"płynie" tak samo wolno jak życie mieszkańców przedstawionego miasteczka, jednak mimo trudnego tematu jest w nim dużo ciepła i uśmiechu. Żeby to odczuć trzeba zapomnieć na chwilę o swoim "tu i teraz".
Postawa Matuszka jest jak światełko w tunelu. To człowiek o niezwykłym darze upraszczania sytuacji i rozwiązywania problemów. A przecież często nie są to problemy nie do pokonania, raczej bariery stwarzane przez nas samych w codziennym życiu.
"Żurek" to w mojej interpretacji słowo-klucz oznaczające właśnie taką postawę. Umiejętności znalezienia się w sytuacji drażliwej wbrew tchórzostwu innych. Bo tak samo jak w sklepie, gdy Matuszek jako jedyny czynnie zareagował na denerwującego wszystkich pajaca rozładowując niemiłą atmosferę, tak samo potrafił ulżyć w upokorzeniu matce i córce przyznając się do ojcostwa, choć wszyscy wiemy, że było to niemożliwe z powodu pewnego rodzaju "defektu" po nieszczęśliwym wypadku rowerowym. Matuszek pomaga bezinteresownie; w przypadku tego bohatera (doskonale zagranego przez Zbigniewa Zamachowskiego) niesienie pomocy nie jest aktem poświęcenia czy interesownym czynem. W jego wykonaniu jest to proste i naturalne. To on potrafi przerwać rozpaczliwe poszukiwania ojca dziecka, które trwałyby wiecznie, poniważ jak się domyślamy ojcem maleństwa jest człowiek-pomnik, własny ojciec 16-letniej matki. Człowiek, który po śmierci był dla żony Haliny prawdziwą świętością dodającą jej siły w trudnej codzienności. Człowiek, który okazał się źródłem problemów tej niezwykłej pary. I jeszcze o aktorstwie - w filmie postacie zagrano bardzo naturalnie. Z pewnością jest to zasługa doboru aktorów - w większości mało znanych. Z k olei ci znani spisali się na medal - zarówno wspomniany Z. Zamachowski jak i Katarzyna Figura, która stworzyła niesamowicie sugestywną kreację.