Recenzja filmu

Amadeusz (1984)
Miloš Forman
F. Murray Abraham
Tom Hulce

Miloš Forman o Amadeuszu

Miloš Forman w 1975 roku zachwycił wszystkich opartym na powieści Kena Keseya obrazem "Lot nad kukułczym gniazdem", który zasłużenie zdobył pakiet najbardziej prestiżowych nagród w
Miloš Forman w 1975 roku zachwycił wszystkich opartym na powieści Kena Keseya obrazem "Lot nad kukułczym gniazdem", który zasłużenie zdobył pakiet najbardziej prestiżowych nagród w najważniejszych kategoriach (m.in. Oscar dla najlepszego filmu). Po tym ogromnym sukcesie Forman zaprezentował dwa mniej znane filmy ("Hair" i "Ragtime") aż w końcu w roku 1984 nakręcił "Amadeusza". Dalej powstał utrzymany w podobnych klimatach "Valmont". W latach 90. za sprawą Formana powstały dwa najbardziej cenione przeze mnie filmy w jego dorobku. Chodzi mi tutaj oczywiście o "Skandalistę Larry'ego Flynta" i "Człowieka z księżyca". Fragment filmografii Miloša Formana przytoczyłem tutaj po to, aby uświadomić czytelnikom, że "Amadeusz" nie jest w żadnym wypadku najlepszym z dzieł tego niezwykle utalentowanego reżysera. Nie jest on w żadnym wypadku tak dobry, jak wynikałoby z nagród, które otrzymał, a uznawanie go za arcydzieło kinematografii jest według mnie nieporozumieniem. "Amadeusz" - biografia wielkiego kompozytora, wielkiego artysty, a także zapis życia niezwykle małego człowieka. Forman, biorąc się za realizację tego obrazu, miał pewnie w zamierzeniach stworzenie filmu niezwykle ambitnego, ponadczasowego i niosącego ze sobą wielkie wartości i prawdy. Jakby to powiedzieć, z całym szacunkiem dla jego talentu, zupełnie nie spełnił własnych zamierzeń. Film i owszem jest zrealizowany nawet jak na dzisiejsze czasy wspaniale, posiada klimat, którego próżno szukać w dzisiejszym kinie. Barokowe stroje, sugestywna scenografia, a także charakterystyczne brukowane uliczki osiemnastowiecznego Wiednia (jakby na przekór widzom zdjęcia miasta były kręcone w Pradze, rodzinnym mieście reżysera) potęgują ten niesamowity nastrój. Muzyka i udźwiękowienie to jedne z największych atutów dzieła Formana, chociaż czego moglibyśmy się spodziewać po biografii muzycznego geniusza pokroju Mozarta. Jakikolwiek zarzut skierowany w ścieżkę dźwiękową filmu takiego jak ten skreślałby go w oczach widzów. Tak więc w obrazie usłyszymy fragmenty wszystkich najsłynniejszych Mozartowskich kompozycji, a także obejrzymy je w postaci wystawianych na scenie oper. Amadeusz oznacza "ukochany przez Boga". Nie dziwi więc taki a nie inny wybór tytułu ze strony scenarzysty. Mozart był niewątpliwie boskim wybrańcem, człowiekiem o talencie tak wielkim, że inni pseudoartyści mogli jedynie spoglądać na niego z szacunkiem lub zazdrością. Właśnie zazdrość wybrał filmowy przeciwnik Mozarta, Antonio Salieri, który, nie potrafiąc zrozumieć, dlaczego na swój instrument Bóg wybrał tak wulgarną i podłą osobę, jaką w jego oczach jest Amadeusz, planuje zniszczyć Mozarta, pozbawić go chwały i sławy. Postać Salieriego została zagrana w sposób wybitny. Fahrid Murray Abraham błyszczy i jest na pewno najjaśniejszym punktem całego filmu. Myślę, że otrzymał jedynego zasłużonego Oskara przyznanego "Amadeuszowi" w 1984 roku. Salieri w wykonaniu Abrahama nie jest bohaterem jednoznacznie negatywnym. Świetne są sceny, mające miejsce w szpitalu dla psychicznie chorych, gdzie widzimy Salieriego opowiadającego historię swojego życia i zastanawiającego się nad własną przeszłością. Żałującego i weryfikującego własne poglądy. Wspaniała jest także scena współpracy Mozarta z Salierim w momencie, gdy Amadeusz zaniemógł na koncercie - widać tam przepaść między wielkim improwizacyjnym i twórczym talentem Mozarta, a odtwórczymi i rzemieślniczymi umiejętnościami Salieriego. Postać ta była niezwykle trudna do zagrania i wymagała ogromnego talentu od aktora ją odtwarzającego. F. Murray Abraham tym talentem się wykazał i stworzył kreację, która jako jeden z nielicznych elementów "Amadeusza" zapada w pamięci na bardzo długo. Po przeciwnej stronie postawiono Mozarta i grającego go Toma Hulce'a. W przeciwieństwie do postaci, którą odtwarza, Hulce nie posiada żadnego talentu. Jedynym popisowym numerem tego aktorzyny, staje się serwowany nam stanowczo za często głupkowaty śmiech Mozarta. Nie ma się tutaj co rozpisywać o umiejętnościach lub raczej ich braku u Toma Hulce'a, on na pewno nikomu nie zapadnie w pamięć, a powierzenie mu roli takiego geniusza jak Wolfgang Amadeusz Mozart to pomyłka ze strony realizatorów. "Amadeusz" jest filmem pięknym, jednak tylko z wizualnego punktu widzenia. Pełny wydumanej symboliki i niesprawdzających się pomysłów (patrz bezsensowne wybuchy śmiechu w wykonaniu Mozarta, nijak mające się do ogólnego, raczej posępnego klimatu filmu). Wątpliwa jest także argumentacja, podpierająca się ponadczasowymi prawdami, które rzekomo obraz Formana ze sobą niesie. Tylko co jest nadzwyczajnego w tłumaczeniu widzom, że żaden "artysta" bez talentu nigdy nie dorówna geniuszowi? Szalenie łatwo jest przekazywać oczywistości takie jak to, że nawet najbardziej utalentowany człowiek nigdy nie poradzi sobie bez pomocy przyjaciół i nie przeciwstawi się zawistnym przeciwnikom. Czy "Amadeusz" jest filmem wartościowym? Moim zdaniem jest raczej antywartościowy, stawiając w centrum uwagi pojęcia takie jak zazdrość, nienawiść, nieuczciwa rywalizacja. Na dobrą sprawę jedyną naprawdę ważną wartością, na jaką możemy zwrócić uwagę jest miłość, ale i to tylko jednostronna, bo czy miłość Konstancji (w tej roli całkiem przyzwoita Elizabeth Berridge) jest odwzajemniona? Może film ten miał być przestrogą przed destrukcyjną siłą ludzkiego geniuszu, ale jeżeli tak, to mija się on z celem, bo przecież upadek Mozarta - muzycznego geniusza to wina jedynie Mozarta - bardzo słabego człowieka i nie ma to nic wspólnego z jego nadzwyczajnym talentem do komponowania muzyki. Podsumowując, w roku 1984 "Amadeusz" został obsypany Oscarami i innymi nagrodami za reżyserię, scenariusz, najlepszą rolę męską, a także za najlepszy film. O ile do nagrodzenia F. Murraya Abrahama zastrzeżeń mieć nie można, to uhonorowanie Miloša Formana za ten właśnie film było chyba wysilone i spowodowane raczej sławnym nazwiskiem niż realną wartością obrazu. Jeżeli chodzi o Oscara za najlepszy film, to podsumuję to tak – jeżeli "Amadeusz" w roku 1984 był najlepszym filmem, to był to chyba najskromniejszy rok w historii światowej kinematografii.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nigdy nie byłem i nie będę w stanie stworzyć takiej muzyki..." - miał rzekomo powiedzieć Ludwig van... czytaj więcej
Można chyba śmiało powiedzieć o "Amadeuszu", że jest on hołdem. Hołdem dla miernot, hołdem dla geniuszy.... czytaj więcej
...tak Salieri opisuje w tym filmie muzykę Mozarta. I to właśnie ona jest najważniejszym "bohaterem"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones