Recenzja filmu

Wyznania gejszy (2005)
Rob Marshall
Ziyi Zhang
Ken Watanabe

Japonia po angielsku

"Wyznania gejszy", adaptacja bestsellerowej powieści Arthura Goldena o tym samym tytule, wydaje się kolejną pozycją, której twórcy polegają na sukcesie książki w nadziei na podbicie box
"Wyznania gejszy", adaptacja bestsellerowej powieści Arthura Goldena o tym samym tytule, wydaje się kolejną pozycją, której twórcy polegają na sukcesie książki w nadziei na podbicie box office'ów, tym bardziej, że akcja toczy się za siedmioma górami i lasami, w krainie mistycznego orientu, który ostatnimi czasy tak bardzo fascynuje cały zachodni świat. Wszystko dzieje się w latach trzydziestych dwudziestego wieku w Japonii - główna bohaterka, Chiyo, w wieku dziewięciu lat zostaje wyrwana ze swych domowych pieleszy na prowincji i sprzedana do domu gejsz w Kioto, gdzie przejdzie ciężkie katusze i pokona niezliczone przeciwności losu, piętrzące się na jej drodze do sukcesu i (a jakże) wielkiej miłości. Film o Japonii, kręcony głównie w Stanach Zjednoczonych, gdzie odtwórczynią głównej roli jest Chinka (Ziyi Zhang), a wszyscy posługują się łamaną angielszczyzną - to nie może być przekonujące połączenie. Nie da się tu uniknąć także porównania z książkowym pierwowzorem, które nie wypada jednak zbyt pomyślnie, bo choć obraz zachwyca wizualnie, możemy do woli napawać się widokiem pięknych kobiet, egzotycznych strojów i starannie dopracowanej scenografii, a muzyka Johna Williamsa cieszy uszy, pobrzmiewając w tle tu i ówdzie, całość jest jednak zbyt uproszczona, niezbyt udolnie pokazując delikatne niuanse, w które obfituje powieść, jak również mentalność, relacje oraz rywalizację kobiet zamkniętych w tym hermetycznym środowisku gejsz. Także błyskawiczna metamorfoza bohaterki, która ze zwykłej służącej w mgnieniu oka zmienia się w enigmatyczną uwodzicielkę, skrytą za białą maską starannego makijażu, powoduje raczej kręcenie głową z niedowierzaniem, a pytanie: "Gdzie schowaliście czarodziejską różdżkę?" nasuwa się samo z siebie. Cóż, krytyka krytyką, ale nie można odmówić "Wyznaniom gejszy" pewnego uroku, który powoduje, że mimo wszystkich wyżej wymienionych przywar możemy film oglądać z przyjemnością, na pewien czas zapominając o śniegu zalegającym na ulicach i jutrzejszym obiedzie u ciotki, choć na krótką chwilę (co oznacza w praktyce ponad dwie godziny w kinie) przenieść się do przedwojennej Japonii i przeżyć kolejny, tym razem odziany w kimono, happy end.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po przeczytaniu "Wyznań gejszy" autorstwa Arthura Goldena zawisłam na chwilę w innym wymiarze, cofnęłam... czytaj więcej
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o planowanej ekranizacji powieści "Wyznania gejszy" Arthura Goldena,... czytaj więcej
Gdybym miała określić stosunek do tego filmu jednym zdaniem, brzmiałoby ono: "Jestem totalnie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones