Recenzja filmu

Zabić bobra (2012)
Jan Jakub Kolski
Eryk Lubos
Agnieszka Pawełkiewicz

Niewykorzystany potencjał

Filmów traktujących bezpośrednio o zespole stresu pourazowego powstaje bardzo niewiele, nawet w skali światowej, dlatego to, że polski reżyser zabrał się za tę tematykę, jest bardzo imponujące i
Filmów traktujących bezpośrednio o zespole stresu pourazowego powstaje bardzo niewiele, nawet w skali światowej, dlatego to, że polski reżyser zabrał się za tę tematykę, jest bardzo imponujące i chwalebne. Niestety Jan Jakub Kolski nie mówi nic nowego na temat tej choroby ani nie skłania do refleksji nad tym jakże istotnym problemem. "Zabić Bobra" to dość nużąca historia, opowiedziana dla samej historii.



Dzięki ciekawemu połączeniu elementów kina detektywistycznego z portretem wyludnionej polskiej prowincji wprowadzenie do filmu Kolskiego jest interesujące i trzyma w napięciu. Eryk (Eryk Lubos) przybywa do swoich rodzinnych stron z misji wojennej. Od razu po przyjeździe instaluje na swojej posesji monitoring, który noc w noc ze skupieniem obserwuje. Dzwoni do niego anonimowy mężczyzna, który wyznacza mu niejasne zadanie i daje wskazówki mające mu pomóc w wykonaniu tego zadania. Bohater znajduje na terenie posesji poukrywane nagrania wideo, dostaje maile ze zdjęciami, w których doszukuje się ukrytych znaczeń i tym podobne.

Początek filmu rodzi wiele pytań. Czy bohater jest szantażowany? Czy ma za zadanie kogoś zabić? Kim jest kobieta, którą widzi we snach? Za dnia bohater przechadza się po okolicy i niszczy tamy bobrów, które zamieszkują pobliską rzeczkę. W trakcie niszczenia jednej z takich tam Eryk spotyka młodą dziewczynę Bezi (Agnieszka Pawełkiewicz), która uwodzi go i w krótkim czasie staje się jego kochanką.

Od tego momentu film niestety traci na długi czas aurę tajemnicy związaną z niejasnością sytuacji, w jakiej znajduje się bohater, a opowieść skupia się na romansie między nim a dziewczyną. Rozwinięcie jest dość nużące – głównie z powodu czerstwych dialogów i braku chemii między postaciami. Nie chcę przez to powiedzieć, że aktorzy zagrali źle. Myślę, że po prostu taki był zamysł Kolskiego. Niecodzienny romans między chorym psychicznie weteranem, a wykorzystywaną przez ojca lolitką miał z założenia sprawiać wrażenie sztucznego i pozbawionego ciepła związku. Eryk Lubos żongluje różnymi stylami aktorskimi – w jednej scenie sprawia wrażenie upośledzonego – jąka się, jest nieśmiały i bezbronny, by w następnej zmienić się w niebezpiecznego zabójcę, o dużej charyzmie i agresji. Jego wieśniacka fryzura, która nadaje mu komiczny, wręcz głupkowaty wygląd, zmienia się w element dodający mu zwierzęcości i nieokrzesania w trakcie okrutnych scen, których film nie jest wcale pozbawiony. Aktor po raz kolejny potwierdza swój talent.



Natomiast znana dotychczas z serialu "Ranczo" Agnieszka Pawełkiewicz gra przyzwoicie, ale nic ponadto. Wydaje mi się, że młoda aktorka nie zaangażowała się wystarczająco w swoją debiutancką rolę kinową i zagrała trochę na "odwal się". Jeśli chce być rozpoznawalna, to musi zrobić dużo więcej, niż pokazać, że nie boi się odważnych scen seksu, połączonych z paradowaniem w różowych ciuszkach opatrzonych logiem Hello Kitty.

Na szczęście w pewnym momencie film wraca do punktu wyjścia. Końcowa seria wydarzeń wynagradza cierpliwość widza. Zakończenie nie jest może wyjątkowo zaskakujące (domyśliłem się jego części), ale wstrząsa i bardzo satysfakcjonuje, bo splata wszystkie wątki w jedną, wiarygodną całość. Elementy historii, które z pozoru wydawały się nie mieć znaczenia, znajdują swoje wytłumaczenie. Gratulacje za przemyślany scenariusz.

Bardzo podobała mi się też to, jak sfilmowano "Zabić Bobra". Operator Michał Pakulski eksperymentuje z różnymi ujęciami i kadrami. Przeplata ujęcia statyczne i długie z bardziej dynamicznymi. Wykorzystuje nawet popularną wśród sportowców kamerę GoPro, żeby pokazać punkt widzenia Eryka w jednej ze scen akcji. Niestety jakość obrazu jest czasami zauważalnie niska. Myślę, że jest to wina dość skromnego budżetu, który uniemożliwił użycie sprzętu operatorskiego z najwyższej półki.



Jak wspomniałem na początku recenzji, film traktuje o zespole stresu pourazowego. Z tym stanem boryka się masa żołnierzy z całego świata i jest to bardzo realny i poważny problem. Dlatego szkoda, że Kolski nie pozostawił w swoim filmie żadnego przesłania. Opuszczając kino, nie odczułem żadnych głębszych refleksji związanych z tym, co właśnie zobaczyłem. Być może reżyser miał większe ambicje i chciał przekazać widzowi jakąś prawdę życiową, ale do mnie osobiście nic takiego nie dotarło. "Zabić Bobra" to ciekawe doświadczenie, ale tylko na jeden raz. Mimo świetnej końcówki, film jest zbyt nudny i nieistotny, żeby do niego wracać.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Biedni są bohaterowie polskich filmów. Czasami można dojść do wniosku, że lepiej byłoby być Egipcjaninem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones