Piękny film, przeraźliwie smutny, bardzo symboliczny i, oczywiście, po raz kolejny, genialna muzyka Mansella, która po prostu miażdży i/lub wyciska łzy z oczu.
Z tymi łzami to trafiłaś - ja tak właśnie miałem :D . Co ciekawe, to pierwszy (i jedyny, jak dotąd) film, który mnie tak poruszył.