąca się od innych trybutów. Niejednoznaczna oraz trudna do rozszyfrowania postać. Na dalszym planie znaleźlisię: Lenny Kravitz jako Cinna (trudno nie polubić tego bohatera), Woody Harrelsonwcielający się wHaymitcha, który udowodnił, że potrafi odnaleźć się zarówno w komediowych, jak i znacznie poważniejszych rolach, oraz Elizabeth Banks- Effie (tym razem postać ta zyskała sobie moją sympatię; twórcy znacznie bardziej rozbudowali tę bohaterkę - w poprzedniej części była tylko tłem). NatomiastJosh Hutcherson (Peeta) i Jennifer Lawrence (Katniss) przeszli samych siebie. Grali całym sobą; głosem, gestem, mimiką. Laureatka Oscara udowodniła, że jest już doświadczoną aktorką mimo młodego wiekui niezbyt okazałej filmografii. Josh przeszedł ogromną przemianę. Pamiętam go jeszcze z "Podróży do wnętrza Ziemi". Widać, że chłopak poczynił ogromne postępy. Dzięki nienagannej grze aktorskiej, przekazywane przez powyższą dwójkę aktorówemocje i uczuciabyły szczereoraz prawdziwe. Mogłem się utożsamić z ich bohaterami; czułem ich lęk, przerażenie, czy też radość.



Audiowizualnie - po prostu bajka! Film wbija w fotel. Efekty specjalne są wykonane nienagannie i zapierają dech. Twórcy zrezygnowali z efektu 3D, który był po prostu zbędny. W filmie nie ma wielu widowiskowych scen, jest ich raptem kilka, jednak ich jakoś w pełnirekompensuje małą ilość. Scenografia również spełnia swoje zadanie. Z jednej strony mamy urzekające zdjęcia malowniczej, tropikalnej wysepki, czarującej swym pięknem. Nie dajcie się jednak zwieść, wyspa pełna jest niebezpiecznych i śmiercionośnych pułapek, przygotowanych na nieroztropnych trybutów. Natomiast z drugiej strony widzimy obrazy szarych i ponurych dystryktów kontrastujących z piętrowymiapartamentowcami Kapitolu. Na nie mniejszą uwagę zasługuje muzyka autorstwa Jamesa Newtona Howarda. Dzięki niej zawdzięczamy przytłaczającą w filmie atmosferę. Przyczynia się także do budowania napięcia.

"W pierścieniu ognia" to niezwykłe widowisko. To arcydzieło, które w dobie emocjonalnej obojętności potrafi poruszyć i wstrząsnąć niejednym kinomanem. Skłania też do refleksji i wyciągnięcia odpowiednich wniosków. To zdecydowanie jeden z najlepszych filmów tego roku. Polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Igrzyska śmierci" odbiegają od typowego kina młodzieżowego. Produkcje typu "Intruz", "Percy Jackson",... czytaj więcej
Pierwsze "Igrzyska Śmierci" przebojem wdarły się do popkultury. Film miał w sobie wszystko, czego widz... czytaj więcej
Komercyjny sukces pierwszych "Igrzysk śmierci" prędzej czy później musiał zakończyć się kontynuacją.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones