Recenzja filmu

Pokusa (2012)
Lee Daniels
Zac Efron
Matthew McConaughey

Chmury nad Florydą

Pierwsze, powierzchowne spojrzenie na  fotosy z najnowszego filmu Lee Danielsa "Pokusa" (oryg. "The Paperboy"), może wywołać zazdrość. Floryda, słońce, jaskrawe kolory, atrakcyjne i seksowne
Pierwsze, powierzchowne spojrzenie na  fotosy z najnowszego filmu Lee Danielsa "Pokusa" (oryg. "The Paperboy"), może wywołać zazdrość. Floryda, słońce, jaskrawe kolory, atrakcyjne i seksowne ciała, samochody i ubrania z końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku – mogłoby się wydawać – istny raj. Jednak reżyser "Precious" (2009) w tej jakże sielankowej scenerii osadza historię niezwykle dramatyczną, emanującą agresywnym erotyzmem, w której suspens, nagłe zwroty akcji i przemoc stanowią ważny komponent. Film, powstały na podstawie powieści Petera Dextera, swoją premierę miał na tegorocznym festiwalu kanneńskim, gdzie nie przeszedł bez echa. Pojawił się także podczas ostatniej odsłony festiwalu Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" w Kazimierzu Dolnym, gdzie miałem przyjemność go obejrzeć. 


Zasadniczą część filmu stanowi retrospekcja czarnoskórej sprzątaczki pracującej niegdyś w domu głównych bohaterów. Akcja przenosi się na Florydę z roku 1969 do pozornie beztroskiego, niewielkiego, kolorowego miasteczka, zamieszkiwanego przez zwykłych ludzi borykających się z problemami codzienności. Reżyser postanawia przyjrzeć się krokom stawianym przez dziennikarza Warda (Matthew McConaughey), który w towarzystwie przyjaciela Yardley’a (David Oyelowo) przyjeżdża do rodzinnej miejscowości. Mężczyźni mają zbadać sprawę  rzekomo niesprawiedliwie skazanego i osadzonego za morderstwo recydywisty – Hillary’ego van Wertera (John Cusack). W śledztwie Wardowi pomaga młodszy brat Jack (Zac Efron) oraz kobieta korespondująca ze skazańcem – Charlotte (Nicole Kidman). Jednak to nie kryminalna zagadka będzie stanowiła główną oś fabuły. Daniels na pierwszy plan wysuwa relację między głównymi bohaterami, komplikujące się na tyle, by prowadzić do niespodziewanych, fatalnych wydarzeń, dla których punktem wyjściowym jest fakt, że Jack zakochuje się w Charlotte, a swoistym Rubikonem, po przekroczeniu którego nie ma już ucieczki od nadciągających chmur są upojna noc kochanków oraz zwolnienie Hillary’ego z więzienia. Film przestaje być wtedy  lekkim kryminalno-obyczajowym snem – z bajkowej wizji przeistacza się w  mroczny koszmar, który zmierza do tragicznego finału.

Pomimo że samo dzieło Lee Danielsa nie zdobyło wielkiego uznania wśród krytyków i dotychczasowych widzów, najmocniejszym jego punktem, w pełni wystarczającym, aby uznać ten film za wartościowy i warty obejrzenia, jest rola Nicole Kidman. Podczas premierowego pokazu w Cannes australijska aktorka została nagrodzona owacjami na stojąco, co było spontanicznym wyrazem  uznania dla rewelacyjnie stworzonej roli. Z pewnością obraz ten zostanie zapamiętany głównie dzięki kreacji Kidman, za którą, według spekulacji części opinii publicznej, może spodziewać się nominacji do Oscara za drugi plan, a nawet statuetki. Jej bohaterka jest bezsprzecznie najciekawszym i najbardziej wielowymiarowym ogniwem "Pokusy". Charlotte to podstarzała blond lalunia, która zdecydowanie nadużywa fluidu i samoopalacza, ubiera się w obcisłe i wyzywające fatałaszki, co się tyczy zaś osobowości – można śmiało stwierdzić, że nie grzeszy inteligencją. Co więcej, koresponduje z rzekomo niewinnym mordercą i zakochuje się w nim. Jest jednak coś, co sprawia, że Charlotte budzi jednocześnie sympatię i współczucie. Sprawia wrażenie kobiety zagubionej, niespełnionej, żyjącej iluzją szczęścia, na tyle zdesperowanej, by kurczowo chwytać się każdego sposobu na znalezienie miłości lub chociaż jej namiastki - wszystko po to, żeby chociaż przez chwilę poczuć się komuś potrzebną, dla kogoś ważną i przez kogoś kochaną. Przejmujące jest to, jak nieszczęśliwie układają się jej losy, jednocześnie Charlotte sama wchodzi do paszczy lwa, nie zdając sobie z tego sprawy.

Kidman udało się stworzyć postać kiczowatą,  o żałośnie naiwnym usposobieniu, a jednak bardzo prawdziwą i wiarygodną. Zdumiewające jest to, jakiej transformacji dokonała. Na co dzień ikona elegancji o perłowej twarzy, u Danielsa wygląda po prostu jak stereotypowa dziwka. Podobnie też się zachowuje, eksponując swoją seksualność na każdym kroku. Co zatem sprawia, że nie potępiamy Charlotte, nie oceniamy jej? Być może to jej samotność i prosta naiwność tak na nas działają. Możliwe też, że rozumiemy jej zagubienie, jej desperacką potrzebę bycia kochaną? A może jest to klasyczny przykład empatii – bohaterka pragnie uwagi i miłości, a my je jej dajemy? Na to pytanie nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi. 


Chociaż rola Nicole zdecydowanie nie jest rolą pierwszoplanową, film należy do niej. Pozostali aktorzy także prezentują wysoki poziom, jednakże pozostają w cieniu Kidman. Na pochwałę zasługuje Zac Efron, który od kilku lat próbuje zerwać z wizerunkiem "chłopaka z Disneya". Zanim mu się to uda, minie pewnie jeszcze sporo czasu, jednak młody aktor jest na bliski osiągnięcia celu, a tytułowego gazeciarza zagrał z dużą swobodą i co najmniej dobrze. Bardzo przekonująco wypadł także John Cusack w roli recydywisty. W jego wzroku dostrzec można obłęd, a patrząc na jego powykrzywianą, zaniedbaną twarz, nie sposób darzyć go sympatią.

Danielsowi udało się zadziwiająco realistycznie odtworzyć klimat Florydy końca lat sześćdziesiątych, dusznej i jaskrawej. Wrażenie gorąca potęgują dziwne wizje i przywidzenia Jacka, który w upalnym słońcu miewa seksualne fantazje o Charlotte. Mocną stroną obrazu są bardzo śmiałe i niekonwencjonalne sceny erotyczne z udziałem Nicole Kidman. Szczególnie duże wrażenie robią ujęcia w więzieniu podczas wizyty u Hillary’ego, gdzie Australijka łamie obowiązujące normy oraz zaskakuje brakiem krępacji, śmiałością i świadomością, z jaką wykorzystuje swoją cielesność.

"Pokusa" podejmuje tak różne problemy i posługuję się tak wieloma konwencjami, że trudno ją sklasyfikować. Zobaczyć tu można: problem dyskryminacji czarnoskórych, obraz dorastania, braterskiej więzi, skutki fatalnego zauroczenia i wiele innych zagadnień. Przez tę mnogość problematyki film niejako rozsypuje się momentami. Pewne wątki zostają nierozwiązane, niektóre aż nadto wyeksponowane, innymi słowy spójność zostaje zachwiana. Czy jest to celowy zabieg? Pozostawiam to każdemu do oceny. Niewątpliwym atutem są tutaj charaktery. Każdy z bohaterów, zmagający się z innym osobistym problemem skrywa głęboko swój lęk. Irracjonalność ich postępowań, wyborów, pragnień z jednej strony wywołuje litość i współczucie, a z drugiej strony upewnia, że bohaterowie zasłużyli sobie na to, co przyjdzie im przeżyć. 



Choć film Danielsa nie zakrawa na arcydzieło, to jest w nim coś, co nie pozwala oderwać od niego wzroku, co mnoży refleksje po jego seansie. Reżyser odziera ze złudzeń pewien mit. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy tu przystojnego, młodego, chłopca, równie atrakcyjnego brata, seksowną blondynkę i złego bandytę. Twórca "Precious" jednak odwraca to wszystko. Amerykański sen zostaje obdarty z lukrowej powłoki. Młodzieniec nie okazuje się królewiczem, lecz zwykłym człowiekiem, który nie ma wystarczająco siły, aby skutecznie walczyć; blond piękność podstarzałym wampem ślepo podporządkowującym się każdemu, a zły bandyta prawdopodobnie nie zostanie pokonany. Można zatem potraktować ten obraz jako rozrywkowy thriller z wątkiem melodramatycznym, a można spróbować odnaleźć tam bardzo trafny portret psychologiczny zagubionych jednostek, błądzących świadomie i nieświadomie, szukających szczęścia w dobry i zły sposób, walczących z przeciwnościami i ograniczeniami jakie narzuciło im życie. W nowym amerykańskim śnie nigdy nie wiadomo, jakie zakończenie skrywa słodka, kolorowa powłoka. Kto z tej walki wyjdzie zwycięsko? Królewicz, księżniczka czy bandyta?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Początkujący reżyserzy tacy jak Lee Daniels mają świetną receptę na wkupienie się w łaski wielkiej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones