Miłośnicy sf dzielą się na różne kategorie. Są dojrzali, ale są też kilkuletni. Są tacy co nienawidzą debilnych komiksów, ale są też tacy, którzy cenią psychologiczne dramaty w sztafażu sf, po części opisujące naszą rzeczywistość i śledzące meandry ludzkiego losu. Nie ma wspólnego worka pt. miłośnicy sf. Nie zawsze miłośnik twórczości Harry'ego Harrisona był jednocześnie miłośnikiem twórczości Dicka, Silverberga czy Pohla. I vice versa.

Moja mama mówiła, że lepiej oglądałoby się ten film, gdyby nie operował językiem hitlerowskim. Cóż, przeżyła okupację i oba powstania warszawskie, i z pewnością miała prawo tak mówić. Zabawne, ale mnie ten język też raził, jakoś do kosmicznej opery nie pasował. Rzecz nie jest zła. Kto wie, może to najlepszy szwajcarski film jaki widziałem? ;)

To oczywista oczywistość. Mam minutę więc doprecyzuje :-) Film dla osób, które szukając dla siebie filmu zaglądają najpierw do działu sci-fi. To nie znaczy, że dla każdego, bo ja szperając w takowych często patrze z przerażeniem na tytuły. Lepiej? :-)

Trochę zazdroszczę. Moi AKowcy są już świętej pamięci, a chętnie posłuchałbym jak im przeszkadza język lub cokolwiek...

Oczywista oczywistość.

To może uściśle. Film dla osób, która jak szukają filmu to kierują się do działu sci-fi. I choć nie każdy film, który tam znajdą im się podoba to myśle, że wiele z tych osób ten film polubi.

Trochę zazdroszczę. Moi świętej pamięci AKowcy odeszli już z tego świata. Chciałbym, żeby było inaczej. Cudownie byłoby ich usłyszeć jak narzekają, choć z reguły dotyczyło to raczej sprawa społeczno-politycznych oraz... ksiązek. Ale dzięki temu przeczytałem ich więcej w swoim życiu niż kiedykolwiek obejrze filmów.

ps. no proszę... nie spodziewałbym się, że przy takiej okazji weźmie mnie na wspominki ;-)