Serial "The Secret Life of the American Teenager" opowiada o 15-letniej Amy, miłej, spokojnej dziewczynie i dobrej uczennicy, która nagle dowiaduje się, że zaszła w ciążę z przypadkowym chłopakiem. Amy musi postanowić, czy powiedzieć o tym przyjaciołom, ojcu dziecka i rodzicom oraz przede wszystkim podjąć decyzję: i co teraz? Musi także zdecydować, czy w jej życiu znajdzie się miejsce na pierwszy młodzieńczy związek, gdyż nagle zwraca na nią uwagę kolega ze szkoły, Ben.
Niektórzy po zapoznaniu się z opisem serialu pomyślą: o nie, kolejna typowa amerykańska produkcja, której akcja toczy się w liceum. Tym osobom polecam zaryzykować i obejrzeć pierwszy odcinek, by przekonali się, jak bardzo się mylą. W "The Secret Life..." o dziwo nie są ukazywani rozwydrzeni nastolatkowie, których całym życiem są ich podboje seksualne, cotygodniowe imprezy zakrapiane alkoholem, szybkie samochody i twarde narkotyki. Sami bohaterowie łamią te amerykańskie schematy: cheerleaderka Grace zamiast być wredną królową szkoły, jest sympatyczną, wzorową katoliczką, a największym podrywaczem w szkole nie jest członek drużyny sportowej, ale szkolnej orkiestry.
Dla odmiany serial porusza bardzo delikatny temat i jesteśmy świadkami dramatu młodej dziewczyny, która musi szybko dorosnąć i wziąć na siebie odpowiedzialność za swoje czyny. W takiej sytuacji znajdują się co roku tysiące nastolatek w każdym kraju i każda taka historia jest odmienna i indywidualna. Dlatego też powinno się jak najwięcej mówić na ten temat, serial przypadł mi do gustu między innymi z tego powodu, podobnie jak emitowany od jakiegoś czasu na MTV program "Licealne ciąże". Stacja wyjątkowo zamiast zapewniać nam rozrywkę na niskim poziomie, poprzez ten program ukazuje, jak zmienia się życie ciężarnych szesnastolatek: jak radzą sobie w okresie ciąży i podczas porodu, jak uczą się być mamą i jak układają się ich relacje z rodziną i zazwyczaj niedojrzałymi ojcami dziecka.
"The Secret Life..." opowiada także o innych nastoletnich bohaterach, o tym jak próbują ułożyć swoje relacje z rówieśnikami, odnaleźć przyjaźń, miłość i swoje miejsce. Serial ten może nie jest arcydziełem, ale z pewnością jest jedną z bardziej wartościowych produkcji dla młodych ludzi, jakie ukazały się w ostatnich latach. Polecam gorąco, i to nie tylko gimnazjalistkom i licealistkom w celu obejrzenia "ku przestrodze", ale także nieco starszej publiczności. Po prostu przyjemnie się go ogląda.
Niektórzy po zapoznaniu się z opisem serialu pomyślą: o nie, kolejna typowa amerykańska produkcja, której akcja toczy się w liceum. Tym osobom polecam zaryzykować i obejrzeć pierwszy odcinek, by przekonali się, jak bardzo się mylą. W "The Secret Life..." o dziwo nie są ukazywani rozwydrzeni nastolatkowie, których całym życiem są ich podboje seksualne, cotygodniowe imprezy zakrapiane alkoholem, szybkie samochody i twarde narkotyki. Sami bohaterowie łamią te amerykańskie schematy: cheerleaderka Grace zamiast być wredną królową szkoły, jest sympatyczną, wzorową katoliczką, a największym podrywaczem w szkole nie jest członek drużyny sportowej, ale szkolnej orkiestry.
Dla odmiany serial porusza bardzo delikatny temat i jesteśmy świadkami dramatu młodej dziewczyny, która musi szybko dorosnąć i wziąć na siebie odpowiedzialność za swoje czyny. W takiej sytuacji znajdują się co roku tysiące nastolatek w każdym kraju i każda taka historia jest odmienna i indywidualna. Dlatego też powinno się jak najwięcej mówić na ten temat, serial przypadł mi do gustu między innymi z tego powodu, podobnie jak emitowany od jakiegoś czasu na MTV program "Licealne ciąże". Stacja wyjątkowo zamiast zapewniać nam rozrywkę na niskim poziomie, poprzez ten program ukazuje, jak zmienia się życie ciężarnych szesnastolatek: jak radzą sobie w okresie ciąży i podczas porodu, jak uczą się być mamą i jak układają się ich relacje z rodziną i zazwyczaj niedojrzałymi ojcami dziecka.
"The Secret Life..." opowiada także o innych nastoletnich bohaterach, o tym jak próbują ułożyć swoje relacje z rówieśnikami, odnaleźć przyjaźń, miłość i swoje miejsce. Serial ten może nie jest arcydziełem, ale z pewnością jest jedną z bardziej wartościowych produkcji dla młodych ludzi, jakie ukazały się w ostatnich latach. Polecam gorąco, i to nie tylko gimnazjalistkom i licealistkom w celu obejrzenia "ku przestrodze", ale także nieco starszej publiczności. Po prostu przyjemnie się go ogląda.
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
