Być może mamy tu do czynienia z arcydziełem, i to przez wielkie A. Pretenduje do tego miana przynajmniej połowa scen, które są przemyślane w każdym calu. Choćby pierwsze spotkanie Adele i Emmy, gdy bohaterka zatrzymuje się nagle na środku przejścia i nie wie czy wracać, czy iść dalej gdy trąbią samochody. Trudno o subtelniejszą, a przy tym bardziej bezpośrednią metaforę zagubienia jakie odczuwa główna bohaterka na początku tej historii.
Niesamowite jest to ile w tym obrazie znajdziemy. Jest realizm, opierający się na filmowaniu zwykłych czynność, za pomocą maksymalnie bliskich ujęć. Od czasu do czasu reżyser pozwala odpłynąć postaciom w świat fantazji, serwując nie do wizje z pogranicza snu. Jak w "Czarnej Wenus" mamy sporo długich scen, ale wbrew europejskim trendom zostały one przedstawione dynamicznie, za pomocą zdjęć w wielu perspektyw i szybkiego montażu. I to wszystko robi wrażenie, bo dzięki temu jesteśmy blisko życia Adeli, ale możemy także odwiedzić jej głowę.
Różnorodność formy idzie w parze z treścią. Czego tu nie znajdziemy... Zobaczymy jak wygląda współcześnie lifestyle nastolatków. Różnice między społecznym pochodzeniem bohaterek zostaje sprytnie wypunktowane podczas scen kolacji i przyjęć (a także tych erotycznych). Kechiche ukarze nam jak się rodzi i umiera miłość. Setki tematów zostają poruszone, podczas zwykłej przeprawy przez kolejne lata życia Adele. A to wszystko bardzo płynnie i co najlepsze- w ogóle nie przeszkadzał mi czas trwania filmu. Spokojnie mogło by to być i 4 godziny, a film pewnie by na tym zyskał.
Coś jest jednak nie tak. Czuję pewną niechęć do tego filmu i samego reżysera. Po "Czarnej Wenus" byłem przerażony ile on musiał wymagać od głównej aktorki. Wydawało mi się wręcz nieetyczne by zmuszać kogoś do grania w takich scenach. Tutaj mam podobnie- nie jestem pewien czy rozbieranie w co 5 scenie 18 letniej aktorki jest ok. Zwłaszcza że nie zawsze nagość jest tu uzasadniona. Otwartość z jaką bohaterowie rozmawiają o seksie ze swoimi znajomymi czasami mnie intrygowała. Adele, która pochodzi z konserwatywnej rodziny, powinna się przynajmniej zawstydzić zapytana o różnice między współżyciem z mężczyzną, a z kobietą. Spotkanie po latach i olbrzymi wybuch namiętności mnie rozbawił. Potrafię tą scenę wziąć na serio tylko jeżeli zinterpretować ją jako fantazję.
Mam jeszcze kilka mniejszych "ale", lecz nie warto się o tym rozwodzić. Zwłaszcza że "Życie Adeli" mimo wszystko jest wyjątkowym filmem. Po cichu żałuję iż skończył się na 2 rozdziale...
mozna wierzyc, ze tytul to niesmiala zapowiedz 3 i 4 rozdzialu :) ale chyba raczej nie...
faktycznie duzo nagosci, zwlaszcza jak na tak mloda aktorke. z drugiej strony charakter filmu troche to usprawiedliwia i przynosi tym samem jakiejs specjalnej ujmy tej mlodej aktorce.
scena w restauracji byla chyba rzeczywiscie na granicy realizmu, ale mimo wszystko ja ja biore zupelnie na serio i wierze w nia :) z tym, ze dla Adele to byla niekontrolowana potrzeba zarowno cielesna jak i emocjonalna, ale dla Emmy juz tylko cielesna i do tego nie az tak silna. kilka wczesniejszych scen pokazywalo jak samotna i zdesperowana jest Adele przez ostatnie miesiace w swojej tesknocie za Emma i to jest dobre uzasadnienie dla tej sceny w restauracji.
PS. mozesz sie troche jeszcze porozwodzic, ja chetnie poczytam. ciagle mysle o wczorajszym seansie i sam jeszcze nie wiem co mam o tym filmie napisac :)
nie widzialem Czarnej Wenus, ale akurat u mnie jest jakis festiwal kina francuskiego i chyba to graja. warto isc?
Mówiąc o nagości to nie chodzi mi o sceny erotyczne. Pierwsza mogła być ciut krótsza, ale miała być kontrastem do pierwszego razu Adele, pozbawionego emocji. Dwie następne ładnie ukazywały różnice domów z jakich pochodzą bohaterki. Bardziej miałem na myśli że twórca musiał pokazać jeszcze masturbującą się Adele gdy wije się odsłaniając piersi, później śpiącą nago, później pod prysznicem. Kechiche raz po raz każe się rozbierać Exarchopoulos, jakby niektóre tego typu zagrywki coś zmieniły. Akurat w tym wypadku nie widzę żadnego uzasadnienia.
Do sceny w restauracji podchodzę już z większym dystansem. W kinie patrzyłem z krzywym uśmieszkiem, a obecnie dała mi trochę do myślenia o samej Adele, jako osobie nie do końca dojrzałej do poważnego związku.
Co do "Czarnej Wenus"- film też potrzebował trochę czasu by się do niego ustosunkować. Ale teraz jestem w stanie szczerze powiedzieć że warto. To duży emocjonalny cios dla widza, zwłaszcza że okrutne sceny są przeciągane i wciąż powtarzane. I jest to forma okrucieństwa, której się nie spodziewałem, bo bardziej opiera się na manipulacji. Poza tym to bardzo przemyślany film, pełen istotnych szczegółów, które nie zawsze rzucają się w oczy.
dzieki za rekomendacje Czarnej Wenus.
mnie sie wydaje ze Adele nie tyle byla niedojrzala do powaznego zwiazku co byla maksymalnie zaangazowana uczuciowo i emocjonalnie w ten z Emma. pozniej jej zycie stracilo wiekszosc ze swego wczesniejszego sensu.
w ostatnich scenach widac ze Adele dopiero zaczela sie dzwigac powoli, choc nadal podswiadomie czuje cos do Emmy i zanim wyjdzie na ten pokaz to pieczolowicie sie stroi i przeglada w lustrze czy aby tak moze byc. dla Emmy, choc potem porozmawialy na stojaco moze ze dwie minuty.
natomiast dla Emmy ten zwiazek nie byl az tak wazny, ponad wszystko i nad zycie. wykorzystala okazje zeby go zakonczyc, bo juz jej sie troche znudzil. szukala partnerki, faktycznie bardziej dojrzalej, ale przede wszytkim bardziej zblizonej pod wzgledem wspolnych zainteresowan, ze swoich kregow. widac bylo ze oddalaja sie od siebie no i poza tym Emma juz miala chyba romans z ta Lisa.
mimo wszystko Adele chciala za wszelka cene ciagnac ten zwiazek, choc i sama widziala ze sie powoli sypie, zreszta stad i jej romans z kolega z pracy. bo czula sie samotna i zaniedbywana przez Emme. widac to np. w scenie gdy Emma rozmawia przez telefon w jakichs spawach zawodowych i nawet nie slyszy zwyklych pytan Adeli czy chce kawe, dopiero po trzecim czy czwartym pytaniu odpowiedziala ze nie chce i dalej zaczela sie zalic na jakiegos goscia, choc Adele to nie specjalnie interesowalo...
Tak sobie podglądam Wasza dyskusję..'). Celowo użyłam słowa "podglądam" ,bo przez niektórych ten film jest odbierany w takiej kategorii - jak blisko możemy dotknąć życia Adeli,czy to jest podglądactwo,czy oglądamy w tym filmie ....siebie?? Tutaj realizm jest maksymalny i stąd oglądamy maksimum życia w szczegółach.Adela śpi ,je ,kąpie się ,masturbuje się,płacze,imprezuje, uprawia seks itd. - któż z nas tego nie robi ( no,może poza masturbacją :)) Słusznie też zauważyłaś że to Adele jest maksymalnie zaangażowana w ten związek,całą sobą.Dla niej,poza pracą, praktycznie nie liczy się nic więcej.Nie widzimy co się dzieje w życiu Adeli po wyrzuceniu przez Emmę ( poza pracą,której jest oddana ) i jak wygląda jej życie bez niej, ale spotkanie po latach,w kawiarni dobitnie pokazuje jak ważne i nadal żywe jest uczucie do Emmy.Wydaje mi się,że Adele przechodzi pewnego rodzaju oczyszczenie na końcu,dopiero po wyjściu z galerii- choć nie wiemy dokąd zmierza i czy uda jej się ostatecznie uwolnić od Emmy i ułożyć sobie życie z kimś innym ( niekoniecznie z kobietą,może z Samirem;) Jestem tego ciekawa, a zdaje się że reżyser nie zdeklarował się ostatecznie,co do możliwości nakręcenia cz. 3 i 4, więc ....szanse są
Ja oglądałam Adelę 3 tygodnie temu i ciągle siedzi mi jeszcze w głowie - świetny film.Trzeba trochę czasu żeby po im ochłonąć
Dużo w tym prawdy. Jednak troszkę wybielasz Adele. W wielu sytuacjach podchodziła do życia zupełnie bez wyobraźni. Na przykład nie miała żadnego planu "b" jeśli chodzi o karierę zawodową. Realizowała wszystko co sobie założyła nie czując że coś może się zmienić.
Emma również miała prawo byc zawiedziona postawami Adele. Chocby tym że ukrywa ona ich związek. Może i w pracy ta wiadomośc byłaby dużym problemem, ale rodzina i znajomi mieli prawo wiedziec. Co więcej- powinni, bo i tak by się dowiedzieli. Niby kwestia wychowania, ale problem tkwił międzi innymi w tym że zarówno Emma, jak i Adele nie potrafiły uczyc się od siebie. Każda miała inną wizję świata i żadna nie chciała pójśc na kompromis.
no fakt, gdyby bylo male zapotrzebowanie na nauczycieli to pewnie pracowalaby jako jakas kelnerka, kasjerka albo w McDonaldzie... ale z drugiej strony jak jestes dobry w tym co robisz a tym bardziej lubisz to predzej czy pozniej znajdziesz to czego szukasz.
drugi fakt. tzn. wiemy tyle, ze ukrywala ich zwiazek jak jeszcze byla nastolatka w szkole i sciemniala rodzicow, ze Emma uczy ja filozofii tylko a poza tym to Emma ma chlopaka. ale wtedy w ogole ukrywala ze jest lesbijka i zarzekala sie w szkole ze nie jest.
potem juz film nie wyjasnia czy ukrywala to dalej przed rodzina. widzimy zreszta, ze po rozstaniu jest bardzo samotna, mozna wiec snuc domysly, ze jednak zrobila "coming out" i wrecz ze zerwala calkiem kontakt z rodzina, skoro jest calkiem sama.
bardzo ciekawe ostatnie zdanie - mysle ze to swieta prawda co piszesz i ciekawe a trafne spostrzezenie :)
a jednak cos mi sie pomylilo i nie graja Czarnej Wenus. pewnie chodzilo o to ze jest film tworcy "Czarnej Wenus" :D
ale rozejrze sie za tym filmem tak czy inaczej, wyglada intrygujaco.
Niedawno "Czarna Wenus" była pokazywana w TVP Kultura ,więc być może za niedługo ją powtórzą.
Ale tak jak pisze Lucky luke - emocjonalny i wizualny cios,męczące okrucieństwo.Jeśli kogoś raziło organiczne,naturalne pokazanie nagości + sceny erotyczne w Adeli ( nawet przy nazwaniu ich ocierającymi się o pornografię ) to jednak było przeżywanie pięknych uczuć między dwojgiem ludzi.
"Czarna Wenus " wzbudziła we mnie duże kontrowersje,niesmak ,uczucie upodlenia,poniżanie ludzkiej godności ,uprzedmiotowienie kobiecego ciała.Przy akceptacji maksymalnego realizmu w Adeli ( no ,z lekkim zażenowaniem długimi scenami erotycznymi) , w " Czarnej Wenus ten realizm przekroczył dla mnie granice.Nie,nie nie ! Ale,jeśli nie boisz się konfrontacji z własna wrażliwością i szukasz ciekawego tematu to może warto zaryzykować...
dzięki melania, coraz bardziej jestem zaciekawiony, a wcześniej niewiele słyszałem o tym filmie :)