Recenzja filmu

Szklana pułapka 4.0 (2007)
Len Wiseman
Bruce Willis
Timothy Olyphant

Bruce Wszechmogący

Dobrze, że jest Bruce. Pfu, detektyw John McClane! Wszyscy maruderzy zajmujący ulice z transparentami o treści potępiającej rozwój technologiczny, nadwrażliwcy, którzy uwierzyli, że wizje z
Dobrze, że jest Bruce. Pfu, detektyw John McClane! Wszyscy maruderzy zajmujący ulice z transparentami o treści potępiającej rozwój technologiczny, nadwrażliwcy, którzy uwierzyli, że wizje z "Matrixa" są możliwe, że stracimy kiedyś kontrolę nad techniką lub zostanie wykorzystana przeciw nam, mają się przymknąć na zawsze. Cybernetyczne uzależnienie wykonywania najprostszych czynności, jak pranie, po te nieco bardziej skomplikowane, jak kontrola ruchu na drogach, nie przyczyni się – jak twierdzą – do upadku cywilizacji, bo zawsze w razie zagrożenia możemy posłać Bruce'a w jego przepoconej i zakrwawionej koszulce koloru beż. Póki mamy pod ręką sprawnego, doświadczonego glinę z niezawodnym pistoletem i torbą zapasowych magazynków, żaden zbuntowany haker nam nie grozi. Po raz kolejny kino serwuje nam lekcję, że nad umysłem góruje twardy biceps (nawet przeszło 50-latka) i jego służbowa broń. Ale czy ktoś oczekiwał czegoś innego?

Minęło dwanaście lat od premiery trzeciej części cyklu. "Stara trylogia" była oparta na prostym schemacie. John to typowy glina z problemami, do momentu gdy źli panowie (czasem i panie) nie podpadną mu, psując Święta, czy coś w tym stylu. Bo gdy już się zezłości, sukcesywnie rozniesie w pył cały bandycki plan z jego twórcami łącznie. A dokona tego w sposób nad wyraz widowiskowy, z nieodłącznym, szelmowskim uśmieszkiem i gotowym kąśliwym bon motem dla każdego przeciwnika. Na szczęście dla trzeciej już kontynuacji "Szklanej pułapki", McClane nic się nie zmienił... no może tylko wyłysiał, przybrał parę kilogramów, rozwiódł się, i dobił do portu "po pięćdziesiątce". Po za tym, jest to jednak ten sam niestrudzony skubaniec, który powraca ze swoim urokiem, trafnym sarkazmem i strasznym pechem. Zawsze wpadnie w sam środek piekła, zupełnie przez przypadek.

Tym razem nasz ulubieniec dostaje nocne zadanie dostarczenia jednego z najlepszych hakerów w Stanach, Matta, na przesłuchanie do siedziby FBI w Waszyngtonie. Jednak już w Nowym Jorku, gdzie mieszka ów komputerowiec, John natrafia na niewielki problem. Kilku zbirów wyposażonych w karabiny maszynowe i zdolności znane dobrze z "Yamakasi" albo filmów z Jetem Li (notabene, jednego ze złych gości gra znany francuski aktor kina akcji, Cyril Raffaelli, który spotkał się z Jetem na planie "Pocałunku smoka"). Nie żeby to stanowiło jakiś problem dla głównego bohatera, ale wkurzyć się miał prawo. A to dopiero przedsmak tego, co go czeka w stolicy. Na miejscu okazuje się, że niejaki Thomas Gabriel (Timothy Olyphant), wraz ze swoją wspólniczką, Mai (Maggie Q), w dość specyficzny sposób chce udowodnić rządowi USA, jakie niebezpieczeństwo ich czeka, jeśli nie przyłożą się do cybernetycznych zabezpieczeń. McClane'owi nie pozostaje nic innego jak chwycić za pistolet i uporać się z terrorystami, zanim posiłki zdążą w ogóle pomyśleć o wyjściu z bazy.

Sposób, w jaki to robi, onieśmiela. Twórcom trzeba oddać, że mają niebagatelną wyobraźnię. Vide: sekwencje pościgu ziemia-powietrze, w których John załatwia ścigający go śmigłowiec za pomocą budki kontrolera i rozpędzonego radiowozu, albo pojedynek Bruce vs... wojskowy myśliwiec. Reżyserowi udaje się utrzymać napięcie od pierwszej do ostatniej sceny, zwalniając zaledwie w kilku, króciutkich momentach, gdzie nie obyło się bez nikomu niepotrzebnych moralnych dywagacji czy patetycznych przemów o znaczeniu bohaterskości i życiu, na jakie skazany jest taki bohater. Ale łatwo na to nie zważać, film trwa przeszło dwie godziny, więc jak tylko John zacznie dyskusję z Mattem o rozwodach i kłótniach z córką, można potraktować najbliższe pięć minut jako – za przeproszeniem – przerwę na siku.

Wybuchy, strzelaniny, pościgi i humor wzbogaca prawie w stu procentach udany casting. Willis w swojej sztandarowej roli sprawia się doskonale, jeśli nie wyśmienicie. Słusznie założył, że to, co wyprawia się na ekranie, wywoła śmiech widza, więc po najbardziej absurdalnych efektach swojej pracy pozwala sobie na trafny komentarz i chichot cynika. Momentami ma to nawet coś ze zgrabnej autoparodii, i za ten dystans do siebie – wielkie brawa. Drugi plan to świetna rola córki Johna, Lucy (Mary Elizabeth Winstead) oraz towarzyszący detektywowi, młodociany haker, w którego wcielił się świetnie zapowiadający się Justin Long. Jest jeszcze niespodzianka dla fanów – sam Kevin Smith jako legendarny komputerowiec o pseudonimie Mag. Trochę gorzej wypadają schwarzcharaktery. Maggie Q dobrze wygląda i efektownie rzuca Brucem po ścianach, ale nic poza tym, a Timothy Olyphant kompletnie nie nadaje się na następcę Alana Rickmana, czy Jeremy’ego Ironsa (odpowiednio jedynka i trójka serii). Zero diaboliczności, udaje mu się pokazać tylko determinację swojej postaci.

Nie można powiedzieć, że czwarta odsłona przygód detektywa McClane’a trzyma się zasad logiki czy fizyki. Byłaby to bzdura. To, co Was czeka w kinie, wykracza daleko poza ramy rozsądku. Nie można też powiedzieć, że to kino wybitne (nawet w swoim gatunku, bo o innym nie warto nawet wspominać). Ale z drugiej strony, nie bez powodu takie filmy trafiają do kin właśnie latem, gdzie bezpretensjonalna rozrywka jest jak najbardziej wskazana. Najlepiej potraktować "Szklaną pułapkę 4.0" jako obraz typu "Gliniarz z Beverly Hills" albo "Zabójcza broń". Fani tego gatunku na pewno nie będą żałowali ani wydanych pieniędzy na bilet, ani czasu poświęconego na seans.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Szklana pułapka" to jedna z najsłynniejszych i zarazem najlepszych serii filmów akcji. Sukces zawdzięcza... czytaj więcej
"Szklanej pułapki 5" nie będzie, już nakręcono taki film. Zgodnie z logiką cyklu John McClane (ratował... czytaj więcej
John McClane powraca po ponad 10-letniej przerwie. Niestety przez ten czas nie wiodło mu się najlepiej.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones