Recenzja wyd. DVD filmu

Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975)
Pier Paolo Pasolini
Paolo Bonacelli
Giorgio Cataldi

Do kogo kierowany jest ten film?

Jakiś czas temu zdecydowałem się prowadzić listę obejrzanych filmów, na której przyporządkowuję każdemu obrazowi ocenę w skali 1-10. Myślę, że teraz, gdy lista jest już dość bogata w tytuły,
Jakiś czas temu zdecydowałem się prowadzić listę obejrzanych filmów, na której przyporządkowuję każdemu obrazowi ocenę w skali 1-10. Myślę, że teraz, gdy lista jest już dość bogata w tytuły, można zauważyć, jakie mam preferencje filmowe. Na tej liście znajdują się też dwa punkty, które określają film najlepszy i najgorszy. Do najlepszego starają się jak na razie bezskutecznie dotrzeć i wyprzedzić go coraz to nowo obejrzane przeze mnie filmy, natomiast unikają one spadku poniżej tej najgorszej pozycji. Co do pierwszego miejsca to nie wykluczam jego detronizacji, natomiast nie widzę większych szans, aby zaszła jakaś zmiana na samym dnie. A to dlatego, że okupuje go jedno z najbardziej kontrowersyjnych dzieł w historii kina, a mianowicie "Salo, czyli 120 dni Sodomy" Piera Paolo Pasoliniego. Nie będę skupiał się na artystycznych aspektach i walorach tego filmu, gdyż samo nazwisko reżysera oraz nazwisko twórcy muzyki, czyli Ennio Morricone, mogą gwarantować wysoką jakość widowiska filmowego. Postaram się natomiast odwieść wszystkich od zamiaru oglądania tego "chorego tworu". Jego akcja dzieje się w willi małego miasteczka we Włoszech, gdzie grupa zdemoralizowanych faszystów więzi młode dziewczęta i młodych chłopców, zmuszając ich do uczestnictwa w orgiach przy lekturze powieści Markiza de Sade. W zasadzie tyle mogę napisać na temat fabuły, gdyż reszta jest przedstawieniem marzeń gwałciciela, sadysty i mordercy. Ten film, jak dla mnie, jest po prostu wizualizacją chorych pragnień Pasoliniego, pornografią najcięższego rodzaju. Nie dostrzegłem innego celu, dla którego miał on być stworzony. Chyba, że jest nim ukazanie wszechmocnego zła w czystej postaci, co zostało też osiągnięte. Powiedziałbym raczej jednak, że jest to pławienie się w okrucieństwie, a nie prezentowanie go w celu przestrogi. Nie ma co do tego wątpliwości, że pod względem artystycznym film posiada wysoką jakość. Pozostaje tylko pytanie, jaki był zamysł artysty? Czy taki, jaki zasugerowałem w akapicie powyżej? Jeśli tak, to nie oglądajmy tego filmu. Nie zapominajmy, że jesteśmy ludźmi. Bo cóż takiego może przynieść seans ostatniego dzieła Pasoliniego? Zaspokojenie potrzeb oglądania wyuzdanej przemocy i perwersji, doprowadzonej do ostateczności poprzez zarzynanie drugiej osoby, w celu osiągnięcia nowych, mocniejszych bodźców seksualnych? Obraz ten jest mocną pornografią. Może to nie przemówić do wielu osób, gdyż taka twórczość wydaje się być uznawana za jeden z elementów obecnej popkultury. Lecz nie ukazuje on stosunków seksualnych pięknych ludzi za obopólną zgodą. Jest to pornografia ukazująca gwałty, a ich moment kulminacyjny (w tych produkcjach jest to orgazm uczestników) osiągnięty jest poprzez przerażające mordowanie drugiego człowieka. Czy ktoś mnie przekona, że warto obejrzeć ten film, żeby wiedzieć, że to, co opisałem powyżej, jest złe i nieludzkie? Ja nie potrzebuję takich lekcji.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W latach 1976-77 we Włoszech nastąpił "wysyp" filmów z podgatunku "nazisploitation", którego motywem... czytaj więcej
Ostatni film w reżyserskiej karierze Pier Paolo Pasoliniego w momencie wejścia na ekrany wywołał skandal... czytaj więcej
Pier Paolo Pasolini - skandalista, zajadły komunista, homoseksualista, niezwykle odważny w swych tworach,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones