- jeżeli Guido "naprawia kartridż" przez włożenie go w coś poza kamerą koło kompa po czym odpala dużo zielonych cyferek na ekranie, to najbliższym sensownym rozwiązaniem jest to, że jest w posiadaniu urządzenia Game Boy ExChanger (GBX) oraz fajnego wygaszacza ekranu z randomowymi zielonymi cyferkami :P
Inna sprawa, że skoro koleś posiada GBXa i prowadzi komputerową dziuplę, to musi być piratem :D
No i oczywiście Guido jest takim "specjalistą" od komputerów, że nie dziwi go odpalona w full kolorze i rozdzielczości HD (tamtych czasów) gra z Gameboya, do odpalenia której zresztą potrzebowałby emulatora - ale tutaj jak widać po prostu włożenie karta w tajemnicze pudełko koło kompa odpala grę z GB na PC :P
jezu typie ile masz lat? pewnie rocznik 2000, typie takie były lata 90, ja jestem 91 i czuje ten klimacik, te przaśność tamtych czasów.
- każde dziecko wie że ich rodzice nic nie wiedzą o grach i pytanie ich o "tato, a jest w tej grze czarny charakter" jest bezcelowe :D
- gra ma inny ekran tytułowy kiedy jest odpalana na GB a inny zdumpowana u Guido
- generalnie, to każde dziecko obecne na widowni mogło albo:
a) dobrze wiedzieć, że GB odpala tylko gry w monochromie i mieć bekę przez cały seans
b) jeśli nie widziały gemboja na oczy, to zostać oszukane, miesiącami naciągać rodziców na nową zabawkę po czym zaznać srogiego rozczarowania :P
A wystarczyło jako rekwizytu użyć sprzedawane już w tamtych czasach Game Gear lub Lynx - konsolki z kolorowymi ekranami. Inna sprawa, że tych nikt wtedy do kraju za bardzo nie sprowadzał, a GameBoye ktoś tam gdzieś opychał już legalnie - to i pewnie reklama się przydała ;)
No, Amerykańskie Nintendo zrobiło gigantyczny product placement movie w postaci The Wizard. U nas od Nintendo był Łowca. Jaki kraj, takie filmy o grach :P
Ja oglądałem ten film jak miałem 11 lat i dopiero z niego dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak Gameboy. Byłem bardzo naiwny wtedy, bo naprawdę myślałem, że gry na nim chodzą w w full kolorze i rozdzielczości HD tak jak tam było pokazane. W tamtym czasie mało się znałem na komputerach, a z gier to znałem tylko Contrasów, Ponga i symulator lotów z kartridży na Pegasusa, w które grałem rok wcześniej z rówieśnikami na koloniach. Generalnie w tamtych czasach moja mama nie była zbyt zamożna, więc o jakichś drogich elektronicznych gadżetach mogłem sobie co najwyżej pomarzyć.
A w ogóle to gra by nie mogła powstać, bo Nintendo ściśle kontrolowało swoje wydawnictwa i każda gra musiała przejść u nich testy i dostać ichni znaczek jakości. Słowem, film nie ma sensu, prędzej powinien się toczyć w Japonii, gdzie dzieciak jakiegoś testera z Nintendo podkrada ojcu przyniesiony z roboty cart :P Byłaby z tego niezła seria głupich filmów, bo cart na pewno musiał do takiego procesu istnieć w wielu kopiach :D
Morał: nie szukać sensu w takich filmach bo okażą się bezsensowne do kompletnego centralnego szczętu jak się nad nimi zastanowić :P
chopie nie mosz boga w sercu.
poza tym niesamowicie dobrze poprowadzony monolog.
ps. nie czytalem bo nie mam epy!
te a moze to ty jestes mieciu... taka mala rozkmina
https://49.media.tumblr.com/e785a79705c6760ece866b66be900ac3/tumblr_n9718eFpz81t h4xn0o1_500.gif