Recenzja filmu

Posłańcy (2007)
Oxide Pang Chun
Danny Pang
Kristen Stewart
Dylan McDermott

Pierwsze wrażenie jest mylne

"Posłańcy" to horror zza wielkiej wody, którego inspiracją była na pewno kultura japońska. Nie jest to jednak żaden remake, a dosyć dobry film, mimo tego że jego fabuła opiera się na doskonale
"Posłańcy" to horror zza wielkiej wody, którego inspiracją była na pewno kultura japońska. Nie jest to jednak żaden remake, a dosyć dobry film, mimo tego że jego fabuła opiera się na doskonale znanych motywach. Jednak, żeby przekonać się o tym, trzeba go obejrzeć. Ja sama próbowałam kilka razy i teraz żałuję, że tak długo zwlekałam. "Posłańcy" to film godzien poświęconego mu czasu. Co zniechęca do oglądania? Przede wszystkim zbyt wiele powielanych już po raz kolejny motywów, znanych nawet tym, którzy fanami horrorów nie są. Film zaczyna się krótkim, klimatycznym czarno-białym wstępem, przedstawiającym tragedię sprzed lat. Potem wracamy do rzeczywistości i poznajemy rodzinę Salomonów, którzy kupują drewniany dom na odludziu i zamierzają uprawiać słoneczniki. Jest to ich ucieczka przed bankructwem oraz nadzieja na poprawę stosunków z córką Jess (Kristen Stewart), która przysporzyła im wielu problemów. Jedynie ich kilkuletni synek Ben (Evan Turner) zdaje sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa, jednak nie mówi, więc nie może ostrzec rodziców (Dylan McDermott i Penelope Ann Miller). Po pierwsze zrażają pełzające po ścianach i sufitach zjawy i nieusuwalna plama z krwi na ścianie sypialni. To znamy aż za dobrze. Jednak wrażenie niesmaku trwa krótko. Głównie za sprawą reżyserskiego duetu Oxide’a Pang Chuna i Danny’ego Panga. Scenariusz, którego główną oryginalnością jest uprawa słoneczników zamiast kukurydzy, przedstawili na ekranie tak, że znane motywy nie nużą, a wzbudzają emocje. Gdyby nie duchy, które wyglądają aż za bardzo „po japońsku”, byłby to film z typowo amerykańskim klimatem. Nie należy kierować się poziomem innych horrorów, które masowo wychodzą z hal produkcyjnych Hollywoodu, ponieważ na ten warto jednak zwrócić uwagę. Nie zgodzę się z tym, że jest nudny bądź przewidywalny. Nawet jeśli to wszystko już gdzieś kiedyś było, to tutaj zostało podane w nowym zestawieniu i interesującej formie. Film trzyma do końca w napięciu i zaskakuje zakończeniem, poza tym jest tu kilka naprawdę mrocznych scen, które robią wrażenie. Na sukces, oprócz reżyserskiego wyczucia, złożyły się muzyka oraz zdjęcia. Do aktorów nie można mieć żadnych zastrzeżeń, stworzyli kreacje, które odpowiadają poziomowi całej produkcji. Gdyby Amerykanie kręcili więcej takich filmów, a nie oglądali się na Japonię, być może poziom ich horrorów by wzrósł. Nie wymagajmy jednak od nich zbyt wiele. A "Posłańców”" polecam.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Guru azjatyckiego kina grozy, jakim niewątpliwie są bracia Pang, powinien gwarantować dobre i mocno... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones