No właśnie, jestem ciekaw. Czy świat poza misjami faktycznie jest tak ubogi i martwy jak to bylo w grach starszej daty tj. Mafia, gta III? Nie czuć życia LA? Jest sztuczny?
Rzecz w tym, że L.A.Noire nie ma być wcale GTA w latach 40, więc jej świat stanowi tylko tło, które ma nadawać grze klimat. Więc nie, nie możesz wchodzić do budynków, które nie są związane z misją i gra jest generalnie dość liniowa (choć jest kilkadziesiąt, krótkich misji pobocznych, na które możesz się natknąć zajmując się wątkiem głównym). Jeśli wziąć jednak pod uwagę dbałość o detale, wystrój wnętrz, stroje z epoki i genialny soundtrack to naprawdę można poczuć to Los Angeles sprzed pół wieku.
No ale ja generalnie uważam, że wcinanie hamburgerów i nudne mini-gierki typu gra w kręgle nie czynią gry "żywą". Co kto lubi, ale jak dla mnie to nie zastanawiać się tylko grać ;)
Tak, same te minigierki nie są sednem sprawy. Co wyróżnia serię GTA to ta swoboda pomiędzy misjami, którą bardzo lubię. W L.A. Noire (którą w końcu po problemach z .NET Framework'iem 4.0 :P zainstalowałem) jestem póki co w 6tej misji i czuję się prowadzony za rączkę. Gra jest ciekawa, bo oryginalna, a i miasto niczego sobie, ale brakuje mi tu możliwości choćby swobodnego zaparkowania przed misją, same sprawy wydają mi się trochę głupawe, a możliwości ich rozwiązania narzucone (choć może z postępem gry zaczną się ze sobą wiązać i staną się bardziej ambitniejsze). Duży plus za wykorzystaną technologię mimiki twarzy i jeszcze jeden minus za nieładnie brzmiący pogłos w trakcie niektórych dialogów (czasem brzmią nienaturalnie do otoczenia np. pogłos "korytarza" na ulicy).