Opowieść rozgrywająca się w czasie eskalacji porachunków narkotykowych w USA. Sędzia Sądu Najwyższego Ohio, Robert Wakefield (Michael Douglas) zostaje wyznaczony do walki ze zorganizowanym przemysłem narkotykowym w skali całego kraju. Sytuacja Wakefielda staje się jeszcze bardziej niepokojąca, kiedy odkrywa, że jego nastoletnia córka,
A i ten oscar dla Benicio jekby naciągany. Pozostałe 3 oscary pozostawiam nawet bez komentarza. Film dostał je chyba w celach promocyjnych, żeby rozpowszechniać durną propagandę, że z narkotykami powinno się walczyć na poziomie karteli, mafii i biegających panów z pistoletami. Choć w pewnych momentach film jakby...
Szczerze? Szkoda, że ten biały, brudny i bogaty szon nie zezgonował. Najbardziej było mi szkoda, tego sędziego i urzędnika - właśnie przez ww. szmulę. Podobnie było przy okazji "Requiem dla snu"
Traffic rozczarowuje totalnie. Trzy wątki niby splatają się ze sobą a spoiwem są narkotyki. Każdy z tych wątków nadawał by się na oddzielny film a tak mamy je upchnięte w ponad 2 h filmie. Czasem odnosiłem wrażenie, że te historie są pourywane. Jedyny plus jaki widzę to aktorstwo.