Recenzja filmu

Torque: Jazda na krawędzi (2004)
Joseph Kahn
Martin Henderson
Ice Cube

Za szybcy, za wściekli, za głupi

Zaczyna się tak: Dwa autka rodem z "Szybkich i wściekłych" (czytaj: odpicowane do granic estetycznych i fizycznych możliwości) zasuwają około 300 kilometrów na godzinę przez prażoną słońcem
Zaczyna się tak: Dwa autka rodem z "Szybkich i wściekłych" (czytaj: odpicowane do granic estetycznych i fizycznych możliwości) zasuwają około 300 kilometrów na godzinę przez prażoną słońcem pustynię, aż tu znienacka, wyskakuje za nimi wspaniały, główny bohater na swoim rumaku, czyli kolorowym ścigaczu z turbodoładowaniem, przyciemnianą szybką, silnikiem, że niech się Enterprise schowa i pewnie jeszcze paroma innymi bajerami à la twórczość Q. Cary Ford (Martin Henderson), bo tak zwie się ów jeździec, nie mogąc znieść faktu, że te czterokołowe wraki tak się wloką, postanawia ich - fachowo mówiąc – wziąć, choćby na trzeciego. Ograniczeni kierowcy samochodów nie wiedząc, że na motor nie ma bata, stawiają opór. Nieskuteczny, bo ostatecznie Ford śmiga między nimi wywołując zawirowania powietrza, ulicy, pojazdów i pewnie jeszcze trajektorię rosyjskich satelitów szpiegowskich. Jeśli myślicie, że w tym momencie już nie tylko ręce opadają, to dalsze wysiadywanie w towarzystwie "Torque – Jazdy na krawędzi" może się okazać traumatycznym przeżyciem.

O co właściwie chodzi? W sumie nie wiem. Wkleiłbym notkę dystrybutora, ale to nieetyczne. Pozwolę ją sobie zatem nieco przekształcić. Wspomniany Cary wraca do rodzinnego miasta, aby pogodzić się ze swoją byłą dziewczyną imieniem Shane (Monet Mazur). Będzie to nie lada kłopot, bo podpadł jej okrutnie, zwiewając bez buzi na do widzenia. Powodem tego był niejaki Henry (Matt Schulze), który chciałby odzyskać motory z niezbyt legalnym ładunkiem w bakach. Oczywiście, nasz bohater nie bardzo się do tego kwapił, ani wtedy, ani teraz, po swoim powrocie. Bezwzględny gangster wrabia go więc w morderstwo młodszego brata przywódcy gangu Reaperów Treya Wallace'a (Ice Cube). Do tego scenarzysta Matt Johnson dorzucił kilka pokręconych bohaterów przewijających się w tle: metalowa panna wykorzystująca motocykl trochę jak Jackie Chan umeblowanie, gdy musi rozprawić się z przeciwnikami, duet pan-pani detektyw, w którym facet to wyrośnięty dzieciak w trampkach i z kretyńskimi odzywkami, i tak dalej. Ale żeby coś tu się kupy trzymało, zadbano o cechy łączące wszystkie wątki. Minimalistyczne aktorstwo. Dwie, trzy miny mogą pasować do Terminatora, a kuse dżinsy i kręcenie - pardon – tyłkiem. pozostawmy macierzystemu gatunkowi.

Nie tylko bohaterowie ograniczeni są do spełniania wymogów możliwości poznawczych homoMTV. Cała forma filmu Josepha Kahna jest jak teledysk z nieco większym zapleczem finansowym. Nie zabrakło więc szybkiego montażu i mocnej, młodzieżowej muzyki rozrywkowej, półnagich dziewczyn, napakowanych facetów i całej plejady motoryzacyjnych osiągnięć. Efekty specjalne są niezłe, ale ich zastosowanie jest mocno kontrowersyjne. Reżyser zdaje się bawić możliwościami technicznymi, szalonymi zdjęciami, przyspieszeniami i zwolnieniami, efektami świetlnymi znanymi z "Szybkich i wściekłych" czy garażem motocykli dostarczonych zapewne przez spragnionych reklamy specjalistów ds. promocji... Szkoda tylko, że ten nastrój zabawy nie udziela się widzom. No niestety, ale pędzący środkiem pociągu jednoślad, czy panie załatwiające swoje sprawy za pomocą fuzji kung fu i kaskaderskich popisów na motocyklach, do mnie nie przemawia. I obawiam się, że nie tylko do mnie – a przynajmniej takiej obawy wymaga moja wiara w inteligencję szarego widza... skoro już twórcy filmowi sobie tę część odpuszczają.

Po premierach takich filmów, jak wspomniani "Szybcy i wściekli", ich kontynuacji czy filmach z serii "xXx”, mówiono, że niżej upaść już nie można, że to grzech popełniony na pięknie kina. Chciałbym w tym miejscu oficjalnie i ostatecznie rozgrzeszyć twórców tych gniotów. Bo oto nakręcili coś gorszego, "Torque – Jazdę na krawędzi". Już tytuł przyprawia o ból zębów. W odpowiedzi, od sadystów odpowiedzialnych za tą machinę tortur zapewne padły słowa, że w kinie jest potrzebna chwila wytchnienia, prosta i niezobowiązująca rozrywka. Ale ja się rozrywany nie czuję.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"<a href="http://torque.jazda.na.krawedzi.filmweb.pl/" class="n">Torque</a>" to moim zdaniem jeden z... czytaj więcej
Marcin Kamiński
<a href="http://torque.jazda.na.krawedzi.filmweb.pl/" class="n"><b>"Torque: Jazda na krawędzi"</b></a> to... czytaj więcej
Marcin Kamiński

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones