Żyć

Zhit
2010
7,3 1,5 tys. ocen
7,3 10 1 1461
Żyć
powrót do forum filmu Żyć

Wprost niewiarygodne zbiegi okoliczności i zakończenie, które przybiło gwóźdź do trumny. Jako widz pozostałam obojętna. Szkoda.

ocenił(a) film na 8
Budziol

Dlaczego zakończenie tak się tobie nie podobało?
Dla mnie właśnie było doskonałe, bez happy endu, bez wzniosłych moralizatorskich patetycznych przemów, tylko proste stwierdzenie że chce żyć.
Jeden z najlepszych filmów i ludzkiej naturze.

peruniec

Film oglądałam ponad rok temu, więc szczegółów, niestety, nie przedstawię. Pamiętam jedynie, że o ile historia miała dobre podstawy, to irytowały mnie wspomniane już zbiegi okoliczności - na czele z ciągłym wpadaniem na siebie tych dobrych i tych złych, mimo że akcja dzieje się na rozległym pustkowiu.
Co do stwierdzenia "chcę żyć" i ujęcia tego w kontekście ludzkiej natury, to można faktycznie zastanowić się, jak daleko nieetycznie w obliczu śmierci może się posunąć człowiek uważający się za osobę postępującą etycznie. Jeśli to jest jedno z przesłań filmu, to dla mnie zostało ono ujęte w sposób za mało dosadny.

ocenił(a) film na 8
Budziol

Ale to jest taki typ filmu, gdzie jest to pokazane realistyczne, czyli Michaił, mimo że był niby uczciwy w ogóle, to jednak na końcu postąpił jak wszyscy bo chciał żyć.
Dla mnie właśnie to jest bardziej hardcorowe, bo on zabił a potem po prostu odszedł, do swojego życia, do naprawianiu dachu teściowej.
Bardzo przypomina to stwierdzenie z rosyjskiej książki odnośnie wojny w Afganistanie, gdzie było proste stwierdzenie że w sytuacji zagrożenia nie myślisz nie masz problemów moralnych, te są potem, bo chcesz żyć i zrobisz wszystko żeby zyć.

peruniec

Trudno zbić Twoje argumenty. Jednak dla mnie jego zachowanie jest właśnie nieprzekonujące. Wydaje mi się, że osoba, która zostaje postawiona przed wyborem "zabij albo zostaniesz zabity" powinna okazać emocje - strach, niepewność, żal. Po dokonaniu mordu powinna skryć się za rogiem jakiegoś domu i głośno zapłakać. Właśnie tego brakowało mi w postawie naszego nieszczęśnika.
Być może kino rosyjskie jest dla mnie jeszcze zagadką;)

ocenił(a) film na 8
Budziol

Możliwe że jest to po prostu taki rosyjski sposób przekazu.
No i dla mnie Michaił był po prostu zszokowany, że przeżył że udało mu się.

Budziol

Płakać - chyba raczej nie, jak go zabijał był przepełniony uczuciami - serce bije szybciej, do żył wpada adrenalina - te sprawy.
W jednej chwili myśli : "co ja zrobiłem, trzeba było siedzieć cicho" (gdy czeka na Siergieja noszącego strzelbę), po chwili przypomina sobie słowa Andreja że Jak go życie zmusi udusi człowieka. Tłumaczy sobie że musi to zrobić, skoro nikt z obecnych nie protestuje, ...skoro Andriej go oszukiwał, choćby z tatuażami i bandyckim żywotem, ...skoro zabił mu psa... "...Ach! to był tylko pies, mam rodzinę ciężarną żonę i dwóch chłopców - to jest moje prawdziwe życie - muszę być temu wierny" - w głowie nemroda kłębią się myśli. Jest zły że na innych że nie zostawiają mu wyboru, czuje się samotny tak jakby byli ostatnimi ludźmi na tej, zdawałoby się niekończącej, pustyni torfowisk. Straszną, ...ech okrutną i straszną ... i jeszcze złowrogą na dodatek ciszę przerywają spadające na beton krople deszczu. Zimny powiew powietrza uspokaja na chwilę Michaiła, teraz już wie, teraz musi zrobić to co musi. "To nic takiego... a przecież to zabójstwo, zabranie bliźniemu tego co ma najcenniejsze". Ale Misza tego dokona, on już podjął decyzję. "A może jakby pożył jeszcze trochę, młody jest ... i głupi jest. Do Cerkwi by poszedł zapalił świece za swe ofiary... a nóż coś by go ruszyło... przecież... może... Nic to...". Misza próbuje jeszcze wzbudzić w sobie żal, ale nie może, nie potrafi. To wszystko wydaje się takie proste : zabijesz - przeżyjesz; zostawisz - zginiecie we dwóch. A przecież jest tylko owcą, nie wilkiem.... Wyuczony ruch pakuje kulę do dubeltówki, drugie machniecie ręką rygluje lufę, przymierza, jeszcze chwila... Myśliwemu staje przed oczyma obraz ściętego atakiem padaczki Andreja. 80 kg. żywej wagi tarza się i dygoce w tym dziwacznym tańcu okrutnej choroby, a on przestraszony trzyma kompana za rękę. I choć nigdy nie chciałby z kimś takim w ogóle się zadawać rozumie że wtedy tak trzeba było postąpić trzymać za rękę, i uspokajać. Teraz zresztą też by go puścił, ... gdyby tylko mógł. Bierze głęboki oddech, czuje w sobie tę siłę która pozwoli mu zabić, wydaje mu się że unosi się na palcach, że leci w górę, pewność tego że za chwilę wystrzeli daje mu jakieś nieopisane uniesienie, nie ma odwrotu. NIE MA ODWROTU!. Jeszcze tylko spojrzy mu w oczy - jest mu to winień. Zresztą on też chciałby by jego oprawca przed śmiercią patrzył mu w oczy. Ta chwila trwa, ani wieczność, ani chwilę. Trwa tyle ile trwać powinna. Pamięć zaczęła mu podkładać wspomnienia tych wszystkich postrzałów "na miękkie", które nie dawały zwierzętom szybkiej śmierci "Teraz muszę zrobić to za raz, a porządnie, prosto w mostek trochę na lewo, nie za nisko. Kula śrucin nie zdąży się nawet rozlecieć na boki, ale muszę zabić od razu". Strzał. Koniec. Nawet żalu jakoś nie ma. Jeszcze...