Recenzja filmu

RoboCop (1987)
Paul Verhoeven
Peter Weller
Nancy Allen

Dead or alive, you're coming with me!

Czy jest na sali ktoś, kto nie oglądał "RoboCopa" bądź o nim nie słyszał? Śmiem twierdzić, że każdy szanujący się fan kina sci-fi powinien znać tę produkcję. "RoboCopa" pierwszy raz
Czy jest na sali ktoś, kto nie oglądał "RoboCopa" bądź o nim nie słyszał? Śmiem twierdzić, że każdy szanujący się fan kina sci-fi powinien znać tę produkcję.



"RoboCopa" pierwszy raz oglądałem za małolata. Wtedy nie dostrzegałem w nim ważnych treści. Dopiero teraz, gdy jestem już dorosły, uświadomiłem sobie, jak wiele ten film ma do powiedzenia. Verhoeven w sposób niezwykle inteligentny (genialna reklama planszówki dla całej rodziny, wiadomości tv) przemycił ważne problemy otaczającego nas świata. Korupcja, chciwość, bezprawie, zagrożenie konfliktem zbrojnym, śmierć - to tylko niektóre z nich.

Film holenderskiego reżysera to obraz niezwykle brutalny. Na całe szczęście w tamtych czasach studia filmowe nie bały się pokazywania krwi i pourywanych kończyn i nie myślały, że zbyt wysoka kategoria wiekowa będzie oznaczała klęskę filmu. Ponadto "RoboCop" zawiera jedną z najbardziej drastycznych scen śmierci. Główny bohater, Alex Murphy, grany przez Petera Wellera, zostaje w niej dosłownie zmasakrowany przez naboje shotgunów. To po tym wydarzeniu z pomocą zaawansowanej technologii przeistacza się w tytułowego superglinę.



Murphy zostaje wpakowany w stalową zbroję, jednak, jak się okazuje, nie pozbywa się swojego człowieczeństwa. Wspomnienia, które powinny być teoretycznie wymazane, powracają z ogromną siłą. RoboCop zaprogramowany jest tak, by przestrzegać trzech dyrektyw. Jednak pod wpływem emocji zaczyna prowadzić swoją prywatną wojnę przeciwko zbirom panoszącym się po Detroit. Na ich czele stoi niejaki Clarence Boddicker. Jeden z największych skurczysynów, jakich dane mi było oglądać. To wcielone zło. Szarlatan, którego ma się ochotę rozszarpać gołymi rękoma. Ogromna w tym zasługa kapitalnego Kurtwooda Smitha, którego możecie kojarzyć z roli ojca głównego bohatera serialu "Różowe lata 70." Nie wyobrażam sobie innego aktora, który mógłby w tak genialny sposób wzbudzić we mnie tyle emocji.

"RoboCop" to już dzieło kultowe. Jest prosty, a jednak zawiera masę ważnej treści. Posiada kapitalny klimat i świetną ścieżkę dźwiękową. Chyba każdy z Was kojarzy genialny w swej prostocie, stworzony przez Basila Poledourisa motyw przewodni tego filmu. Aż ciarki przechodzą po plecach. "RoboCop" to jeden z najlepszych filmów gatunku. Może odrobinę się zestarzał, jednak nie można mu odmówić tego, że pomimo upływu czasu wciąż przykuwa do ekranu. Era kaset VHS jest wiecznie żywa. Aż mi się łezka w oku zakręciła.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Detroit, przyszłość. Miasto toczy niespotykana nawcześniejszą skalę przestępczość. Opanować sytuację... czytaj więcej
W latach osiemdziesiątych filmy szeroko rozumianej akcji wykazywały pewną miłą dla oczu i uszu tendencję:... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones