Jeżeli ktoś bierze ten film na serio, to nie dziwię się tak niskiej ocenia. Ale jeżeli spojrzeć na niego z przymrużeniem oka, to dostarcza całkiem niezłej rozrywki. Jest i klimatyczna sceneria, i ładne dziewczyny, sporo gore i czarny humor. No i jeszcze maszyna od latających kilofów:). Nie wierzę by kręcono to na serio.
Parodia to chyba jedyne wytłumaczenie. Przebrnąłem przez pierwsze 11 minut tego gó*na i czuję się, jakbym wrócił z siłowni, albo pracował tydzień na wykopkach.
Grupka sttudentów (oczywiście "wyluzowanych" i palących trawkę), jedzie na weekend, skręca w złą drogę w las. Od tej pory zaczynają się dziać dziwne rzeczy... Aktorzy grający masowo w bzdetach opartych na tym schemacie powinni już się spotkać na jakimś zjeździe absolwentów lub czymś takim.
Jasne, że parodia. Dziwię się jak można brać ten film na serio. Maszyna z celownikiem do strzelania kilofami rzeczywiście urywa beret :). Dobry jest również chłopak wskakujący na jeepa i ukrywający głowę (tylko ją) pod plandeką oraz dziewczyna wyskakująca z ciała swojego spalonego faceta. Jest scena pseudo-erotyczna oraz naprawdę przerażająca końcówka.
To mój ulubiony film, mówię to całkiem poważnie.
Te ocenione przeze mnie na 10 oglądałam dwa, może trzy razy.
Ten oglądam co kilka miesięcy, widziałam go już osiem razy, w piątek szykuje mi się dziewiąty.
Za każdym razem bawi mnie tak samo, mój ukochany Crispin Glover stanął na wysokości zadania.
To samo można powiedzieć o przepięknej Margo Harshman.
Świetne kadry, takie... płytkie, nagrywane jakby aparatem cyfrowym albo kamerą pożyczoną od dziadka, przebranie-trawa powala, zrobię sobie takie, gdy będzie okazja do balu przebierańców,
Komedie są dla mnie żenujące, przynajmniej większość, to jest najlepszy dowcip, jaki w życiu widziałam, okraszony dwiema mocnymi scenami (kolacja z rodzicami, scena końcowa).
Filmem tym zwieńczamy każdą noc filmową, które od czasu do czasu organizujemy z przyjaciółmi.
Nie ma sobie równych :)