Nie Ty jedna. Właśnie te nielogiczności strasznie psują odbiór filmu. Można było to zdecydowanie wiarygodniej nakręcić, ale cóż... Po co się wysilać, jak i tak ludzie to zobaczą, zwłaszcza jak już dadzą się złapać na te sentymentalne i romantyczne aspekty filmu, bo przecież takich właśnie przyciągają te filmy :)

Zgadzam się ze wszystkim. Film mógł być świąteczno-naiwnie-uroczy i może nawet trochę zabawny ale przez bzdurne rozwiązania scenariusza jest zwyczajnie tandetny.

No masz rację we wszystkim poza kwestią lodu. Manewr zdejmowania dziecka z lodu wykonuje się mniej więcej tak jak pokazano, tylko zamiast ciężkiego faceta raczej Brook sunęła by kawałek po lodzie w stronę dziecka a on trzymałby ją za nogi będąc przy brzegu. No ale generalnie to miał być taki luźny film więc nie ma co się czepiać szczegółów. Do "Goście, goście" daleko czy nawet do "Kate i Leopold" ale jest zabawnie i nawet zęby nie bolą cały czas (tylko momentami). Na świąteczne popołudnie w sam raz i raczej dla młodszej widowni.

Jestem równie zgorzkniały, wyjdź za mnie xD

Co do Świąt i wolnych dni od szkoły, szczerze mówiąc to nie wiem czy to było tylko na potrzeby filmu czy to zależy od stanu/dystryktu szkolnego, ale ja w liceum w zeszłym roku miałam ostatni dzień szkoły 21 (piątek), więc trzeba wziąć też pod uwagę kiedy jaki dzień kalendarzowy wypada na dzień w tygodniu, weekendy etc., ale na pewno w amerykańskich szkołach nie ma się wolnego aż tydzień przed Świętami, a przynajmniej ja nigdy nie miałam.

Tak jak w 2017 polskie szkoły zaczynały święta od piątku 21, tak w te święta z tego co wiadomo, uczniowie mają już wolne od piątku 20, więc jak widać wszystko ma swoje (w miarę logiczne) wytłumaczenie

powiem szczerze, dotrwałem do 20 minuty...

Bardzo rzadko komentuje baze filmów dostępną na filmwebie, ale tym razem stan faktyczny mnie do tego obliguje.

Film na każdym momencie jego oglądania jest głupi, nielogiczny, przesłodzony, a postaci nie mają wykształconego przez reżysera żadnego profilu psychofizycznego. Najbardziej rozbroiła mnie scena, gdy po kilku dniach po zaginięciu wrócił do brata:
- wrocłem
- gdzie byłes?
- w zamieci
- a no u mnie ta uroczystość zaraz się zaczyna

Tak jakby brata nie interesowało co się z nim działo, wytworzona została sztuczna empatia przez aktora zgniecionego scenariuszem :( I takie sytuacje można mnożyć, Broke prawie w ogóle się nie przejęła pojawieniem się obcego typa twierdzącego, że jest on z XIV wieku, rozpala ogień i niszczy jej ogród. Wybacza mu tylko ze względu na wygląd? To nie jest nastolatka, a dorosła kobieta po przejściach. Gra aktorska mimiczna aktora odpowiedzialnego za główną rolę była w mojej opinii mocno nieudolna i tylko eskalowała żenadę wszechogarniającą ten "film", widać to zwłaszcza po scenie gdzie ratuje dziewczynkę i rysuje się na nim oczywiście skupienie, ale brak jakichkolwiek emocji - celowy zabieg reżysera, żeby pokazać ideał rycerza? Myślę, że nieudany, bo nawet a w zasadzie przede wszystkim rycerz w obliczu śmierci drugiej niewinnej osoby miałby wypisane na twarzy przejęcie i strach o to, że jednak może się nie udać.

Za te salwy śmiechu i za to, że o 2 w nocy mogłem odprężyć się przy prostackim filmie, daję 4 a nie 1. Pewnie w innych zaistniałych okolicznościach dałbym tę najniższą notę.

Super film 10/10

Omg, a już myślałam, że ze mną coś nie tak, bo uwielbiam świąteczne filmy (ale jakoś nie te nowe..). Podsumowanie idealne. Mnie dodatkowo uderzyło to, że ta dwójka w ogóle się w sobie zakochała.. Na jakiej podstawie niby? Nie było tam między nimi żadnych szczególnych rozmów, ani żadnej chemii. Ich relacja przypominała rodzeństwo. Totalnie nie uwierzyłam w tę historię. Strasznie się wymęczyłam na tym filmie...

Ludzie, przecież to jest film fantasy...