Recenzja filmu

Merida Waleczna (2012)
Mark Andrews
Brenda Chapman
Kelly Macdonald
Billy Connolly

Słuchaj, dzieweczko! Ona nie słucha

Nie będzie o oszałamiających włosach Meridy, nie będzie o przaśnych gagach, nie będzie też o nawiązaniach do innych filmów. Będzie o tym, że "Merida Waleczna" to film romantyczny. Scenarzyści,
Nie będzie o oszałamiających włosach Meridy, nie będzie o przaśnych gagach, nie będzie też o nawiązaniach do innych filmów. Będzie o tym, że "Merida Waleczna" to film romantyczny.

Scenarzyści, projektanci i animatorzy Pixara są po pierwsze ludźmi niezwykle drobiazgowymi, a po drugie – niezwykle świadomymi konwencji gatunkowej, w jakiej realizowane są ich filmy. Dowodem są choćby "Iniemamocni", sprawnie współgrający z komiksem i kinem o suberbohaterach, przy dużej dawce humoru zachowujący ogromny szacunek wobec spuścizny herosów w trykotach. W "WALL-Em" z kolei widzieliśmy liczne nawiązania do kina sci-fi, z czerwonym okiem mózgu elektronowego (jak HAL z "Odysei kosmicznej") na czele. Bohaterowie "Aut" byli wzorowani na istniejących modelach (łącznie z ich osiągami i zachowaniem podczas jazdy). Tym samym zarówno młodsi, jak i starsi widzowie mogą dobrze bawić się na tych filmach – dzieci śledzić pełną zwrotów akcję, zaś starsi – ukryte pod nią mrugnięcia okiem. Nie inaczej jest w "Meridzie Walecznej" – pod historią córki szkockiego króla walczącej z nieopatrznie rzuconą klątwą kryje się warstwa niezwykle ciekawych odniesień do romantyzmu. W tym sensie właśnie najnowsza produkcja studia Pixar jest filmem romantycznym. Nie dlatego, że traktuje o miłości (bo nie do końca traktuje), lecz dlatego, że ma niemal wszystkie podręcznikowe (w tych czasach to chyba wikipediowe) cechy utworu z epoki, kiedy na świecie brylowali Scott i Byron, a u nas Mickiewicz i Krasiński.

Zacznijmy od właściwej romantykom fascynacji średniowieczem i naturą. Melancholijne wyżyny średniowiecznej Szkocji stały się modne z chwilą opublikowania "Pieśni Osjana" autorstwa Jamesa MacPhersona – jednego z największych (i najlepszych) fałszerstw literackich w historii. Utwory "średniowiecznego" barda z III w. zyskały popularność w całej XVIII-wiecznej Europie i zapoczątkowały modę na osjanizm. No i właśnie wśród malowniczych (mimo że komputerowo wykreowanych) szkockich wzgórz, lasów, zamków i jezior toczy się akcja filmu, którego twórcy inspirowali się realnie istniejącymi miejscami z Wysp. Projekty scenografii, kostiumów, ozdób czy broni wykonane zostały z właściwą Pixarowi, godną pozazdroszczenia, pieczołowitością. Celtyckie i piktyjskie wzory widoczne są ponoć nawet w koronach drzew, na skałach i… w płatkach śniegu. Nie jestem specjalistą od X-wiecznej Szkocji, jednak wydaje mi się, że nie dostrzeżemy tutaj rażących anachronizmów.

Romantyków kręciło również to, co nadprzyrodzone, to, co ludowe i to, co legendarne. Stąd opowiadania Poego, Hoffmana i "Ballady i romanse" Mickiewicza. Baśniowo-nadprzyrodzone elementy stanowią oś fabuły "Meridy" – nie umiem tu wskazać konkretnego źródła całej historii – jest to raczej amalgamat uniwersalnych elementów legendy i mitu, co daje w efekcie baśniowy "look and feel". Historia Meridy wydaje się stara jak świat – trzej zalotnicy rywalizujący o jej rękę, tajemnicza przepowiednia, przypadkowo rzucona klątwa likantropii (skutkującej kilkoma ładnymi scenami grozy) – wszystko to gdzieś już widzieliśmy lub czytaliśmy. Gdzieś w tle oczywiście pobrzmiewają echa szekspirowskiego "Makbeta" czy "Króla Leara" (przypowieść o sile zjednoczenia i zagrożeniach podzielenia, choć nie tak wyeksponowana jak w "Ranie"), co również ucieszyłoby romantyków, odkrywających tego twórcę na nowo.

Na koniec – tytułowa bohaterka, będąca – a jakże! – bohaterką romantyczną, ale jakże odmienną od tych wszystkich eterycznych mimoz z kart powieści poetyckich – to raczej nastoletnia Boudika – rewolucjonistka walcząca ze status quo. Tak jak u Byrona, nasza indywidualistka staje na przekór utartym zwyczajom i normom społecznym, którym przeciwstawia swoją intuicję i irracjonalizm. I, koniec końców, udaje jej się przedstawicieli starszego pokolenia przekonać do swoich poglądów (odwrotnie niż u romantyków, ale to przecież bajka).

Nie wiem, czy twórcy utkali wspomniane nawiązania w pełni świadomie, niemniej jednak klucz romantyczny okazuje się tu kluczem bardzo wygodnym. Nawet morał, jaki z "Meridy" płynie – "Miej serce i patrzaj w serce", wymyślił już Mickiewicz.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na plakacie "Meridy Walecznej" próżno szukać królewicza, jest tam za to rudowłose dziewczę z łukiem,... czytaj więcej
Legenda głosi, że każdego roku w kinach na całym świecie odbywa się okazała uczta przy współudziale... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones