Lubie Bukowskiego, ale moim zdaniem ten film to jego najwieksza porazka. Po takim pisarzu mozna było sie spodziewac zdecydowanie wiecej. Wiecej czyli cokolwiek. Nie moge uwierzyc, ze Bukowski mogl napisac taki "SCENARIUSZ". W "Hollywood" sam mowi, ze film nie ma zadnego przesłania. Moim zdaniem nie tylko przesłania. Mi osobiscie absolutnie nic nie przypadło do gustu podczas ogladania "Ćmy barowej". Film jest dla mnie chaotyczny, a fabuła sie nie rozwija i do niczego nie prowadzi. Jest nudno. Bez przerwy tylko picie i ta żenująca mina Rourke'a. Jego chód. Czy jest bardziej pijany, czy mniej - zawsze to samo. Nieestetyczne i wrecz kiczowate. Sceny bojek sa w ogole ponizej krytyki. Scena z kradzieza kukurydzy - nierealistyczna i kiczowata. Zero akcji. Zero humoru. Zero fabuły. Zero. Tutaj nie trzeba nawet pisac "spoiler", bo nie ma po co. Film zaczyna sie scena bojki przed barem, potem jest 90 minut bezbarwnego niczego, a koniec jest taki jak poczatek. Doprawdy wstrzasajace. Zamiast ogladania filmu siegnijcie po ksiazki Bukowskiego. Z wyjatkiem "Hollywood" rzecz jasna.
nie możesz być kolego zarazem dobrym pisarzem i scenarzystą. bukowski pisał ten scenariusz bo go o to poproszono, poza tym w większości się męczył, nie tylko nad scenariuszem, ale w ogole nad realizacja filmu.
a po co niby ta fabula ma się rozwijać? to krotki wycinek z zycia Bukowskiego, a to ze się konczy tak samo jak zaczyna to może... coś znaczy rusz glową...
czuć klimat tych czasow (np factotum w ogole go nie oddaje), a ten rourke calkiem dobrze zagral w mojej ocenie. irytowac może jedynie ta jego intonacja 'ej bejbi'.