Film wydawał się być skomplikowany chociaż faktycznie po obejrzeniu wszystko wydało się takie oczywiste i nieco proste. Niektóre sceny były z lekka śmieszne jak wyrastanie kwiatów z ciała (ta scena podziałała na mnie satyrycznie), ale ogólnie film trzymał poziom. Chociaż szczerze mówiąc jakoś szczególnie mnie nie wzruszył.
Natomiast na wielkie brawa zasługuje oprawa audio-wizualna. Film naprawdę wyglądał jak z innego świata. Kolorystyka, ostrość i taka bajkowość na pewno są wizytówką filmu. Nie wspominając o pięknej muzyce rodem Ólafura Arnaldsa.