PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1318}

Śniadanie u Tiffany'ego

Breakfast at Tiffany's
7,8 157 207
ocen
7,8 10 1 157207
6,9 24
oceny krytyków
Śniadanie u Tiffany'ego
powrót do forum filmu Śniadanie u Tiffany'ego

Oprócz melodii "Moon river" oraz urody głównej bohaterki nic szczególnego w tym filmie nie zobaczyłem. Poraża mnie jego wysoka pozycja w rankingu. Pusta, głupia główna bohaterka szukająca bogatego męża - ot i cały film.

ocenił(a) film na 7
Piotrowski_pawel

Ona nie jest pusta, ani głupia. Jest materialistką. Nie znasz takich. Wg mnie film ma dobry klimat, zgrabne dialogi. I jeszcze parę rzeczy, które - jak mi się wydaje - umknęły Ci. Ale rozumiem, że może się nie podobać.

Krzypur

No właśnie... Ludzie często oceniają filmy pod kątem tego, czy głównego bohatera polubili, czy nie. Jest to w jakimś sensie zrozumiałe ale trochę płytkie. Dlatego ocenom na filmwebie nie ufam :)

ocenił(a) film na 7
AlexabezKeksa

Jest tak, jak napisałaś, a nawet gorzej - wielu, bardzo wielu użytkowników FW ocenia filmy pod kątem: lubię tego aktora (tę aktorkę) lub nie.

AlexabezKeksa

Nie ma nic złego w ciekawym filmie z antybohaterem, którego uwielbiamy nienawidzić. Ale tutaj ewidentnie mamy kibicować głównym bohaterom - bo to bądź, co bądź, po prostu komedia romantyczna. W takim przypadku niedopuszczalna jest sytuacja, gdzie głównych bohaterów nie lubimy, powstaje dysonans, który nie pozwala nam się cieszyć z filmu - zamiast kibicować zakochanym, czujemy tylko irytację spowodowaną ich zachowaniem czy postawą.

ocenił(a) film na 9
AlexabezKeksa

dlaczego nie można dodać pewnych komentarzy do ulubionych? ;)

Krzypur

To właśnie kierowanie się potocznie rozumianym materializmem jest utożsamiane za bycie pustym, więc Twoje stwierdzenie wydaje się być trochę sprzeczne z samym sobą.

ocenił(a) film na 6
Piotrowski_pawel

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/201887/sniadanie-u-tiffany-ego film na podstawie kiepskiej książki której fenomeny zupełnie nie rozumiem(ale to juz inny temat). Ekranizacja udana. Film zupełnie nie trafił w mój gust ale to pewnie dlatego że oglądałem go przez pryzmat przeczytanej wcześniej lektury... "Pusta, głupia główna bohaterka szukająca bogatego męża - ot i cały film." taka mini recenzja, ale dość trafiona

Piotrowski_pawel

A ja z punktu widzenia kobiety nawet ja rozumiem - sama uwielbiam bizuterie od Tiffany'ego.

ocenił(a) film na 3
Piotrowski_pawel

Zgadzam się z Tobą.
Sięgnęłam po ten film dopiero teraz i przez pół filmu się zastanawiałam czy to jest takie słabe czy coś mi umyka....
Śniadanie u Tiffany'ego - wiadomo klasyk...
kiepski strasznie - rozumiem, że to nie jest "komedyjka romantyczna" tylko dramat, ale jak się patrzy; a raczej słucha głównej bohaterki to naprawdę dramat.
Nic dziwnego, że Oscary za muzykę. Dla mnie wielkie rozczarowanie.

ocenił(a) film na 3
Piotrowski_pawel

Ja też nie bardzo rozumiem fenomen "Śniadania..." - mam wrażenie, że to raczej gwiazda Audrey wszystkich oślepiła.
Bardzo sztuczny film, słodziutki do porzygu, główna bohaterka nie do polubienia, tragiczne dialogi i ten biedny kot, który cały czas się wszystkim wyrywa :D Ostatnia scena i myślałam tylko tym jak go gniotą ;)

ocenił(a) film na 10
udkojagniece

Słodki? Przecież w tym filmie jest mnóstwo, mnóstwo goryczy. I Holly, i pisarz są nieszczęśliwi i... sprzedają się.

ocenił(a) film na 10
cvana

Tym jednym wpisem jakbyś wybił(a) otwór w lawinie, pod którą siedzą osoby, które nie widza wartości tego filmu. Mogą teraz przez ten otwór wyjść, jeśli zechcą. A w ogóle doceniliby ten doskonały film, gdyby wzięli do przemyślenia jako kluczową w tym dziele wypowiedź Varjaka w końcu filmu, gdy wyszedł z taksówki i robi ukochanej przez siebie Holly pospieszną psychoanalizę. Nie rozumiem osób, które nie widzą świetnej reżyserii, misternej pracy kamery, gry Hepburn, zasługującej na 3 naraz Oskary, a także świetnego humoru (utkany jest w różnych "miejscach" filmu, nawet na poziomie muzyki, wtedy gdy chcą coś ukraść w sklepie).

ocenił(a) film na 3
cvana

Dla mnie ta "gorycz" o której piszesz jest totalną wydmuszką - nieprawdziwa, rozdmuchana, na pokaz. Absolutnie nie jestem w stanie w nią uwierzyć ani współczuć bohaterom. Na moje współczucie zasłużył tylko i wyłącznie kot.

ocenił(a) film na 10
udkojagniece

A co do gniecenia kota, to się zgodzę :) Swoją drogą świetny jest ten kot :)

Piotrowski_pawel

Chociaż jedna wypowiedź, z którą mogę się zgodzić. :)

ocenił(a) film na 9
Piotrowski_pawel

To po prostu klasyczna, dobrze zrobiona komedia romantyczna. Z perspektywy współczesnego kina zapewne nie znajdzie się w niej nic niepowtarzalnego, niemniej jednak historia urzekła mnie swoją prostotą, subtelnością i tak rzadko spotykanym, pozbawionym sprośności romantyzmem. A finałowa scena jest jedną z piękniejszych, jakie kiedykolwiek widziałam. Rzadko kiedy podobają mi się komedie romantyczne, tym bardziej więc "Śniadanie u Tiffany'ego" jest dla mnie arcydziełem w tej kategorii. Mnie bohaterka nie wydała się pusta ani głupia, raczej po prostu zagubiona. Poszukiwania bogatego męża były jedną z wielu prób odnalezienia drogi do szczęścia.

Mohn_voangory

To nie komedia romantyczna, nie ten czas, nie ten poziom. Bohaterka głupia, pusta, słabe dialogi? To dziewczyna z głębokiej ,dzikiej prowincji lat 50. Młoda kobieta, która wyrwała się ze świata, w którym bieda dyktowała scenariusz życia. W konfrontacji z wielkim światem łapała świecidełka jak wygłodzony dzieciak słodycze. Prowadziła nieudolną autoterapię. O dziwo z sukcesem. A wszystko to, w obrazie niezwykle subtelnym, z pięknymi ujęciami, muzyką i wysmakowanym humorem.

ocenił(a) film na 10
spondylodeza

Brawo. W punkt!

ocenił(a) film na 4
Piotrowski_pawel

W 100% zgadzam się z Twoją opinią.
Nastawiłam się na dobry "klasyk", a po prostu się zawiodłam na "Śniadaniu...".

ocenił(a) film na 2
Piotrowski_pawel

W stu procentach się zgadzam! Obejrzałam około godziny... więcej nie zdołałam. Film bez konkretnego przekazu. Polotu. Z całym szacunkiem, ale nie rozumiem też zachwytów nad Hepburn!!! Stała się jakimś wyznacznikiem, kanonem piękna i zdolności w XXI wieku, choć takim aktorkom jak Sophia Loren (w roli Matka i córka) mogłaby co najwyżej buty czyścić!

ocenił(a) film na 10
kasiulavampir

Co ty tam wiesz. Idź lepiej posprzątaj w łazience lub wynieś śmieci, zamiast mądrzyć się o filmach. Przynajmniej będzie z tego pożytek.

ocenił(a) film na 2
Piotrowski_pawel

OMG!!!
W końcu ktoś to napisał!!! Ten film to chłam i absolutnie poza muzyką nie ma w nim NIC wartościowego. Holly to postać dokładnie tak samo kultowa jak dziś ikoną czegoś jest Paris Hilton lub Kim Kardashian! Ja przyjmuję do wiadomości że te panie mają swoich fanów i budzą niekłamany zachwyt u niektórych ale błagam, nie mylmy popularności z wielkością!!!! Ten film nie ma prawa pojawiać się w gronie klasyków i mienić wartościową pozycją! Odtwórczyni głównej roli to aktorka mocno średnia. Nie chodzi o sztuczność dialogów - to wina scenariusza i pewnie takie drewniane gadki były trendy w tamtych latach ale jej scena załamania to poziom W 11 - jeśli film ktoś nazywa komedią to chyba po obejrzeniu tej sceny. Słabe a nawet gorzej - strata czasu!

7kota

Holly Golightly amerykańska gejsza, której protoplastą była matka autora opowiadania. Nastoletnia mężatka, następnie, przed kolejnym małżeństwem, osiąga status "café society" w NY.
Scena załamania (telegram/brat) inspirowana jest reakcją Joan McCracken (+1961) małżonki Jacka Dunphy, późniejszego partnera autora opowiadania, na informacje o jej bracie.

Autor opowiadania był ulubieńcem grupy bardzo bogatych kobiet. Poprzez to opowiadanie niejako przemyca rolę gejszy w innym wydaniu, niż kobieca wersja Holly.

Piotrowski_pawel

Ej, nie ocenia się filmu przez pryzmat sympatii do głównego bohatera, jego inteligencji czy charakteru! Hannibal Lecter też nie jest amantem, a filmy - mistrz! Tutaj pokazany jest dramat bohaterki uwięzionej we własnych materialnych wymaganiach. To bardzo smutne studium psychologiczne zarówno Holly, jak i Freda.

ocenił(a) film na 10
Gaia_3

Bardzo trafne spostrzeżenia.

Piotrowski_pawel

Film jest uroczy, ale opowiada zupełnie inną historię niż Truman Capote. On opisał przyjaźń pisarza - geja ( w czasach gdy homoseksualizm karano więzieniem) która połączyła go z Marylin Monroe (to ona była pierwotnie Holly), biuściastą blondyną, którą każdy chciał przelecieć, ale nikt nie widział w niej człowieka. Przede wszystkim literacki pierwowzór nie był o miłości. Tylko o przyjaźni dwojga ludzi, będących poniekąd wyrzutkami. Chociaż oboje mieli wszystko: pieniądze, sławę, uwielbienie ludzi, musieli udawać innych niż byli.
Blake Edwards zrobił z tego komedię romantyczną z męską prostytutką i androgyniczną Audrey.

ocenił(a) film na 6
e_wok

Otóż to.

e_wok

W punkt

Piotrowski_pawel

Prawdę mówiąc jak to czytam odnoszę wrażenie, że ludzie obecnie oglądając film jeśli natrafią na jakiś element kłócący się z ich jakimś ideałem wyłączają wszelkie procesy odpowiedzialne za szeroką ocenę wszelkich składowych koncepcji artystycznej.
Ocenienie filmu negatywnie dlatego, że opowiada o dziewczynie szukającej bogatego męża jest po pierwsze błędne bo historia nie jest o tym, a po drugie nie bardzo słuszne jest ocenianie historii jako takiej bo tym sposobem może okazać się, że 90% literatury to bzdury.
Argument, że film jest stary więc dlatego ludzie dają wysoką ocenę to kolejne moim zdaniem wynaturzenie. Ja bym raczej powiedział, że film jest klasyczny już a ludzie wciąż dają mu oceny ( dlaczego wysokie to już indywidualna sprawa) znaczy, że go oglądają, 57 lat po premierze i wciąż wzbudza emocje, wciąż jest wokół niego zainteresowanie, myślę że wiele ludzi do niego po prostu wraca.
Pomijając to wszystko, trzeba być troglodytą żeby nie dostrzec urody scenerii i okoliczności w jakich film został nakręcony. Kompozycja wnętrz, garderoba, wszelkiego ozdoby, a wreszcie język jakim porozumiewają się postaci pozostaje testamentem epoki w jakiej powstał.
Podsumowując, moim zdaniem dla osób myślących Śniadanie u Tiffaniego jest czymś więcej niż banalną, cukierkową historią ( bo nie jest ), a dla ludzi wrażliwych jest ucztą estetyczną. Czy w związku z powyższym może kogokolwiek dziwić ciągłe zainteresowanie filmem?

ocenił(a) film na 10
Kopczas

Absolutnie się z Tobą zgadzam. Ten film ma w sobie coś z prosty i kunsztu. Nie jest jedynie o pustej dziewczynie szukającej bogatego męża. Całe tło także robi wrażenie.

Piotrowski_pawel

Zgadzam się .

ocenił(a) film na 5
Piotrowski_pawel

"Jak poślubić milionera" jest tak samo płytkie.

ocenił(a) film na 7
Piotrowski_pawel

może dlatego, że po prostu książka też jest przeceniana?

Piotrowski_pawel

Jestem miłośnikiem starzyzny. Bo ten film to starzyzna. Oglądałem go prawie 30 lat temu, dotrwałem do połowy. Postanowiłem wrócić do filmu, jako dojrzały emocjonalnie mężczyzna. I sytuacja się powtórzyła, wyłączyłem po 45 minutach. Słodka landrynka polująca na bogaczy. Aż ocieka słodyczą i niestety...głupotą. Oglądając to pseudo kino odniosłem wrażenie, że główna bohaterka wyskoczy z ekranu i zacznie krzyczeć do widzów- heloł, heloł, tu jestem, tak się poluje na bogatych, bierzcie ze mnie przykład!! Wszystkie sytuacje są sztuczne. Aktorki- sztuczne laleczki. Aż trzeba pokazywać w filmie jak zachowuje się bogata damulka po wypiciu burbona? Ale to moja opinia i nikt nie musi się ze mną zgadzać. Jak dla mnie naciągana 3.

grzegorzanu

Ten film to przereklamowana bida z nędzo. Tylko melodyjka jest fajna.

Piotrowski_pawel

Film na podstawie książki Capote`a o tym samym tytule. Książka lepsza i ma całkiem inne zakończenie bardziej życiowe. Ludzie nie zmieniają się pod wpływem impulsu.

Piotrowski_pawel

jesli chodzi aktorzynke :warsztat aktorski to wszedzie grała tak samo Rzymskie wakacje przynajmniej mialy ciekawa fabułe natomiast to cos jest tak slabe i sztuczne ze glowa mala. Film mierny 4/10 za piosenke. Po obejzeniu kilku innych klasykow ten mnie rozczarowal najbardziej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones