Recenzja filmu

Kobiety na skraju załamania nerwowego (1988)
Pedro Almodóvar
Carmen Maura
Julieta Serrano

Trzy kolory - Czerwony

Czerwone suknie. Buty. Telefon. Torebka. Kostium. Koguci grzebień. Samochód. Szminka. Półka. Notes. Zupa pomidorowa. Drzwi. Pokrywa od kosza na odpadki. Czerwień, wszędzie czerwień - czerwień
Czerwone suknie. Buty. Telefon. Torebka. Kostium. Koguci grzebień. Samochód. Szminka. Półka. Notes. Zupa pomidorowa. Drzwi. Pokrywa od kosza na odpadki. Czerwień, wszędzie czerwień - czerwień przebijająca z każdego niemal kadru. Intensywna jak krew, miłość i emocje, emocje, emocje. Jak gorąca Hiszpania. Jak róża w zębach Almodovara na jednym z najsłynniejszych jego zdjęć. To pierwszy film Pedra, który zrobił międzynarodową karierę. Oprócz nagród hiszpańskich zebrał laury w Wenecji i Toronto, Felixa, nominowany był też do Oskara i Złotego globu za najlepszy film obcojęzyczny. Tak jakby wreszcie doceniono owego "enfant terrible" współczesnego kina. Ale Pedro dopiero się rozkręcał, co pokazała jego późniejsza kariera. Co my tu mamy? Zwariowaną historię aktorki, zakochanej w przystojnym aktorze - i rzuconej przez niego. A do tego zestaw innych kobiecych typów - chorą psychicznie wcześniejszą żonę owego żigolaka; naiwną modelkę, zakochaną w szyickim terroryście; brzydką dziewczynę Antonio Banderasa, która przeżywa swój pierwszy raz we śnie; feministyczną panią adwokat... Do tego w szalonym korowodzie uczestniczą taksówkarze, dozorczynie, agenci nieruchomości, policjanci, kury, kaczki, płyty gramofonowe i jedno usypiające gaspachio. Zwariowany kalejdoskop, który wiruje wokół jednego tematu - miłości. Miłości, pożądania i zdrady. Wokół czerwonych jak gorąca, hiszpańska krew emocji. Jednocześnie scenariusz tego filmu jest precyzyjny jak wieloelementowa układanka. Jeśli główna bohaterka wyrzuca płytę gramofonową przez okno, to dysk ów trafi akurat kobietę, z którą kochanek ją zdradza. Jeśli pojawia się bilet lotniczy, pojawi się jeszcze co najmniej dwa razy. Jeśli okaże się, że taksówkarz, który ma w swej taksówce wszystko, nie ma tam jednak kropli do oczu - już za kilka scen wiemy, że w taksówce krople się znajdą i odegrają ważną rolę. A policjanci dostarczą wariatce broni. Pedro zdaje się mówić nam, że nawet w szaleństwie czerwonych uczuć drzemie żelazna, choć nieprawdopodobna logika. Więcej nawet - mówi nam, by tym emocjom zaufać. By ich nie tłamsić. By rzucać telefonem wtedy, gdy jesteśmy wściekli na tego, kto dzwonił. By się nie hamować ze swą wściekłością, ale i miłością (pocałunki Banderasa!). Bo Almodovar ma ratunek dla kobiet na skraju załamania nerwowego. Ratunkiem tym jest szczerość, ratunkiem jest autentyczność, a tutaj - jest nim po prostu świadomość ciąży. Posiadanie dziecka uwalnia spod władzy pożądania, uniezależnia kobiety od mężczyzn, stabilizuje i godzi ze światem. "Mechanika jest o wiele prostsza od męskiej psychiki. Motocykl można poznać do końca, mężczyznę - nigdy." - tymi słowami, które wypowiada w filmie główna bohaterka, podsumować można całą twórczość hiszpańskiego reżysera. Wybitnego znawcy psychiki kobiecej, który - jak się okazuje - rozpaczliwie próbuje odpowiedzieć na nierozwiązane pytania o swą własną, brzydką płeć. Na szczęście, rozpacz ta podszyta jest tak zręcznie uśmiechem, że płaczemy i śmiejemy się na przemian. Hiszpański czarodziej wyzwala emocje tak silne i tak krańcowe, że nie sposób pozostać obojętnym. Amerykańskie kino, doskonałe w swej warstwie technicznej, pozostaje - z drobnymi wyjątkami - zimne. Ale na szczęście jest Almodovar. I jego czerwień.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones