Felieton

Różdżyńska o tym, co młodego będzie w Gdyni

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/R%C3%B3%C5%BCd%C5%BCy%C5%84ska+o+tym%2C+co+m%C5%82odego+b%C4%99dzie+w+Gdyni-58243
Aleksandra Różdżyńska  -  redaktorka działu dla młodych filmowców "Pierwsze Ujęcie" na stronie internetowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, z pasją oddająca się młodemu kinu - specjalnie dla nas zastanawia się, jakich premier możemy się spodziewać na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni.  Kolejny festiwal w Gdyni, przegląd najnowszej polskiej produkcji fabularnej, po raz pierwszy odbędzie się w tym roku w maju. Jeśli ostatnia Gdynia była przełomowa, z czym zgadzali się chyba wszyscy uczestnicy, to ta zapowiada się na jej logiczny ciąg dalszy. Znów o młodym kinie będzie się mówiło, a publiczność będzie walić drzwiami i oknami. Jeśli do tej pory było dobrze, to będzie jeszcze lepiej. Znów pojawi się dużo debiutantów. Nikt jeszcze nie wie, ilu zdąży z postprodukcją i zgłosi filmy do konkursu, ale można przypuszczać, że będzie z czego wybierać. Prawie na pewno pokazana będzie "Matka Teresa od kotów" Pawła Sali. To prawdziwa historia zabójstwa matki przez dwóch młodych chłopaków. Film przedstawia, co działo się dwanaście miesięcy przed ich aresztowaniem. Mimo że głównie koncentruje się na ich psychice i opisie środowiska, w którym dorastali (podobno zupełnie normalna rodzina), to jednak  pojawią się też elementy sensacyjne. I dobrze, bo bazujący na faktach film, kręcony nie w studyjnych dekoracjach, ale w mieszkaniu na warszawskiej Pradze, operujący kontrastem i światłem, może dzięki temu poruszyć widza. Tym bardziej, że reżyser robił do tej pory dokumenty z punktu widzenia zwykłych ludzi i to było ich siłą. W rolach głównych dwie interesujące twarze: nagrodzony w Karlovych Varach Filip Grabacz i gwiazda "Wszystko, co kocham" Mateusz Kościukiewicz. Drugim oczekiwanym, obfotografowanym mocno na planie debiutem powinny być w Gdyni "Skrzydlate świnie" Anny Kazejak Dawid, autorki śląskiej części "Ody do radości". Tytuł może budzić złe skojarzenia, zważywszy, że to film o kibicach piłkarskich. Paweł Małaszyński gra wielbiciela klubu, który spada do drugiej ligi, a potem traci sponsora gwarantującego mu przetrwanie. Będzie dużo scen zbiorowych, zadym, kiboli i dresiarska stylistyka. Sama historia dotyczy wyborów, przed jakimi stają bohaterowie. Czy rozumieją lojalność inaczej niż nie-kibice? Czy dadzą sobą manipulować? Mniej się mówi o "Zdjęciu" Macieja Adamka, na postawie scenariusza wyróżnionego prestiżową nagrodą Hartley-Merrill. Siedemnastoletni Adam znajduje zdjęcie matki w ciąży, w towarzystwie nieznajomego mężczyzny. Zaczyna podejrzewać, że to jego prawdziwy ojciec. Wyrusza w podróż, żeby poznać prawdę. Jest nastolatkiem, więc będzie to też historia o dojrzewaniu, przyjaźni i pierwszej miłości. Główną rolę gra Maciej Łagodziński. Obok niego znane nazwiska: Andrzej Chyra, Karolina Gorczyca i Antoni Pawlicki. Maciej Adamek to znany dokumentalista. Lista nagród, które dostał (w tym nominacja do Europejskiej Nagrody Filmowej) zajmuje kilka stron znormalizowanego maszynopisu. Jego niełatwe filmy, zawsze blisko bohaterów, pozwalają oczekiwać klimatycznego, wnikliwego kina. Zobaczymy. Jest duża szansa, że drugi film pokaże w Gdyni Marcin Wrona. Tempo naprawdę niezłe, bo "Moją krew" skończył w czerwcu. "Chrzest" idzie zresztą w podobnym kierunku, co "Krew". To męskie kino – upieram się przy tym określeniu, bo przecież męskie kino to coś, co lubią też fajne dziewczyny, które pokazuje świat z punktu widzenia faceta. "Chrzest", którego zajawki pojawiły się na Facebooku jakiś czas temu, robi wrażenie ze względu na naprawdę świetne zdjęcia - stonowane kolory i dużo bieli (jak w "Mojej krwi"). Fajnie się to ogląda. Ale Wronie udaje się też osiągnąć i utrzymać w filmie napięcie między głównymi bohaterami: przyjaciółmi z przeszłości. Jeden ma żonę i małe dziecko, mieszka w Warszawie w dobrze urządzonym apartamencie. W jego życiu nagle pojawia się ten drugi. Obaj mają tajemnice i dużo ryzykują. Nie wiemy, co między nimi jest grą, a co prawdą.     Może Przemek Wojcieszek pokaże też wreszcie długo wyczekiwane "Made in Poland". Przez kilka lat działał tylko w teatrze, dlatego jego powrót jest jeszcze bardziej intrygujący. Film to zresztą adaptacja jego dramatu, który z kolei powstał na podstawie scenariusza. Ministrant Boguś, grany nie przez Eryka Lubosa, jak w spektaklu, ale przez Piotra Wawera, chce wzniecić rewolucję, bo przestał wierzyć w Boga. Szuka chaotycznie nowego mistrza. We fragmentach, które Wojcieszek pokazał w 2008 roku na Erze Nowe Horyzonty, główny bohater jest mocno ekspresyjny, dużo biega i krzyczy. Wszystko to w scenerii blokowiska. Ale jego postać jest uniwersalna, a historia żywa. Niezgoda na świat Bogusia, jego opór, daje siłę widzowi. I chyba o to chodzi. Reżyser zapowiada, że będzie szybko i mocno. Filmy Wojcieszka i Marcina Wrony to kino wyraziste, z dynamicznym przekazem. Zrozumiałym nie tylko dla krytyków i filmoznawców. Co za ulga. Trochę w innym stylu, ale też bardzo oddziałująca na odbiorcę, jest podobno skończona już pierwsza wersja "Erratom" Marka Lechkiego. Ci, którzy widzieli film, mówią, że jest bardzo wyważony w formie i poruszający. Punktem wyjścia jest tu niespodziewany, trochę przymusowy powrót głównego bohatera w rodzinne strony, na kilka dni. On sam prowadzi oczywiście poukładane życie w dużym mieście. W oczekiwaniu na załatwienie spraw, w zawieszeniu, do którego nie jest przyzwyczajony, spotyka duchy przeszłości: bliskie mu osoby, znajome miejsca. Czuje nową energię, odżywa. Zaczyna rozumieć, że nie trafił tu przez przypadek. Można pomyśleć, że to lustrzane odbicie "Głośniej od bomb" Wojcieszka. Ale film to też pięknie sfotografowana historia. O klimacie mówią trochę nazwiska aktorów: Janusz Michałowski, Ryszard Kotys, Mariusz Saniternik. Tomasz Kot w dobrej głównej roli też cieszy oko. Więc ja już czekam. Do wymienionych dojdą na pewno jeszcze inne filmy. Mam nadzieję, że będzie wśród nich coś opowiedzianego z kobiecego punktu widzenia, bo takich filmów jest mało. Ale to, o czym wiemy, zapowiada się już bardzo ciekawie. Do końca roku będzie z czego wybierać w repertuarach kin.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones