Recenzja filmu

Mroczny Rycerz powstaje (2012)
Christopher Nolan
Christian Bale
Gary Oldman

We will destroy Gotham

Uwaga! W recenzji występują śladowe ilości spojlerów, jeśli nie chcesz popsuć sobie wrażeń z seansu, omiń zakończenie! To już koniec. Chris Nolan  filmem "Mroczny Rycerz Powstaje" wieńczy
Uwaga! W recenzji występują śladowe ilości spojlerów, jeśli nie chcesz popsuć sobie wrażeń z seansu, omiń zakończenie!

To już koniec. Chris Nolan  filmem "Mroczny Rycerz Powstaje" wieńczy historię jednej z najjaśniejszych gwiazd uniwersum DC Comics. W trzech kolejnych filmach udowadniał nam, że superbohater to coś więcej niż supergadżety, gumowe kostium czy pompatyczne mowy na tle zachodzącego słońca. Nolan nie stworzył nowego Batmana, on powołał do życia Mrocznego Rycerza.

Nowe wcielenia zła: Bane na czele grupy najemników postanawia kontynuować plan Ra's Al Ghula i zniszczyć Gotham - zalążek wszelkiego zła.W tym czasie w mieście pojawia się pewna złodziejka, która okrada człowieka, którego nie powinna.
Tak mniej więcej zarysowuje się akcja ostatniej części trylogii, która nabiera z czasem rozpędu i gna na łeb na szyję niczym tumbler ulicami Gotham. Ostatnia część każdej trylogii to wielkie wyzwanie dla każdego reżysera, staje on przed odwiecznym dylematem: "jak to wszystko zakończyć?". Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że ostatnia część to podwojenie, a nawet potrojenie środków: jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze więcej akcji, jeszcze więcej splendoru! Tak samo jest z filmem Nolana, który bynajmniej nie traci tym na wartości! Gotham żyje w stagnacji, 8 lat po tym jak Batman został oskarżony za zbrodnie Denta, przestępczość zorganizowana została całkowicie zlikwidowana, bynajmniej jednak miasto nie może czuć się bezpiecznie. Klimat nadal jest gęsty i mroczny niczym smoła, a w powietrzu czuć groźbę nieuchronnego ataku Bane'a, w czym utwierdzić nas ma prawdziwe "trzęsienie ziemi", w iście iście hitchcockowskim stylu, czyli scena otwierająca film - katastrofa lotnicza.




W ostatniej części trylogii przeważają sceny dzienne. Batman został pozbawiony efektu zaskoczenia i osłony jaką dawała mu noc, tym razem to on wpada w pułapkę zastawioną przez Bane'a, której finałem będzie legendarny pojedynek Bane'a i Batmana(odbywa się on w kanałach, w zupełnej ciszy, moment złamania Batmana jest jedną z najbrutalniejszych scen w filmie). Oprócz tego nie zabraknie również ucieczek i pościgów, w których prym będzie wiódł nowy pojazd Batmana - stworzony specjalnie do walki w mieście - The Bat.

Bane skrupulatnie realizuje swój plan, pragnie zniszczyć Gotham i złamać Batmana, dosłownie jak i w przenośni. Do tej pory Batman nie walczył z przeciwnikami wielkiej postury, którzy mieliby wyszkolenie w zabijaniu czy walce. Scarecrow bawił się lękami i strachem Batmana, Joker wprowadzał chaos w Gotham, który miał sprawić,że Batman upadnie moralnie a ludzie obrócą się przeciw niemu. Bane to zupełnie nowy przeciwnik, potężny, muskularny, pokazującym na każdym kroku swoją wyższość fizyczną, który lubuje się w zadawaniu bólu i wykręcaniu karków wrogom. Niesamowita siła połączona z inteligencją i pewnością siebie czynią go jednym z największych przeciwników Batmana.


Nolan zrywa z komiksową konwencją Bane'a i jego sado-maso maski oraz ciała nabitego sterydami do granic wytrzymałości. Bane w wizji Chrisa to potężnej postury terrorysta ubierający się w stylu wojskowym, który zrezygnował z maski zakrywającej twarz na rzecz maski gazowej dostarczającej specjalnego gazu, który łagodzi ból wywołany ranami z przeszłości. Postać ta byłaby niczym bez wspaniałego Toma Hardy'ego, zamaskowany olbrzym w jego wykonaniu to istny majstersztyk. Aktor miał do dyspozycji jedynie oczy by pokazać swoje emocje, co jest wyjątkowo trudną rzeczą, mimo to Tom wybrnął z tego doskonale. Delikatne skurcze wokół oczu, a do tego głos zniekształcony przez maskę, sprawiają, że sceny z Banem są mroczne, straszne i brutalne ale także przykuwają uwagę widza i nie pozwalają mu oderwać oczu od ekranu. Mnie osobiście urzekła scena gdy Bane maszeruje po dachu, podczas gdy jego najemnicy strzelają do Batmana i Seliny, ten wzrok, te ręce na kołnierzu, ta muzyka to trzeba zobaczyć!

W całej tej zawieruszy pojawia się sprytna i seksowna złodziejka: Selina Kyle.
Pseudonim Kobieta-Kot nie pada w filmie ani razu, jednak po kocich  wyczynachAnne HathawayAnny Hathaway skojarzenia nasuwają się same. Anne nie ustępuje pola Hardy'emu i również pokazuje niesamowity kunszt w swojej roli. Selina w jej wykonaniu to kobieta wyzwolona, złodziejka, nie mająca żadnego kodeksu, chodząca własnymi ścieżkami. Nolan zrezygnował po raz kolejny zrezygnował z kultowej maski na rzecz opaski na oczy i pary kocich uszu. Nie jest to już lateksowe wdzianko jak było w przypadkuHalle BerryHalle Berry czyMichelle PfeifferMichelle Pfeiffer. Do charakteru maniaczki z filmu Burtona daleko Anne lecz stworzyła ona kreację złodziejki na miarę naszych czasów, zupełnie zdzierając ze swojej postaci maskę kiczu.


Bruce w części wieńczącej trylogię jest wrakiem człowieka. Przez 8 lat siedział zadekowany w swojej rezydencji, doprowadzając do ruiny zarówno swoje życie prywatne, jak i ciało oraz firmę. Długa broda, szlafrok oraz laska, sprawiają, że Wayne jawi się nam jako postać tragiczna, bohater, który upadł, po śmierci ukochanej i przemianie Harvey'ego Denta. W przeszłość odchodzi boskie ciało Bale'a, które prezentował choćby w "American Psycho"(być może sprawiły to zdjęcia do "Fightera"). Nie jest już tak wysportowany jak kulturysta, a raczej jak atleta, co często podkreślano przy komentowaniu jego wyglądu w zbroi Mrocznego Rycerza.

Mroczny Rycerz nie będzie jednak walczył samotnie, oprócz starego wygi Gordona(jak zwykle wspaniały Gary) , speca od uzbrojenia Luciusa(zawsze uśmiechnięty Morgan),szeregi policji zasili młodziutki policjant John Blake(Levitt), który wbrew pozorom nie będzie następcą komisarza Gordona lecz będzie miał swoją rolę w większym przedsięwzięciu... Nie obejdzie się bez pomocy kobiet, tym razem w "rekonwalescencji" Brucowi pomoże Miranda Tate(Marion Cotillard) zamożna kobieta zaangażowana w ekologiczny projekt w Gotham.

Niestety w ostatniej części nastąpi kulminacyjny moment psioczenia Alfreda(Caine), który w każdej scenie zacznie wygłaszać podniosłe mowy by odciągnąć Bruca od powrotu do stroju Batmana. Po pewnym czasie jego mowy zaczynają irytować jednak nie można mu tego mieć za złe, dusił on w sobie smutek i lęk o panicza Wayne'a przez tyle lat. Na szczęście po scenie nad grobem rodziny Wayne, cały niesmak odchodzi w zapomnienie(najsmutniejsza scena w całej trylogii). Całość okraszona jest wspaniałymi efektami specjalnymi (film oglądałem w zwykłym kinie więc wstrzymuję się od oceny w wersji IMAX), które nie ustępują poprzednim częściom na krok, dobrymi sekwencjami walki oraz muzyką Hansa Zimmera, którą opisać można jedynie słowami: "Deshi Deshi Basara Basara".



Pomimo całego tego przepychu w epickim zakończeniu film nie traci swojej duszy i przesłania. Nolan w ostatniej części pragnie nam pokazać co stałoby się gdyby ludzie sami zaczęli wymierzać sprawiedliwość, gdyby zwykli szarzy mieszkańcy zbuntowali się przeciw arystokratom i ludziom z wyższych sfer. Bane jest kroplą, która przechyliła czarę żalu, którym żyło Gotham po śmierci Denta. Zamaskowany terrorysta obdziera z kłamstwa Gotham, daje ludziom pozorną wolność, którą mieszkańcy dosłownie zachłystują się, czego wspaniałym obrazem jest sąd Crane'a.
Oprócz tego Nolan udowadnia, że każdy może być bohaterem, nie ważne z jakiego stanu się wywodzi, skąd pochodzi jego rodzina i czym się zajmuje. Symbolem takiego bohaterstwa i walki o ideały pomimo wszystko jest John Blake ale także Bane, który wierzy w ideał swojego mentora.

Film nie obył się oczywiście bez błędów, ale były one niewielkie gdyż Nolan jest mistrzem w swoim fachu i rzadko jakiekolwiek popełnia. Można się czepiać błędów logicznych, psioczyć na siłę rażenia bomby, mieć wątpliwości co do szybkiego powrotu do zdrowia Bruca, narzekać na zbyt chaotyczny montaż i pytać: "Dlaczego ci najemnicy nie strzelali do gliniarzy?". Muszę jednak powiedzieć, że żaden, ale to żaden film nie jest pozbawiony błędów, które nagle wszyscy zaczęli szukać ze skrupulatnością Sherlocka Holmesa. Kino rozrywkowe okazuje się nagle płytkie, a filmy z głębokim przesłaniem są za mało rozrywkowe. I bądź tu mądry. Po seansach zaczną się mnożyć antyfani, którzy gotowi będą zaniżyć ocenę na każdym portalu filmowym ale to normalne zjawisko. Pojawią się również głosy, że "Mroczny Rycerz powstaje" to nie to samo co "Mroczny Rycerz", nie ma roli na miarę Ledgera, a tak właściwie to już to wszystko widzieliśmy. Błędem jest porównywać wszystkie trzy filmy z trylogii, każdy z nich opisuje inny etap życia Mrocznego Rycerza, dopiero razem tworzą one prawdziwe arcydzieło.



Na wielu filmowych stronach internetowych słyszy się narzekania, że film zakończył się bez rozmachu, był co najwyżej poprawny a na pewno nie epicki. Widzowie po dwóch mrocznych filmach z Batmanem spodziewali się równie mrocznego wręcz dramatycznego zakończenia. Nolan jednak postanowił jednak zakończyć film zgodnie ze swoją własną wizją. W jednym z wywiadów po premierze filmu Nolan powiedział:
"Kiedy więc nadejdzie właściwy czas i kiedy ktoś będzie chciał przedstawić następną powtórkę, to po prostu trzeba być wiernym temu co chce się zobaczyć, i zrobić coś w co się wierzy, nie przejmować się zbytnio tym co mówią inni".

Niestety przez to wiele osób czuło niedosyt po filmie. Ale czy Frodo gdy był we wnętrzu Góry Przeznaczenia, potknął się i wpadł w jezioro lawy? Czy Frank Slade przyłożył pistolet do skroni i pociągnął za spust? Nie. Bo Batman to nie człowiek przebrany w pelerynę, to symbol, a symbole tak jak idee, są nieśmiertelne. "Mroczny Rycerz powstaje" to historia bohatera, który stracił wszystko i upadł, a teraz pragnie wstać i walczyć dalej. Jest to swoistego rodzaju przesłanie, uniwersalne dla każdego z nas, by nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Batman podnosi się po upadku nie dlatego, że jest superbohaterem, nie dlatego, że jest kimś niesamowitym, to zwykły człowiek, który potrafił przekuć swój gniew w oręż przeciwko wrogom. Aniołem nie był, ale strach przed śmiercią dodał mu skrzydeł. Strach dzięki, któremu Mroczny Rycerz powstał.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Rok 2004, znany i ceniony reżyser Christopher Nolan postanawia podjąć się próby wskrzeszenia legendy... czytaj więcej
"Mroczny Rycerz powstaje" zawitał w końcu do polskich kin. Najbardziej wyczekiwana produkcja tego lata, a... czytaj więcej
Długo wyczekiwana ostatnia część trylogii Christophera Nolana wreszcie doczekała się swej światowej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones