Recenzja serialu

90210 (2008)
J. Miller Tobin
Stuart Gillard
Shenae Grimes-Beech
Tristan Mack Wilds

Bananowe dzieci naszych czasów

"90210" to spin-off kultowego już serialu "Beverly Hills 90210". Spin-off czyli  nowy serial, ale powstały na bazie wątków i bohaterów produkcji oryginalnej. Ta cieszyła się ogromnym
"90210" to spin-off kultowego już serialu "Beverly Hills 90210". Spin-off czyli  nowy serial, ale powstały na bazie wątków i bohaterów produkcji oryginalnej. Ta cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, gromadząc przed telewizorami w latach 1990-2000 rzesze nastolatków, marzących o dostatnim życiu w słonecznej Kalifornii i emocjonujących się losami Brendy i spółki.

Fabuła nowej wersji serialu jest w pewnym stopniu podobna do oryginału:  rodzina Wilsonów z Arizony sprowadza się do Beverly Hills, gdzie głowa rodziny, Harry (Rob Estes) obejmuje posadę dyrektora liceum West Beverly (którego zresztą sam jest absolwentem). Jego 16-letnie dzieci, Annie (Shenae Grimes) i adoptowany Dixon (Tristan Wilds), zaczynają do owej szkoły uczęszczać i początkowo spotykają się z wrogim nastawieniem szkolnej elity. Z czasem jednak pozyskują sympatię rówieśników, zawiązują się przyjaźnie i związki. Ich rówieśnicy są jednak nad wiek dorośli, Annie i Dixon muszą więc przejść przyspieszony kurs dorastania.

 Realia tego serialu znacznie odbiegają od szkolnej rzeczywistości polskich nastolatków. U nas przeciętni szesnastolatkowi nie mają własnych samochodów, nie wyjeżdżają sami na weekendy za miasto, nie chodzą do tych samych klubów, co ich nauczyciele (czy w ogóle nasi nauczyciele chodzą do klubów?). Bohaterowie "90210" nie narzekają też na zbyt niskie kieszonkowe, a wręcz przeciwnie, stać ich na drogie zakupy na słynnej Rodeo Drive, najnowsze technologiczne gadżety czy inne luksusowe drobiazgi. Dziewczyny z West Beverly są piękne i seksowne, i zarówno ich wygląd jak i styl życia nie może równać się z tym, co znamy z naszych szkolnych korytarzy. Ich koledzy są natomiast nadzwyczaj dojrzałymi jak na swój wiek przystojnymi i utalentowanymi sportowcami. Nie trudno się domyśleć, że nie nauka jest głównym obiektem zainteresowania tej wyjątkowej młodzieży. To problemy sercowe spędzają im sen z powiek, ale powiedzieć, że tylko miłosne intrygi są tematem "90210", byłoby dużym błędem. Bohaterowie, choć rozpieszczeni i nieco zepsuci, problemy mają takie jak wszyscy. Pojawiają się narkotyki, niechciane ciąże, bolesne rozstania, choroby, wypadki, słowem szereg wątków dobrze znanych z podobnych produkcji. A jednak jest w tym pewna świeżość, którą zawdzięczamy przede wszystkim galerii bardzo zróżnicowanych, wyrazistych postaci. Są one nieobliczalne i niejednoznaczne, ich zachowanie nieustannie nas zaskakuje. Nie ma podziału na złych i dobrych, bowiem okazuje się, że każdy posiada swoją drugą twarz. Mili potrafią być wredni, źli dobrzy, a niegrzeczni stają się aniołkami. Wszystko oczywiście pod wpływem życiowych doświadczeń, a tych scenarzyści im nie skąpią. Właściwie każda postać jest na swój sposób interesująca. Przebiegła Naomi (AnnaLynne McCord), buntownicza Silver (Jessica Stroup), uzależniona od narkotyków Adrianna (Jessica Lowndes), szkolny playboy Ethan (Dustin Milligan), nieśmiały redaktor szkolnej gazetki Navid (Michael Steger), tajemniczy Liam (Matt Lanter) i w końcu próbujący się dopasować do nowego środowiska, Dixon. Główną bohaterką jest jednak z założenia jego siostra Annie, którą moglibyśmy określić odpowiednikiem Brendy (Shannen Doherty) znanej nam z oryginalnej wersji serialu. Niestety, aktorstwo Shanea Grimes, wcielającej się w tę rolę, pozostawia wiele do życzenia. Annie w jej wykonaniu jest bezbarwna, a na jej twarzy albo maluje się wciąż ten sam głupi uśmiech, albo jedna z dwóch min, którymi operuje aktorka. Zachowanie Annie jest najbardziej przewidywalne, a przez to zupełnie nieinteresujące. W ten sposób bohaterka, która miała budzić największą sympatię, po prostu irytuje. Na szczęście nie można zarzucić tego pozostałym członkom obsady. Może nie jest to gra na miarę Oscara, ale jak na debiutantów jest zadowalająca. Na szczególne wyróżnienie zasługują AnnaLynne McCord i Jessica Stroup, które stworzyły najbardziej złożone i pełnokrwiste postaci, stając się z dnia na dzień idolkami amerykańskich nastolatek.

Dla fanów "Beverly Hills 90210" gratką będzie powrót dwóch głównych bohaterek tamtej produkcji, a więc Kelly Taylor (Jennie Garth) i wspomnianej już Brendy Walsh. Pierwsza pełni obecnie funkcję szkolnej pedagog w West Beverly i romansuje z nauczycielem literatury Ryanem (Ryan Eggold), a pod jej urokiem jest także sam dyrektor szkoły. Druga pojawia się, aby pomóc przy organizacji szkolnego musicalu, a przy okazji staje się oparciem dla ciężarnej uczennicy. O tyle, o ile postać Kelly wnosi coś do serialu, o tyle okoliczności powrotu Brendy są tak niewiarygodne, że należy uznać go za pomyłkę i największa wpadkę twórców "90210". Nieuniknione w przypadku spin-offów jest porównywanie nowej wersji z oryginałem, tym bardziej, jeśli pojawiają się w niej znani już nam bohaterowie. "90210" nie jest jednak ani kontynuacją "Beverly Hills 90210", ani jego remakiem, dlatego licytowanie się, który serial jest lepszy nie ma sensu. Więcej te seriale dzieli niż łączy. Największa różnica to różnica pokoleniowa. Świat się zmienia, a z nim młodzież. Oczywiście pewne problemy i wartości pozostają niezmienne, ale mentalność ulega zmianie. Rozterki Brendy i jej koleżanek dzisiejszym nastolatkom mogą wydać się śmieszne, a fani bliźniaków Walsh z politowaniem będą patrzeć na misterne intrygi bohaterów spin-offu.

Choć czasami trudno uwierzyć w to co widzimy na ekranie, zwłaszcza w wiek głównych bohaterów, "90210" ogląda się z przyjemnością. Serial ten jest kolorowy i dynamiczny, pełen pięknych ludzi w markowych ciuchach, drogich samochodów, luksusowych domów i bajkowych widoków, słowem obrazków jak z kolorowego magazynu. A kto nie lubi ich przeglądać? Dużym atutem jest też muzyka, nowoczesna i idealnie współgrająca z obrazem. Słowem dużo blichtru i lukru, a więc może się wydawać, że jest to serial pusty i pozbawiony jakiegokolwiek przekazu. Ale to tylko pozory. Fakt, żyjemy w innych realiach niż milionerzy z Beverly Hills, ale dzieci bogatych rodziców wcale nie żyją beztrosko. "90210" pokazuje, co robi z nimi nadmiar pieniędzy, ale także i to, że same pieniądze szczęścia nie dają, a wręcz mogą być przekleństwem. Gdy wpadnie się w prawdziwe tarapaty, miliony na koncie na nic się nie przydadzą. Nie zastąpią też matki ani ojca, nie uratują zdrowia, nie zapobiegną tragedii. Bananowe dzieci imprezują i szastają pieniędzmi, ale mają też uczucia i emocje, w obliczu których wszelkie granice oddzielające nas od nich, rozmywają się.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones