Recenzja filmu

Dotyk przeznaczenia (2000)
Sam Raimi
Cate Blanchett
Giovanni Ribisi

Brak dobrego zakończenia

Ostrzeżenie!!! Tą recenzję piszę dla osób zapoznanych z "Dotykiem przeznaczenia" Sama Raimiego. Jeśli nie widzieliście jeszcze tego filmu, a chcielibyście czerpać jakąkolwiek przyjemność z
Ostrzeżenie!!! Tą recenzję piszę dla osób zapoznanych z "Dotykiem przeznaczenia" Sama Raimiego. Jeśli nie widzieliście jeszcze tego filmu, a chcielibyście czerpać jakąkolwiek przyjemność z jego oglądania, to podarujcie sobie dalszą lekturę, a przynajmniej zakończcie czytanie na akapicie "Zakończenie". Muszę w pewien sposób zdradzić finał tego filmu, niezwykle istotny w tego rodzaju produkcjach, aby móc w pewien zamknięty sposób przeanalizować ten solidny, aczkolwiek nie nadzwyczajny thriller. Wprowadzani jesteśmy stopniowo w mroczną tajemnicę, jaka ma być udziałem mieszkańców pewnego prowincjonalnego miasteczka. O ingerencji sił nadprzyrodzonych w wątki kryminalne opowieści zaznajamiają nas już na początku zdolności głównej bohaterki, Annie Wilson (Cate Blanchett), do odczytywania przyszłych wydarzeń z kart. Sceneria wydarzeń, odosobnione miasteczko z bagnistymi pejzażami, wprowadzają nas w nastrój niepewności i grozy. Dochodzą do tego jeszcze bardzo charakterystyczne, jednocześnie przejaskrawione, pozostałe postacie filmowe. Mamy wśród nich bezwzględnego brutala maltretującego swoją żonę, niezrównoważonego psychicznie mechanika, niekrystalicznie czystego prokuratora, czy też pragmatycznego (niby trochę wierzącego, lecz afiszującego swoje lekceważenie dla rzekomych profetycznych zdolności Annie Wilson) policjanta. Wszyscy ci bohaterowie nakreśleni są grubą kreską, a ich zachowania oscylują wokół skrajności. Główny wątek rozpoczyna się wraz z tajemniczym zniknięciem Jessici King (Katie Holmes), kobiety przyprawiającej rogi niejednemu mężczyźnie. Wskutek bezskutecznych, konwencjonalnych poszukiwań kobiety przez policję, cała nadzieja na odnalezienie zaginionej spoczywa w rękach i kartach Annie Wilson. Takie mocno usadowione w konwencji filmowego dreszczowca kino jest atrakcyjną pozycją dla ludzi bezpośrednio wchłaniających przekaz filmowy. Film niezwykle wciąga, muszę to przyznać, pomimo zastosowania standardowych chwytów twórców kina grozy. Reżyser zapoznaje nas z różnymi, podejrzanymi typami, tylko po to, aby zdezorientować widza w jego prywatnym śledztwie. Dzięki efektownym, aczkolwiek nieco przesadzonym kreacjom aktorskim (Keanu Reeves – średni, za bardzo silący się na podkreślenie swojego czarnego charakteru, natomiast nadworny świr hollywoodu Giovanni Ribisi – świetny w swojej typowej roli) siedzimy wciśnięci do fotela przed ekranem. Siedzimy, aż nawiedza nas rozwiązanie głównego wątku… Zakończenie!!! Właśnie, zakończenie – jest to pewnego rodzaju zaskoczenie, ale nie w dobrym rozumieniu tego słowa. Zastosowano tu konwencję typową dla tanich thrillerów telewizyjnych. Najbardziej dobroduszny, uprzejmy, "do rany przyłóż" człowiek okazuje się bezwzględnym mordercą. Niektórym widzom, takie niespodziewane rozstrzygnięcie wydaje się znakomite, dla mnie natomiast za bardzo trąci fałszem. Pozostawiło ono pewne poczucie niedosytu oraz sprawiło, że musiałem obniżyć ocenę tego ciekawie rozwijającego się do pewnego momentu thrillera.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Annie Wilson to jasnowidz. Taki wioskowy, co to karty stawia i sąsiadce dobrze poradzi, no ale dar ma... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones