Po seansie mogę powiedzieć, że jest bardzo pozytywnie zaskoczona. Niżej kilka słów podsumowania.
●●●
Bez wątpienia udała się obsada. Od Sary aż po karle piękności, a szczególnie zadowalająca jest Freya - na niektórych scenach wprost zapierał mi dech fakt, jak dobrze odzwierciedla dziecięce wyobrażenia i wrażenia o królowej śniegu, nie poprzez rysy a uczucia związane z jej oglądaniem. Emily Blunt nie jest pięknością absolutną i spodziewałam się, że lepiej naturę królowej lodu odda bardziej klasyczna uroda, jak u Monici Bellucci czy Amber Heard. Jestem zaskoczona tym jak świetnie Emily scaliła całą postać - dobrą, ciepłą i niewiele wyróżniającą się kobietę i dostojną lodową wiedźmę. Cały wizerunek jest skierowany dokładnie na to, co tej postaci jest potrzebne, czyli zamiast zbędnego elementu suchej urody jest chłód, biel, pierwiastek demoniczny a zarazem łagodność matki - ideologicznej. Freya w wykonaniu Emily Blunt jest wspaniała i ma wszystko, co mieć powinna. Dobra matka i zła wiedźma w jednym, spójnym wizerunku. Cóż za miła zmiana głównej bohaterki po mdłej i płaskiej Śnieżce.
Stara gwardia też doskonale spełniła swoje role, chociaż nie jestem pewna, czy Charlize nie zabrakło tej uderzającej mocy z poprzedniego filmu. Dobrze, że Ravenna straciła nieco blasku i jest trochę, można powiedzieć, styrana życiem biorąc pod uwagę fakt że całkirm niedawno jej się jakby umarło. Niestety, w ostatnich scenach była już dosyć rozmyta i zbyt szczelnie opakowana w efekty. Hemsworth to już kwestia gustu, bardzo źle nie jest. Tym, co mnie zaswędziało był Tull. Nieprzekonujący i bez wyrazu. Miałam wrażenie, że celem tej postaci było ukazanie jakiejś pasji i wewnętrznego przełamania. Nic do ciemnoskórych nie mam, czemu do tej akurat roli nie wybrano naturalnie wyrażającej więcej emocji białej twarzy? Przymus poszerzania grupy odbiorców. To europejskie baśnie w europejskich realiach.
Brak Śnieżki? Jedni są wniebowzięci brakiem Kristen Stewart, inni zawiedzeni nieobecnością ważnej w kontekście fabularnym postaci. Ruch jest bardzo dobry. Po pierwsze, dzięki temu historie mimo że silnie powiązane to są autonomiczne i ta Śnieżka gra tam dokładnie taką rolę, jaką powinna. Jej sceny byłyby obciążeniem dla fabuły gdzie i tak mamy kilka jasnych punktów. Po drugie, najważniejszym spoiwem obu historii jest, jak w przypadku oryginalnych baśni, lustro zła i pozostałe łączniki od początku powinny być marginalizowane.
Bardzo podoba mi się to, że twórcy nie odeszli aż tak mocno od oryginalnych historii i wykorzystali ten motyw lustra, żeby połączyć obie i dodać do tego jeszcze trzeci kompozyt - historię rodową wiedźm. Świat który w pierwszej części był płaski i ubogi nagle rozrósł się kilkukrotnie. Oba filmy są ze sobą spójne, chociaż są pewne zgrzyty - jak wątek miłości Łowcy i Śnieżki (jednak to jest coś, z czym można dyskutować. W "Czarownicy" Śnieżkę obudził pocałunek złej wróżki).
Podobał mi się na pewno brak jakichś głupawych nawiązań do śnieżki w przypadkach, kiedy naruszałyby one zapieczętowaną już historię - typu wymysł, że to Freya jest jej matką. Fajnie też wypada humor, którego jest o wiele więcej niż w filmie Kristen i nawet jeśli jest w jakiejś mierze powtarzalny to biorąc pod uwagę śmiejących się ludzi na sali, skuteczny.
Obraz jest piękny wizualnie. Kraina Freyi i ona sama w atmosferze magii pochłania całą uwagę i diabelnie przypada do gustu miłośnikom fantastyki.
Oczywiście, film ma swoje wady. Całkiem niemało, mówiąc dokładnie. Tym co szczególnie kole w oczy jest to trawnikowe tempo akcji, bo niektórych rzeczy mogło być mniej a innych zdecydowanie więcej. W dodatku całkiem sporo zabiegów już dawno, dawno temu wykorzystanych w innych filmach. Gra aktorska też momentami siadała na zadzie a sceny magii były czasem bardziej po to, żeby zrobić huk niż żeby coś wnieść do filmu.
Ogólnie rzecz biorąc zrobił na mnie świetne wrażenie i okazał się wart poświęconego czasu. Wygląda na to, że ma być ciąg dalszy. Jeśli go nakręcą, chętnie się wybiorę.
Też mi się wydaje, że jest lepszy, niż pierwsza część (czyżby brak Stewart?). Efekty i cała magia bardzo mi się podobały, parę niedociągnięć trochę mi po drodze zgrzytnęło, ale ogólnie nie jest źle i na pewno będę do tego filmu wracać. Czy tylko ja zauważyłam podobieństwo Sary do Tauriell z "Hobbita"?
bardzo dobra zabawa, lekka historyjka i bajkowa stylistyka duży stary chłop czuje się jak dziecko ... czekamy na 3kę.
Powołujesz się na 'oryginalne' historie/baśnie - co masz na myśli? Jest tylko 1 'oryginalna' baśń Braci Grimm o Śnieżce (tej Śnieżce, bo jest jeszcze 'Śnieżka i Różyczka' ale to zupełnie o czym innym) i to na niej została oparta (dość luźno) pierwsza część filmu. Owszem, istnieje mnóstwo swobodnych adaptacji i reinterpretacji tej baśni, oraz historii o Złej Królowej i Lustereczku, ale ten film to jest osobną historią Łowcy (tak jak pierwsza część) i nie ma 'oryginału'.