Recenzja filmu

Dziecko (2005)
Jean-Pierre Dardenne
Luc Dardenne
Jérémie Renier
Olivier Gourmet

Dzieci robią dzieci

Gdyby wśród miłośników szeroko pojętej X muzy urządzić ankietę z pytaniem: "Kogo kocha Cannes?" lub mniej górnolotnie: "Filmy jakich twórców są gwarantem sukcesu na francuskim festiwalu?" –
Gdyby wśród miłośników szeroko pojętej X muzy urządzić ankietę z pytaniem: "Kogo kocha Cannes?" lub mniej górnolotnie: "Filmy jakich twórców są gwarantem sukcesu na francuskim festiwalu?" – wówczas większość wymieniłaby pewnie nazwiska: Tarantino, von Trier, Leigh. Chyba tylko najwięksi fanatycy, którzy w wolnym czasie – zamiast żłopać piwo i wylegiwać się na wygodnym fotelu, oglądając jednym okiem "Transformers" – studiują kroniki oraz zaczytują się w słownikach terminologii filmowej Marka Hendrykowskiego, znaliby poprawną odpowiedź na to pytanie. Do zaszczytnego grona filmowców, mających na swoim koncie dwie Złote Palmy, nie należy żaden z wyżej wymienionych charyzmatycznych reżyserów, ale pewne rodzeństwo z Belgii – Jean Pierre i Luc Dardenne.

Filmy twórców z Beneluksu tworzone są w poetyce fabularnego dokumentu. Ich twórczość charakteryzuje absolutny minimalizm, wynikający nie z "dogmatycznego" i formalnego widzimisię, ale z tematyki jaką poruszają w swoich filmach. Zazwyczaj opowiadają o prostych, szarych ludziach, którzy swoją obecnością nie wzbudzają publicznego zainteresowania. Ich los obchodzi za to braci Dardenne, dla których przeciętność i powszedniość tej grupy społecznej, stanowi doskonałą inspirację oraz pole do pokazania kondycji człowieczeństwa XXI wieku. Wyznacznikiem kina Belgów są także bohaterowie i ich wewnętrzne przemiany. Nie są to jednak metamorfozy błyskawiczne, sztuczne, czy magiczne – życie wykreowanych przez nich bohaterów nie zmienia się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

W "Dziecku" obserwujemy ewolucję moralną Brunona. Jego partnerka – a raczej podwórkowa miłość – Sonia właśnie urodziła dziecko. Gdy po raz pierwszy przychodzi do wybranka pokazać małego Jimmiego, Bruno prawie nie zwraca uwagi na noworodka. Ma akurat do wykonania robotę dla lokalnego gangu – przed nim niesamowita szansa na zarobienie pieniędzy, które są mu potrzebne do kupna wymarzonej kurtki. Młodzieniec nie czuje nienawiści do dziecka, ale jest mu ono obojętne. Ta apatia w stosunku do malca sięgnie zenitu, gdy Bruno dokona haniebnego czynu – sprzeda syna. Sprawy pokomplikują się, gdy o wszystkim dowie się Sonia. Mężczyzna zacznie szukać dziecka i sięgnie przy tym samego dna.

Fabuła ma potencjał, by stać się materiałem na film o szablonowym bohaterze, rzeczywistości i przemianie. Gdyby spojrzeć na "Dziecko" bez głębszego zastanowienia, to niczym nie różni się ono od rosnących, jak grzyby po deszczu, mocnych obrazów rodem z kina offowego. To co jednak odróżnia braci Dardenne od silących się na ambicję twórców z "undergroundu", to ukazanie niejednoznaczności i sprzeczności ludzkiej psychiki oraz niesamowita cierpliwość. Reżyserzy nie oszczędzają nam długich ujęć, dają widzowi czas na zapoznanie się z bohaterem, który zwykle nie jest ani jednoznacznie zły, ani dobry. Ba, kiedy powinniśmy Brunona nienawidzić, reżyserzy tak konstruują sceny, byśmy zaczęli mu współczuć. Jest to bowiem człowiek, który znajduje się w specyficznym wieku, na tzw. ziemi niczyjej. Urzędowo jest dorosły, ale zbyt świeże są dla niego wspomnienia z dzieciństwa. Poza tym chce się wyszaleć, postawić na swoim, a dziecko wymaga od niego poświęcenia, co dla człowieka, kradnącego nie z wrodzonego łajdactwa, ale z lenistwa i niechęci do pracy – stanowi nie lada wyzwanie. Zarówno Bruno, jak i Sonia robią dopiero nieśmiałe kroki w stronę dorosłości. Kobiecie idzie to łatwiej, bo jest emocjonalnie związana z dzieckiem i szybciej bierze za nie odpowiedzialność. Oboje jednak nie odmawiają sobie głupawych i infantylnych zabaw, takich jak "gonito" czy przepychanki. Dziecko to dla nich trampolina do dorosłości, niekomfortowy transport z krainy beztroski, do brutalnego i materialistycznego świata dorosłych, gdzie nie ma prostych rozwiązań, typu: "Sprzedałem dziecko, ale, wiesz, nie przejmuj się – zrobimy sobie kolejne!". 

Film braci Dardenne to obraz dojrzały i mądry, który w nienachalny sposób spełnia rolę współczesnego moralitetu. Twórcy pokazują bohatera odbierającego od życia mocne ciosy, ale na pytanie, czy uda mu się podnieść z desek na tyle, by skontrować równie udanym sierpowym – nie udzielają odpowiedzi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bracia Dardenne to reżyserowie specyficzni, powiedziałbym nawet, że tworzą swoje filmy jakby na przekór... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones