Na temat muzyki i formy mógłbym się rozwodzić godzinami, ale nie ma to sensu, bo wystarczy jeden rzeczownik, aby wszystko to zebrać w kupę.
Co do treści, zauważyłem głosy, że film nie wnosi nic nowego. Ale co ma wnieść nowego? Wszystko praktycznie zostało już powiedziane dawno temu. Filozofia to w zasadzie ciągłe powtarzanie tych samych myśli na różne sposoby... Spróbujcie coś napisać nowego na temat śmierci, a gwarantuję, że zostaniecie osławieni i będą o was pamiętać przyszłe pokolenia. Wspaniałe jest w tym filmie to, że zdołano tak okrutnie oklepany temat ubrać w uczucia, których nie da się wyrazić słowami. I dobrze, że Aronofsky nie próbował stworzyć jakichś wielkich prawd, bo z autopsji wiem, że im bardziej ktoś próbuje być zbyt mądry, tym głupiej wygląda w efekcie.
Pozdrawiam
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Ludzie zapomniają, że film niekoniecznie musi ukazywać jakieś nowe wizje świata. Film nie jest i nie będzie głownym źródłem wiedzy. Jak ktoś szuka obszernej, innej wiedzy, niech sięgnie po książkę. Film często ukazuje to co oczywiste, jednak ludzie o tym zapomniają. Najcenniejsze jest to by umiejętnie i w piękny sposób ukazać te kilka przesłań, ważna przy tym jest tego forma, bo to co piękne dla oka i ucha, na dłużej zapada w pamięć. Ten film czyni to znakomicie, nie obchodzi mnie kompletnie jeżeli ktoś nazwie ten film, filmem nudnym. Dowodzi to tylko niezrozumienia tematu, który swoją drogą nie jest niczym skomplikowanym, lub zwyczajnej ignorancji.
Pozdrawiam. Przy okazji polecam film "Siła spokoju".