Recenzja wyd. DVD filmu

Pora mroku (2008)
Grzegorz Kuczeriszka
Natalia Rybicka
Karolina Gorczyca

Zmarnowany pomysł

Zapewne, gdy ogłoszono w mediach decyzje o powstaniu pierwszego polskiego horroru, większość fanów tego gatunku ze zdziwieniem powiedziało: "Polski horror? Przecież to niemożliwe". Po obejrzeniu
Zapewne, gdy ogłoszono w mediach decyzje o powstaniu pierwszego polskiego horroru, większość fanów tego gatunku ze zdziwieniem powiedziało: "Polski horror? Przecież to niemożliwe". Po obejrzeniu "Pory mroku" stwierdzam, że jest to film średni, ale od czegoś w końcu trzeba zacząć. Według mnie można go podzielić na plusy i minusy. Do tych pierwszych zaliczę muzykę i aktorstwo, a do drugich całą resztę z reżyserią na czele. Oczywiście występują nieliczne wyjątki. Fabuła filmu początkowo nie jest skomplikowana. Czwórka przyjaciół: Aśka, Majka, Michał i Raffi przyjeżdżają do opuszczonej fabryki na Dolnym Śląsku, gdzie rok temu zaginął brat jednej z uczestniczek wyprawy. W tym czasie do pobliskiego szpitala psychiatrycznego przyjeżdża młodzież z poprawczaka, by asystować w nietypowych badaniach. Jak widać z powyższego opisu, nie zapowiadało się nic nadzwyczajnego, lecz typowy hollywoodzki horror o nastolatkach. Jednak Dominik Wieczorkowski-Rettinger w dalszej części scenariusza trochę pogmatwał całą akcję, co spowodowało, że być może nie każdy zrozumiał film. Jednak ja, choć "Porę mroku" rozumiałem, fabułą nie byłem zachwycony. Do reżysera mam wiele zastrzeżeń. Po pierwsze: przerywniki (sceny, w których nagle na ekranie pojawiała się krzycząca twarz). Moim zdaniem nie były one dobrym pomysłem. Jeżeli Pan Kuczeriszka w taki sposób chciał przestraszyć widzów, to ja nie mam słów. Ustawienia kamery też nie zawsze były dobre, co w horrorach jest bardzo ważne. Mogło być o wiele lepiej. Przejdę teraz do tego, co w tym filmie miało być najważniejsze, a mianowicie poziom grozy, czyli wszystko to, co miało wystraszyć widzów. Nie pomogło nawet to, że ekipa pracująca przy filmie naoglądała się filmów typu "Piła" czy "Teksańska masakra piłą mechaniczną". Jeśli już zdecydowano się na zrealizowanie filmu w stylu gore, to trzeba było się bardziej postarać. Krew występuje w bardzo małych ilościach, a właściwie wcale. Przecież, gdyby było jej więcej, film stałby się bardziej realistyczny, przez co widzowie byliby bardziej przestraszeni, a chyba o to powinno chodzić. Największym plusem filmu jest aktorstwo, a w szczególności Natalia Rybicka, która bardzo zyskała w moich oczach. Doskonale wczuła się w rolę "niegrzecznej dziewczynki". Biorąc pod uwagę grę jej partnerów, zagrała po prostu fenomenalnie. Tym samym otworzyła sobie drogę do kolejnych produkcji. Przykładem jest rola w filmie "Idealny facet dla mojej dziewczyny" oraz serialu "Londyńczycy". Dobrą rolę zapisał dobie w życiorysie również Bartosz Żukowski. Miał on niełatwe zadanie, by zagrać mroczną postać, gdyż do tej pory był rozpoznawany tylko jako Walduś z "Kiepskich". Pozostali spisali się przyzwoicie, no może poza Kubą Wesołowskim, który niestety nie wykonał swojego zadania tak, jak należało. Na tle innych części "Pory mroku", muzyka okazała się dobra. W odpowiednich momentach zmniejszała siłę, by zaraz potem wybuchnąć. Co do utworów to ciekawy był pomysł z piosenką "Uciekaj, uciekaj", którą słychać było pod koniec filmu. Mnie się to podobało, ponieważ mówiąc z żartem, dało mi zastrzyk pozytywnej energii. Film można posumować jednym zdaniem. Polskiej kinematografii w dziedzinie horroru "trochę" jeszcze brakuje do hollywoodzkich produkcji.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Porę mroku" otwiera prolog, którego akcja dzieje się w Argentynie. Staruszka ogląda zdjęcie blondynki o... czytaj więcej
A teraz Panie i Panowie, jedno z najmłodszych dzieci polskiej kinematografii, proszę o fanfary, gdyż na... czytaj więcej
W jednej ze swoich ostatnich recenzji poświęcałem uwagę horrorom o tematyce LGBT. Nie trzeba być... czytaj więcej