Mam tu na myśli przede wszystkim odmowę udzielenia ewakuacji. Biorąc pod uwagę, że dwa helikoptery przyleciały aby zabrać uciekinierów, nic nie stało na przeszkodzie, aby pojawiły się następne... Ale rozumiem, że tak miało być aby dramaturgia fabuły została w pełni uzasadniona.
Ogólnie film jest dobry. Jednocześnie trochę smutny. Można też się załapać na odrobinę amerykańskiego patosu, ale aż tak bardzo to nie razi...
Weź pod uwagę kilka rzeczy:
W 1980 do uwolnienia pracowników ambasady w Iranie i ich ewakuacji użyto 8 ciężkich śmigłowców, 6 samolotów Herkulesów i mnóstwa komandosów, a mimo to mieli problemy.
W 1975 do uwolnienia kilkunastu marynarzy użyto 12 ciężkich śmigłowców i 2 samolotów wsparcia. Wysłano prawie 200 marines, a i tak było ciężko.
Obie te operacje były przygotowywane kilka dni, a nawet i może miesięcy w przypadku Iranu. Zorganizowanie w ciągu kilku godzin transportu ok. setki tubylców trwałoby chwilę. Na przeszkodzie aby to zrobić stało wszystko, od logistyki, poprzez sytuację geopolityczną, po bezsens takiej operacji. ostatnią taką operację o ile się nie mylę przeprowadzono w latach 70 w Wietnamie. przy użyciu ciężkich samolotów transportowych.
Ten film to po prostu podręcznikowy przykład zdrady.