Film jest pełen tak niedorzecznych sytuacji, że naprawdę dziwię się, że powstał. (przykład: matka
dzieciaków w okresie kwarantanny zamknięta (czy raczej "otwarta") w pomieszczeniu, gdzie byle kto
może wejść? RLY???)
Nie vyle kto, tylko ktoś kto ma specjalną kartę, mnie bardziej dziwi to, że dozorca może wejść do wojskowego laboratorium, i jeszcze ta scene jak zombi torturuje matkę wsadzając jej palce do oczu. Kumam nie nauczono zombiaka nie baw się jedzeniem, ale zombi chyba myślą w taki sposób "Jeść, jeść, zarażać" , niż w taki " Dobrze najpierw ci wepchne palce w oczy, a potem...". Albo jeszcze to jak zamkneli wszystkich zdrowych ludzi w tej sali co miała dwa wejścia i nie zostawiono choćby jednego żołnierza by w razie co zaczą bronić ludzi, pomine już to, że drzwi do tego pomieszczenia, mimo, że zamknięte, otworzył jeden zombiak.
A kto mówi, że to zombie?! Nie oglądałeś pierwszej części "28 dni później"? Nie ma tu zombie, mamy tu osoby żywe zarażone nowym szczepem wścieklizny "małpiego rozumu". Dlatego też agresywność i brutalność jest uzasadniona. Niedociągnięciem jest to, że chorzy masowo zarażali inne osoby zamiast nimi się posilać, no i w jaki sposób zaraza wymarła z głodu jak w pierwszej części filmu widzimy konie i owce, a nawet szczury, więc żarcia jest od groma :P