Recenzja wyd. DVD filmu

Supermarket (2012)
Maciej Żak
Mikołaj Roznerski
Marian Dziędziel

(Zakupowa) Paranoja

Przyznam szczerze, że ostatnimi czasy polskie filmy omijam szerokim łukiem, sprawdzając tylko z kronikarskiego obowiązku co głośniejsze tytuły. Gdy jednak w kinie ujrzałem zwiastun naszej
Przyznam szczerze, że ostatnimi czasy polskie filmy omijam szerokim łukiem, sprawdzając tylko z kronikarskiego obowiązku co głośniejsze tytuły. Gdy jednak w kinie ujrzałem zwiastun naszej rodzimej produkcji o wdzięcznym tytule "Supermarket", moje serce mocniej zabiło, zaś intuicja podpowiadała, iż wybitnie naciągana historia może stanowić mocny fundament trzymającego w napięciu thrillera. Koniec końców, na półki wypożyczalni trafił film od Macieja Żaka, sprawdzającego się w roli zarówno scenarzysty, jak i reżysera całego przedsięwzięcia. Klimatyczny plakat filmu utrzymany w zielonkawej tonacji oraz nazwisko Dziędziela przyciągają uwagę niczym dekolt modelki w upalny dzień, obiecując godny uwagi seans. Czy jednak wspomniana obietnica, jak to zwykle bywa z przyrzeczeniami, nie pozbawiona jest przypadkiem pokrycia w rzeczywistości?

Michał i Bogusława Wareccy (Tomasz Sapryk i Izabela Kuna) to stateczne małżeństwo, które postanawia spędzić sylwestra w rodzinnym gronie. Niestety, podczas podróży samochodem na miejsce spotkania, awarii w aucie ulega akumulator. Szczęście w nieszczęściu, parze udaje się podjechać do pobliskiego supermarketu. Michał decyduje się zostawić na chwilę żonę, by zakupić odpowiednik wadliwej części. Niestety, mężczyzna przypadkowo podczas przechadzania się między sklepowymi alejkami chowa do kieszeni opakowanie po świeżo zjedzonej słodyczy, co staje się pretekstem do zatrzymania go przez ochronę obiektu. Pech chce, iż szef pracowników, Jaśmiński (Marian Dziędziel) dostał wyraźne wytyczne od kierownika placówki, wedle których by zachować posadę, ze sklepu nie może zniknąć nawet jedna rzecz. Postawienie ochroniarzy pod tak ogromną presją prowadzi do kolejnych prób udowodnienia winy przetrzymywanemu mężczyźnie, usilnie odmawiającemu przyznania się do zarzucanego mu czynu. W międzyczasie zatroskana Bogusława zawiadamia policję o zaginięciu męża, który nie wrócił z szybkich zakupów przez ładnych parę godzin. Jak się okażę, Nowy Rok naznaczony będzie mrożącymi krew w żyłach wydarzeniami, podczas których na jaw wyjdą wszelkie brudy przeszłości skrywane przez Jaśmińskiego oraz prawdziwe oblicza pozostałych uczestników dramatu...

Oglądając "Supermarket", z góry trzeba przyjąć założenie, że scenariusz naciągnięty został do granic możliwości. Gdyby bowiem wśród ochroniarzy panowała taka samowolka napędzana desperacją, strach by było wybrać się na niedzielne zakupy, ghe, ghe. Niemniej film dużo zyskuje dzięki konwencji typowego thrillera bazującego na motywie zaszczucia bezbronnego człowieka. "Supermarket" ma wybitnie gęsty i kameralny klimat oparty na akcji rozgrywającej się głównie w czterech ścianach, czy to samego centrum, czy pokoju przesłuchań bądź zatęchłego magazynu. Reżyserowi bardzo dobrze udało się zarysować sylwetki poszczególnych bohaterów wydarzeń, nadając im głębszy charakter uzasadniający ich kolejne działania. Umiejscowienie akcji w okresie gorączki zakupów napędzanej perspektywą zbliżającego się sylwestra również urealnia nieco fabułę, zaś presja wywierana przez przełożonego na poddenerwowanych pracowników tłumaczy nieco bestialskie zachowanie oprawców. Wszak tyrając po 14 godz. na obiekcie za średnią krajową niejeden człowiek skończyłby z szarganymi nerwami, ghe, ghe.

Maciej Żak dobrze się spisał nie tylko przy długopisie/klawiaturze, płodząc typowy dla gatunku skrypt, ale również dając koncertowy popis reżyserii za kamerą produkcji. Twórca "Supermarketu" podszedł do swego zadania bez kompleksów, niezwykle udanie eksperymentując zarówno z montażem i efektami, jak i z chronologią przedstawionych zdarzeń. Historia naświetlona w formie retrospekcji skupia się w dużej mierze na kolejnych bezowocnych próbach przemówienia nabuzowanym ochroniarzom do rozsądku, którzy to z kolei coraz niebezpieczniej zbliżają się do punktu bez wyjścia... Montażowe sztuczki obejmują zaś takie cuda jak widok z oczu sponiewieranego nieszczęśnika naznaczony zamazaniami i zabrudzeniami soczewki czy bezprecedensowe ukazanie wyciągania "ciała obcego" z zakrwawionej rany, przy wyraźnym zbliżeniu obiektywu na rozciętą skórę. Praca kamery to naprawdę kawał dobrej roboty, zdecydowanie pozytywnie przekładający się na jakość produkcji.

Dobrze rozrysowane postacie zostały równie dobrze odegrane przez znanych aktorów. Stary wyga Jaśmiński (Marian Dziędziel) to nieugięty służbista postawiony przez szefa w podbramkowej sytuacji. Doświadczony ochroniarz ma jednak pewne skrywane tajemnice z barwnej przeszłości, które w pewnym momencie wychodzą na jaw. Równie ciekawie wypada postać głównego podejrzanego, Michała Wareckiego (Tomasz Sapryk). Przez chwilową nieuwagę i zdenerwowanie, mężczyzna kończy w pokoju przesłuchań, gdzie na nic zdają się jego kolejne próby przekonania pracowników o swej niewinności. W momentach przybierającej na agresji wymiany zdań aż czuć napięcie wiszące w powietrzu, głównie dzięki dialogom, dobrze ukazanej bezsilności ofiary oraz świetnym kreacjom. Inni protagoniści, czy to w osobie nadpobudliwego młodziaka o zasłużonej ksywie "Nerwus" (Mateusz Janicki) czy dobrodusznego Himka (Mikołaj Roznerski) to równie ciekawe osobowości. Szczególnie interesująca jest relacja tego ostatniego z Jaśmińskim oraz rola, jaką nieopierzony młodzian odegra w całej historii.

Podkoloryzowanej fabule niezwykłego uroku dodaje swojski klimat polskich supermarketów wraz z szaleństwem towarzyszącym sklepom przed każdym większym świętem. Gdzieś pomiędzy wierszami trzymającego w napięciu thrillera udało się również przemycić parę smaczków w postaci krytyki/wyśmiania praktyk panujących w większych sieciach (wyzysk pracowników, sprzedaż przeterminowanego jedzenia czy samowolka ochroniarzy). Cieszy również przywiązanie do tak trywialnych szczegółów jak wymięte i o rozmiar za duże koszule ochroniarzy (ubranie Himka wisi na chłopaku niczym szmata na wieszaku), stanowiące typowy widok w dyskontach. To właśnie osadzenie mocnej historii w niewinnym środowisku sklepowego zaplecza nadaje "Supermarketowi" niezwykłego charakteru, wybijającego wspomnianą produkcję ponad inne tytuły z tego gatunku. Krok to był ryzykowny, aczkolwiek odważny i godny pochwały.

Obiecująca okładka produkcji wywiązuje się ze swojego zadania w 100%. Widz bowiem otrzymuje dokładnie to, co sugerują zapowiedzi filmu – trzymający w napięciu dreszczowiec w polskich realiach, z dobrą obsadą i ciekawym motywem przewodnim. Wybitnie naciągany skrypt trzyma się w ryzach dzięki świetnie rozpisanym i zagranym postaciom oraz samej lokacji zdarzeń (typowy polski supermarket), tak bliskiej naszej codziennej egzystencji... Na uwagę zasługuje również mocne zakończenie, stanowiące koronny element całości. Ogólnie rzecz biorąc, warto wybrać się do "Supermarketu", by przeżyć krótką, lecz intensywną wycieczkę po alejkach szemranych postaci i samonapędzającej się spirali agresji, znajdującej swe ujście w kulminacyjnym punkcie filmu. Porządne kino nawet dla osób uprzedzonych do polskiej kinematografii.

Ogółem: 7+10

W telegraficznym skrócie: porządny polski thriller na modłę amerykańskich dreszczowców; naciągnięta fabuła usprawiedliwiona na zasadzie "cel uświęca środki"; w zamian za zaakceptowanie konwencji, widz otrzymuje 80 minut trzymającej w napięciu historii popartej dobrze nakreślonymi postaciami i rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi; miejsce akcji (supermarket) na plus, godna pochwały jest również reżyseria czerpiącą z zagranicznych produkcji. Rzecz nawet dla antyfanów polskiej kinematografii.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W trakcie świątecznych przecen i okazji w hipermarketowym światku panuje chaos. Masa klientów, szybka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones