studium chorego człowieka. I niekoniecznie o dolegliwość fizyczną tu chodzi. To co wydaje się być końcem może stanowić początek.
Duże zaskoczenie in plus, niekonwencjonalne i w sumie ujmujące ujęcie poważnego tematu. Mimo przerysowania niektóre scenki (praca, szpital) i postaci (np. lekarze i ten babsztyl od szpitalnego żarcia) "z życia wzięte";-)
Film świetny, jeden z lepszych jakie ostatnio widziałem. A postaci? Czy ja wiem czy aż tak znowu przerysowane :P
Podobał mi się też dlatego, że większość z perypetii głównego bohatera sam miałem okazję doświadczyć. A rozmowa na temat worka stomijnego - miodzio. Cieszyło mnie to jak dziecko głównie z tego powodu, że mam to wszystko już w zasadzie za sobą (worek też). Gorąco polecam ten film - powinni go puszczać w szpitalach, dla rozładowania stresu pooperacyjnego ;].
Zaskakująco dobry film. Spodziewałem się kolejnej głupiej komedii, a okazało się, że był bardzo ciekawy i sympatyczny.
Każdy, kto był w szpitalu, wie, że ,,babsztyl od szpitalnego żarcia" to nie przerysowanie, ona stanowi kwintesencję szpitalnego babsztyla. Gdyby tylko takie wredniaki łaziły po tych placówkach, to by się można tam załamać nerwowo po jednym dniu. A w kwestii lekarzy - to reprezentowali oni dwa bardzo ogólne typy lekarzy: wiecznie uśmiechnięty z pasją i zimny, który niechcący traktuje chorych, jak świnki doświadczane. Brakowało tylko lekarza-debila ze skłonnościami do łapówek, ale to w końcu nie działo się w Polsce.