Żyje się tylko dwa razy - Kolejny dobry Bond. Ogromny plus to muzyka i kreacje aktorskie, film ciekawy, ale niestety pod koniec nieco przynudza - 7/10.
Kiedyś to był mój ulubiony bond i absolutnie bym się nie zgodził.
Dziś muszę przyznać, że masz trochę racji. Mając tyle akcji do upakowania twórcy dodatkowo próbowali upchać wycieczkę krajoznawczą po Japonii. Wyszło nieźle, ale akcja rozwija się zbyt skokowo, brakuje klimatu rozwiązywania tajemnicy, jest za to klimat podróży, a zagadka rozwiązuje się niejako sama. Motyw gdy 007 staje się Japończykiem dodaje pewnego smaczku, ale z punktu widzenia fabuły jest mocno naciągany, może nawet niepotrzebny i może nużyć.
Lewis Gilbert zadebiutował bardzo udanie jako reżyser bonda, ale wg mnie pełnię swoim możliwości pokazał dopiero w "The Spy Who Loved Me" gdzie lepiej udało się powiązać akcję z krajobrazami tworząc bardziej spójną całość.