Recenzja filmu

Burza stulecia (2011)
Sheldon Wilson

(Nie)Ciekawy seans

"Burza stulecia" opowiada o małym miasteczku Heartfield, które jest nękane przez "czerwone burze". Temu cyklonowi może zapobiec tylko i wyłącznie naukowy projekt szkolnego geniusza Willa Newmara
"Burza stulecia" opowiada o małym miasteczku Heartfield, które jest nękane przez "czerwone burze". Temu cyklonowi może zapobiec tylko i wyłącznie naukowy projekt szkolnego geniusza Willa Newmara i jego asystentki Megan MacGregor. Chłopak siedzi w kozie za wagary, a więc do walki z żywiołem staje tata nastolatka – Jason.

Film został wyprodukowany przez zagraniczną stację telewizyjną o nazwie Syfy (nazwy nie musowo tłumaczyć, ponieważ sama kojarzy się z chłamem i gniotem). I stwierdzam, że pomysł z nadaniem temu kanału takiej nazwy to był strzał w dziesiątkę. Innymi produkcjami tejże stacji są przykładowo "Koszmarny lot", "Kosmiczna katastrofa", "Ghost Shark" oraz wydane niedawno "Sharknado", które dla nich okazało się wielkim hitem, przez co zapowiedzieli kolejną część. Większość z tych dzieł możemy oglądać sobotnimi wieczorami w Sci-Fi Universal, a także w niedziele i poniedziałki na kanale TV Puls.

Po seansie zdecydowałem się postawić najniższą ocenę. Dlaczego dałem tak niską ocenę? Już mówię. Film jest tak głupi, że aż śmieszy, a te efekty specjalne... Pochlastać się można. Efekty wyglądają, jakby je robił ktoś po pijaku, albo żul spod byle jakiego pobliskiego sklepu na komputerze bez programów do ich wykonywania. Pada pytanie: Jak coś takiego można kręcić i puszczać w telewizji?

Uważam, że takim ludziom powinno zabraniać się dosiąść krzesła reżyserskiego albo co najmniej dawać zakaz pokazywania tego w TV i to jeszcze w niedziele. Skandal! Nazwa stacji produkujących te durnoty mówi sama za siebie. Mogliby mieć hasło reklamowe: "Syfy produkują syfy". Jestem za tym, aby wprowadzili taki slogan, wtedy na pewno polepszyłoby im się grono oglądających. Za granicą może i znajdzie się wielu fanatyków, którzy poświęcą 90 min na obejrzenie takich głupot, zaś w Polsce – podejrzewam, że mało. Jednym z takich fanów jestem ja. Mam w planach obejrzenie jeszcze kilku wytworów Syfów takich jak: "Koszmarny lot" czy "Sharknado", ale po tym dziewięćdziesięciominutowym seansie boję się poświęcać kolejne trzy godziny na coś takiego.

"Burza stulecia" to jeden z najgorszych filmów gatunku sci-fi, jakie kiedykolwiek oglądałem. Rozbawił mnie moment, który ukazuje cyklon szalejący po mieście, niszcząc wszystko po drodze, a w następnym ujęciu słupy wysokiego napięcia emitują jeszcze prąd. Bzdura, nad bzdurami! Gdybym miał porównać ją do jakiegoś polskiego filmu, byłaby mniej więcej – moim zdaniem – na poziomie "Kac Wawy" Łukasza Karwowskiego. Mimo tego że ten obraz ma lepszą ocenę niż film pana Łukasza, to i tak jestem przekonany, że śmiało są na tym samym poziomie. Bodajże w lutym skusiłem się na jedną z produkcji wyżej wymienionego kanału pod tytułem "Kosmiczna katastrofa" i muszę powiedzieć, że tamten film jest trochę lepszy niż ten, ale jednak nadal zostaje po nim niesmak.

Na zakończenie jedyna myśl, która przychodzi mi do głowy to "Ale chała. Gorszej durnoty chyba się zrobić nie da". Osobiście nie polecam tego filmu, nawet najlepszym fanom sci-fi. Stracicie tylko czas i zmarnujecie 90 minut cennego życia. Ale jak chcecie, wasze życie – wasza sprawa. Chcecie to oglądajcie, a jak już to zrobicie, to pretensje będziecie mogli mieć tylko i wyłącznie do siebie.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones