Recenzja filmu

40 dni i 40 nocy (2002)
Michael Lehmann
Josh Hartnett
Shannyn Sossamon

Grzeczne "American Pie" do góry nogami

"40 dni i 40 nocy" to komedia romantyczna w reżyserii Michaela Lehmanna. Lecz tak naprawdę jakkolwiek by go zaklasyfikować, będzie w tym ziarno prawdy. Bo można tu wypatrywać filmu obyczajowego,
"40 dni i 40 nocy" to komedia romantyczna w reżyserii Michaela Lehmanna. Lecz tak naprawdę jakkolwiek by go zaklasyfikować, będzie w tym ziarno prawdy. Bo można tu wypatrywać filmu obyczajowego, thrillera czy nawet zwykłego pornosa. Matt Sullivan po niedawno zakończonym związku z Nicole, nie potrafi znaleźć dla niej godnej zastępczyni. Codzienne podboje miłosne/łóżkowe (niepotrzebne skreślić) nie są kończone tak jak należy, a Mattowi podczas nocy spędzonych z kobietami ukazuje się czarna dziura w suficie, zaś jego mózgownica pracuje jedynie w trybie "Nicole". Chłopak postanawia coś z tym zrobić. Wpada na genialny pomysł by przez 40 dni i 40 nocy zachować abstynencję seksualną. Od początku obawiałem się, że ujrzę coś w stylu "American Pie", ale okazuje się, że te filmy mają kompletnie inny przekaz. Tfu! Przekaz mają podobny, ale odbiegają od siebie tematycznie. Bo jeżeli dylematem nastolatków jest "zaliczenie" dziewczyny, to trudno sobie wyobrazić wytrzymanie ponad miesiąca w celibacie przez nałogowego erotomana. Film nie obfituje w odważne sceny, choć kilka jest dość zabawnych (jeżeli do takich można zaliczyć latanie po krainie pełnej wybrzuszeń w kształcie damskich gruczołów). Ponadto, co cenię w filmach, znalazło się kilka tekstów, po których wybuchłem śmiechem. Jednak przez większość czasu jesteśmy raczeni mękami młodego mężczyzny kuszonego przez szatana (w roli szatana każdy osobnik płci żeńskiej zamieszkujący glob ziemski). Z pewnością damska widownia została zauroczona przez odtwórcę głównej roli, Josha Hartnetta . W zasadzie spisał się dość dobrze. Bo i chłopina jak trzeba było to trząść się potrafił, a gdy zaistniała taka potrzeba, nawet użył pokładu mimiki! Ciekawie wypadło także udawanie orgazmu (zamierzone), przypominające mniej więcej wycie (lub skomlenie, jak kto woli). Na uwagę zasługuje także Shannyn Sossamon, która zachwyca naturalnością, ale traci na wyrażaniu emocji (bo chyba nie powinniśmy jej dziękować za odegranie doznań erotycznych). Właściwie zapamiętałem tylko jeden jej wyraz twarzy. Scenariusz jest prosty. I nikogo nie próbuje się przekonać, że tak nie jest. Dobrze chociaż, że pokuszono się o załamanie akcji, ale jakoś nie rozwinięto tego zbytnio. W zasadzie główny bohater to mierny kłamca, ale i tak każdy zły uczynek jest mu wybaczany zaskakująco szybko. Za szybko. Boli także to, że świat jest tutaj przerysowany. Faceci to istoty obdarzone w narząd płciowy, zaś pozbawione mózgu. Oczywiście nie zabrakło happy endu i to iście hollywoodzkiego. Tak więc o Matta nie należy się martwić, albowiem wszystkie męki sobie, tak czy siak, wynagrodzi. Kończąc - film można obejrzeć. Najlepiej nadaję się, gdy brakuje nam pomysłu na spędzenie wieczoru, a w telewizji nie leci aktualnie nic zjadliwego. Fabuła? Jakkolwiek by patrzeć - jest. Aktorzy? Siłą rzeczy są. Ale nie brakuje także kilku celnych ripost i śmiesznych tekstów (choć mogło być więcej). Tak, więc polecam wytrwałym.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sztandarowe przykłady komedii romantycznych to dziś filmy przełomu lat 80. i 90. W nowym wieku trudno... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones