Recenzja filmu

W szczękach rekina 3D (2012)
Kimble Rendall
Xavier Samuel
Phoebe Tonkin

Szczęki z supermarketu

Choć atak rekina na ludzkie życie to w większości przypadek (pomyłka z foką lub obrona terytorium), legendy o nich są tak przerażające, że na sam widok ich mrocznego wzroku i ostrych zębów
Choć atak rekina na ludzkie życie to w większości przypadek (pomyłka z foką lub obrona terytorium), legendy o nich są tak przerażające, że na sam widok ich mrocznego wzroku i ostrych zębów człowiekowi włos na rękach się jeży. Paradoksem jest jeszcze jedna statystyka. W wodach, gdzie występują żarłacze białe, od ataków rekina ginie mniej ludzi, aniżeli od ataków psa... Wróćmy jednak do filmu.
 
Atak fali tsunami zalewa jeden z supermarketów. Grupka ocalałych wewnątrz osób jednoczy siły, by znaleźć wyjście z zawalonego budynku. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy między zalanymi regałami pojawiają się żarłacze białe. Osobiste problemy i konflikty, jakie rozpoczęły się tuż przed tsunami, muszą zostać zepchnięte na drugi plan, gdy na przeciw staje wspólny mocniejszy wróg.
 
Przeniesienie akcji z oceanu do marketu miało być zapewne czymś nowatorskim i poniekąd takowe jest. Rekin pływający pomiędzy regałami sklepowymi - tego jeszcze nie było. Cóż z tego, skoro rekin momentami był jak maszyna do zabijania, a chwilę później stawał się łagodną rybką pływającą bez celu tu i tam. Nielogiczne zachowanie głównych bohaterów to kolejny minus filmu. Oczywiście tępota bohaterów jest wpisana w konwencję horrorów, ale mamy 2012 rok, można by już więc odpuścić banały. Nie obyło się również bez schematycznych postaci. On i ona (Ken i Barbie) pokłóceni przed laty spotykają się w okolicznościach zagrożenia życia, które zbliżają ich do siebie tak mocno, że nie obejdzie się bez namiętnego pocałunku... Odpowiedzialny za owy scenariusz jest Russell Mulcahy, który w swym CV ma kilka ciekawie wyreżyserowanych filmów, jak choćby "Rykoszet" czy "Nieśmiertelny". Nie zawsze jednak dobra reżyseria idzie w parze z dobrym scenariuszem. Jeśli do kiepskiej fabuły dodamy niedoświadczonego reżysera - Kimble Rendala - to z dużym prawdopodobieństwem efekt będzie marny.
 
"W szczękach rekina" są jednak i plusy. Pierwszym z nich są efekty specjalne, widoczne szczególnie, gdy ogląda się film w kinie z efektem 3D. Chociaż aktorstwo nie jest mocna stroną filmu, wyróżnić trzeba dwóch aktorów, którzy unieśli swoje role, mianowicie Juliana Mcmahona oraz Alex Russell.

Przyznam szczerze, że pomimo naiwnych i denerwujących momentów seans minął szybko. W porównaniu do innych filmów z rekinami, jak np. "Nocy rekinów" czy telewizyjnej produkcji w stylu "Dwugłowego rekin", "W szczękach rekina" wydaje się solidną produkcją, chociaż nie zapada w pamięci. Zagorzali fani "Animal Attack" powinni w umiarkowany sposób być zadowoleni, gdyż kino z zabójczymi zwierzętami nas nie rozpieszcza. Szkoda, że kolejną australijską produkcję, pomimo dobrego początku i niezłych efektów specjalnych, psuje niekonsekwencja i naiwność bohaterów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"W szczękach rekina 3D" to kolejny film z cyklu tak zwanych "animal attack", który tak naprawdę nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones