Recenzja filmu

Cienka czerwona linia (1998)
Terrence Malick
Sean Penn
Adrien Brody

Cienkie czerwone pytajniki

Film Terrence'a Malicka "Cienka czerwona linia" to historia amerykańskich żołnierzy, którzy wylądowali w 1942 na wyspie Guadalcanal zajętej przez Japonię. Mieli za zadanie zneutralizować wroga i
Film Terrence'a Malicka "Cienka czerwona linia" to historia amerykańskich żołnierzy, którzy wylądowali w 1942 na wyspie Guadalcanal zajętej przez Japonię. Mieli za zadanie zneutralizować wroga i zająć wzgórze, które odgrywa strategiczną role w wygraniu wojny.

"Cienka czerwona linia" to wielka patetyczna superprodukcja podobnie jak rówieśnik "Szeregowiec Ryan". To te dwa filmy wojenne, w owym czasie wyznaczyły poziom wysokiego artyzmu oraz podbiły serca krytyków filmowych.

Film Malicka to pewnego rodzaju propaganda. Reżyser w każdym ujęciu, w każdej scenie próbuje na siłę perfidnie wmawiać widzowi swoje przemyślenia, które tak naprawdę są całkowicie trafne, ale jest to z drugiej strony ohydną zagrywką. W niemalże każdej scenie narrator zastanawia się nad tym, kiedy kończy się człowieczeństwo, rozmyśla o życiu i śmierci. Żołnierze, mający refleksje zastanawiają się nad tym, jak okropna jest wojna oraz wygłaszają (pseudo)filozoficzne zdania typu: "Zabiłem człowieka, najgorsze co mogłem zrobić". Ten film jest istną kopalnią takich cytatów; po wszystkich wypowiedziach bohaterów miałem wrażenie, że film zrobił sam Ingmar Bergman, bo takie rozmyślenia na temat życia i śmierci to można powiedzieć, tylko u niego. Ckliwe, pełne patosu dialogi są największą wadą tego filmu. Psują one całokształt ze względu na swój pseudointelektualny charakter. Rówieśnik, "Szeregowiec Ryan", który aż ocieka patosem, nie ma w sobie takich banałów, takich dialogów jak trywialna "Cienka czerwona linia", a mówi praktycznie o tym samym, i to w sposób dobitny. "Ryan" również opowiada o bezsensie wojny, robi to nienachalnie i ciekawie. Dzieło Spielberga jest pod względem merytorycznym o wiele lepsze niż średniawa "Linia".

Mimo tego że obraz Malicka jest pod względem merytorycznym śmieszny, to trzeba zauważyć jego mocne zalety, bo takowe posiada - zdjęcia oraz montaż. Śmiem twierdzić, że "Cienka czerwona linia" jest pod względem czysto technicznym prawdziwym arcydziełem i to zaważyło na tym, że film nie okazał się nieporozumieniem. Z całym szacunkiem dla naszego rodaka Janusza Kamińskiego, który zgarnął w tamtym roku Oscara za zdjęcia, ale to John Toll zdominował ten rok pięknymi ujęciami, który uchwyciły najlepsze momenty z filmu w sposób subtelny i zarazem dynamiczny. Spojrzenie na piękno przyrody oraz ujęcia z dynamicznym montażem podczas strzelanin to coś, co powinno zostać nagrodzone przynajmniej jedną poważniejszą statuetką, ale jak wiemy - polityka. Od strony wizualnej "Cienka czerwona linia" zachwyca i mogę rzec bardziej - wgniata w fotel, zresztą podobnie jak dzieło Spielberga, ale jednak szalkę zwycięstwa przesuwam minimalnie na korzyść Malicka pod tym względem.

Teoretycznie każdy film wojenny opowiada o tym samym, o bezsensie i absurdach wojny. I słusznie, bo wojna nie ma sensu. "Ścieżki chwały" pokazują nonsens wojny i hipokryzję dowódców, "Pluton" również pokazuje wojnę w negatywnym oświetleniu, to samo robi "Łowca jeleni" czy "Full Metal Jacket", natomiast "Cienka czerwona linia" stara się to pokazać, ale się nie udaje. Nie można czegoś robić na siłę, bo wychodzi z tego to, co wychodzi, a w tym przypadku żałosny przykład pretensjonalności i pseudogłębi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Cienka czerwona linia" Terrence'a Malicka to jeden z tych filmów, które wychodzą poza ramy swojego... czytaj więcej
Określenie "Cienkiej czerwonej linii" mianem filmu wojennego jest ogromnym uproszczeniem. Dzieło... czytaj więcej
Zekranizowany z wielkim rozmachem film wojenny "Cienka czerwona linia" na podstawie powieści Jamesa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones