Recenzja wyd. DVD filmu

Piotruś Pan (2003)
P.J. Hogan
Elżbieta Kopocińska
Jeremy Sumpter
Jason Isaacs

Freud i s-ka

No i nareszcie - pomyślałem, wychodząc z kina. Nareszcie ktoś odczytał tę starą bajkę w sposób, jaki umożliwił głęboką penetrację ludzkiej podświadomości. Nareszcie zrealizowano tę historię w
No i nareszcie - pomyślałem, wychodząc z kina. Nareszcie ktoś odczytał tę starą bajkę w sposób, jaki umożliwił głęboką penetrację ludzkiej podświadomości. Nareszcie zrealizowano tę historię w sposób, który nie denerwuje infantylnością, nie jest tylko zabawny i rozrywkowy - ale dzieje się na wielu różnych poziomach i pozwala zadumać się trochę dłużej, niż pozwalała stara animacja Disneya. Sama treść jest znana. Oto mamy historię chłopca, który nie chciał dorosnąć. Pozostawał więc wiecznie młodziutki w swym fantastycznym świecie kolegów, piratów, Indian, podniebnych lotów. Ale, gdy nagle pojawiła się w tym świecie dziewczyna, wszystko się zmieniło... Co jeszcze można napisać? Nie należy zbyt wiele zdradzać, by nie psuć zabawy. Poza tym - wszystko jest już niby znane, widziane kilkakrotnie i czytane po wielokroć, w dziecinnych łóżeczkach i z rodziną przed telewizorem. Ale - jak pokazał P.J. Hogan - to historia dużo głębsza, niż by się mogło wydawać. I dużo poważniejsza. Pamiętacie śmieszne wąsy kapitana Haka z animacji sprzed pięćdziesięciu lat? Tu nagle się okazuje, że Hak jest przerażającym mordercą, a nie zabawnym szwarccharakterem. Pamiętacie wesołego krokodylka? Tutaj ta bestia niektórym młodszym dzieciom z pewnością może się przyśnić. A pierwsza miłość Piotrusia i Wandy? U Hogana mamy ją pokazaną... z dużą dawką erotyzmu! Bo tak naprawdę historia Piotrusia Pana to głęboko przepojona koncepcjami Freuda przypowieść o dorastaniu. Haka tradycyjnie już gra ten sam aktor, który odtwarza Pana Darling (świetny Isaacs) - i w tej walce o małą Wandę dorosłego ojca z obcym chłopcem kryje się ciemna historia erotycznego dojrzewania do miłości. Historia, dodajmy, pełna seksualnych konfliktów - stąd może też pocałunki Piotrusia i Wandy wcale nie są niewinne, a zazdrość Dzwoneczka, symbolizującego ideał dziewczyny dla małego chłopca (łobuziary), podszyta jest głębokim strachem przed przemijaniem. Bo i dorastanie nie jest procesem łatwym i przyjemnym - wiąże się wszak z rytuałami inicjacyjnymi, z otarciem o śmierć. Warto wracać do tego filmu. Szczególnie po wielu latach, z dziećmi (choć może trochę starszymi, a nie "b.o."). Realizacja jest doskonała - zdjęcia, muzyka i przede wszystkim scenografia. Aktorzy grają świetnie, szczególnie młodzi, co jest ewenementem w dzisiejszym kinie (może trochę szkoda Ludivine Sagnier w roli Dzwoneczka, mogłoby scen z nią być nieco więcej). Ale opis daje tylko przedsmak tego, jakie emocje ten film jest w stanie uwolnić. Dacie się porwać - i na chwilę wrócić do Nibylandii?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dobre historie mają to do siebie, że bardzo często opuszczają strony książek i zaczynają żyć własnym... czytaj więcej
Marcin Kamiński

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones